poniedziałek, 17 marca 2014

Epilog:

9 miesięcy później:
- Bartek nie na widzę cię jak mogłeś mi to znowu zrobić?-krzyczałam z bólu na sali porodowej.
- Spokojnie kochanie jestem tu.-mówił.
- A co mnie to obchodzi że tu jesteś nie dotkniesz mnie nigdy więcej.
- Oj dotknę.-zaśmiał się.
- Zobaczymy.-i nagle cały ból spłynął po mnie.
- Gratuluję mają państwo zdrowa córeczkę.-uśmiechnął się lekarz.Po chwili trzymałam ją w swoich ramionach.
- Jak państwo dadzą na imię?-zapytała położna.
- Lena Sara.-powiedział Bartek.-Kocham was i dziękuje ci skarbie.-pocałował mnie w czoło.
- A my ciebie tatusiu.-zaśmiałam się.Po tygodniu mogliśmy jechać do domu gdzie zaczynało się nasze nowe życie.
20 lat później:
- Bartek pośpiesz się za chwilę dzieci przyjadą.-poganiałam męża.
- Oj Iga jestem prawie gotowy.-powiedział i mnie przytulił.
- Co się stało?-zapytałam.
- Przypomniałem sobie jak cię poznałem.Byłaś taka piękna....
- A teraz nie jestem?
- Nadal jesteś piękna.Mamy trójkę dorosłych dzieci,wnuki w drodze i śmierć na karku.
- Bartek my jeszcze z sobą pożyjemy.Przeżyjemy z sobą kolejne prawie 30 lat,a może nawet więcej.-zaśmiałam się.
- Jest tu ktoś?-usłyszeliśmy głos naszych dzieci z dołu.
- Tak już schodzę.-krzyknęłam.-Mówiłam ubieraj się.-klepnęłam męża w ramię.Zeszłam po schodach i zobaczyłam swoje dzieci.
- Wszystkiego najlepszego mamo.-powiedziała Lena i mnie przytuliła.Później uczynił to Igor i Antek.
- Dziękuję,a gdzie macie dziewczyny?-zapytałam chłopaków.
- Paulina musiała jechać do pracy i kazała przeprosić i złożyć serdeczne życzenia.-powiedział Igor.
- Daria za chwilę przyjdzie tylko poszła po coś do......-nie dokończył bo do domu weszła ciężarna synowa.
- Daria witaj.-uśmiechnęłam się i przytuliłam synową.
- Witaj mamo,wszystkiego najlepszego.
- Bartek schodzisz?-krzyknęłam.
- Tak tak nie krzycz na mnie.-zeszedł po schodach i przywitał się z wszystkimi.Później zaprosiłam ich do stołu.Spędziliśmy miłe chwile,kiedy młodzi nie wymyślili sobie wyjścia do kina.
- To może pójdziecie z nami?-zapytała Lena.
- Dziecko jesteśmy starzy nie będziemy psuć wam wypadu.-zaśmiał się Bartek.
- Ale tato zafundujesz kino?-zapytał Igor,a ja zaczęłam się śmiać.
- Ja,boże podaj mi portfel.-podałam mężowi portfel a on dzieciom kasę.-Więcej wam nie dam.-zaśmiał się.
- No i zostaliśmy sami.-zaśmiałam się.
- No to kochanie wybieraj kuchnia,łazienka,salon,sypialnia.-położył rękę na moim udzie.
- Bartek przestań.Lepiej chodź pozmywać.-powiedziałam i weszłam z nim do kuchni.
- Czyli jednak kuchnia.-zaśmiał się i zaczął całować.Może mamy po 47 lat ale nigdy nie brakowało w naszym życiu współżycia,staraliśmy się żyć tak jak kiedyś kiedy byliśmy młodzi.Później przenieśliśmy się do sypialni,gdzie ułożyliśmy się do snu.
- Bartek pamiętasz że jutro mamy spotkanie z....
- Tak pamiętam przyjeżdża Zbyszek z Asią i wszyscy się zlatujemy.-pocałował mnie.
- Kocham cię skarbie.-powiedziałam.
- Ja ciebie też.-odpowiedział i zasnęliśmy wtuleni w siebie.Przeszliśmy wiele razem,mieliśmy wzloty i upadki,ale nasza miłość zawsze była większa od tego.Warto korzystać z życia bo nie wiemy co szykuje dla ciebie los,życie mamy tylko jedno nie zmarnujmy go.Ja wykorzystałam je najlepiej jak potrafiłam.I jak widać swoje życie dalej mam koło siebie.Wstałam z łóżka i zeszłam do salonu,wyjęłam z półki mój pamiętnik z moimi wszystkimi żalami i złymi wspomnieniami.Otworzyłam go na samym końcu,na moim ostatnim wpisie:
- Pamiętasz mnie?
Kiedyś ponoć znaczyłam dla ciebie wszystko....
Napisałam to kiedy Bartek wyjechał do Rosji,ale teraz nie będzie mi on potrzebny,więc żegnajcie najgorsze wspomnienia,a witajcie te nowe i najlepsze.Podeszłam do kominka w którym palił się ogień i wrzuciłam do niego pamiętnik i w spokoju poszłam położyć się koło Bartka i czekałam na nowe i lepsze wspomnienia.

KONIEC
I to koniec historii Bartka i Igi.Mam nadzieje,że miło będziecie je wspominać.Pragnę wam wszystkim podziękować za komentarze liczne wejścia,a przede wszystkim za cierpliwość do mnie :)
Serdecznie dziękuję i mam nadzieje że spotkam się z wami w moim kolejnym opowiadaniu.Do zobaczenia!!!!
Pozdrawiam Aga ;*

niedziela, 16 marca 2014

Nowy pomysł :)

Dodaję jednak dziś link do mojego nowego bloga:

Rozdział 92:

Strasznie się bałam o naszego Igorka,nigdy czegoś takiego nie przeżywałam.Zapłakana patrzyłam cały czas na Bartka,a on na mnie.Jednak po dłuższej chwili usłyszałam tak upragniony płacz małego.
- Niech pani się nie denerwuje wszystko w porządku.-uśmiechnął się do mnie lekarz,ale bardziej zaczęłam płakać.Po kolejnych 20 minutach mogłam wreszcie trzymać syna.

- Boże jak ja się o ciebie bałam.-mówiłam i głaskałam go po rączce.
- Kocham was.-powiedział Bartek.Widziałam że ma łzy w oczach.-Pójdę po rodziców.-powiedział i wyszedł.
- Skarbie nie strasz tak mamusi więcej.
- Mama.-do sali wbiegł radosny Antoś.- A kto to jest?-zapytał wskazując na Igora.
- To twój braciszek.-uśmiechnęłam się.
- Córeczko jak się czujesz?-zapytała mama.
- Zmęczona jestem.-jak się okazało do Bełchatowa zjechała się cała reprezentacja.Wszyscy podziwiali Igora,i wyszło że on jest podobny do mnie,a Antoś do Bartka,ale się złożyło.
Tydzień później mogliśmy być już w domu,wszystko było przygotowane,tylko zastanawiała mnie jedna rzecz.Jak jechaliśmy do domu to Bartek skręcił w zupełnie nie znanym mi kierunku.
- Bartek gdzie my jedziemy?-zapytałam.
- Zobaczysz skarbie.-ale się tajemniczy zrobił.Po jakiś 10 minutach zatrzymaliśmy się na osiedlu domków jednorodzinnych.

- Ty nie chcesz powiedzieć że.....
- Witajcie w domu.-uśmiechnął się.Wyszliśmy z samochodu i Bartek wziął nosidełko z Igorem i podał mi klucze do tego cudnego domku.
- Mogę otworzyć?-zapytałam.
- Ależ oczywiście.-podeszłam do drzwi i przekręciłam zamek oczywiście Antoś mi pomógł.Domek okazał się cudowny.Zawsze marzyłam o takim.Wieczorem kiedy uśpiłam Antosia i Igorka poszłam do salonu gdzie był Bartek i patrzył w okno.Podeszłam do niego i objęłam go od tyłu.
- A już jesteś?-zapytał odwracając się do mnie.Przytuliłam się do jego torsu.
- Dziękuję ci,wiesz że zawsze marzyłam o takim domku,o takiej rodzinie o takim mężu.-spojrzałam na niego.
- A ja zawsze marzyłem o takiej żonie i o dzieciach,chociaż chciałbym mieć jeszcze córeczkę.-zaśmiał się.
- O na pewno nie ja mam dosyć ciąży.-powiedziałam.
- Ale kochanie wiesz że do trzech razy sztuka.-zaczął całować moja szyję.
- Wiem i powiem ci że to się nie sprawdza,ale jeśli chcesz to możesz mi córeczkę urodzić.-powiedziałam.
- Nie tobie to lepiej wychodzi.-zaczął mnie całować,jakoś tak wyszło że znaleźliśmy się w sypialni i jak teraz nam jest nasze życie biegnie i biegnie.Mogę powiedzieć że trzeba z niego korzystać bo szybko mija.
5 lat później:
- Dzieciaki szybko bo spóźnimy się na mecz.-poganiałam dzieci.
- Mamo spokojnie,jesteśmy gotowi.-powiedział Antek.
- No ja mam nadzieje.-zaśmiałam się.W szybkim tempie znaleźliśmy się na hali.Antek i Igor ubrani w koszulkę z numerem i nazwiskiem taty,ja także.Mecz dzisiaj graliśmy z Argentyną,nie był trudny wygraliśmy 3:0.Podeszłam do band reklamowych i z synami czekaliśmy na Bartka.
- No witam moją rodzinkę.-zaśmiał się i mnie pocałował,a z synami przybił piątkę.- Kochanie dziś zawozimy chłopców do rodziców a później ....-przerwałam mu.
- Co później?-zaśmiałam się.
- Nic nic.Czekajcie na mnie idę tylko się przebrać.-cieszę się że nasza miłość z dnia na dzień rośnie,popełnialiśmy dużo błędów,ale to tylko wzmocniło nasz związek a dziś przekażę mu kolejną nowinę ze zostanie kolejny raz tatą.Czy coś się zmieniło przez te lata,Monia i Michał wzięli ślub spodziewają się dziecka,Asia i Zibi czekają na swoje bliźniaki,byłam w szoku jak się dowiedziałam.Winiar dorobił się córeczki,nawet nasz Piotruś będzie drugi raz tatusiem.Aga z Kubą mają kolejnego synka,wszystko cudownie,a zapomniałabym Igła nasz kochany jest ojcem trójki dzieci,nasza przyjaźń trwa tak samo jak dokładnie 8 lat temu w Spale.
- To co ruszamy?-zapytał nas Bartek.
- Tak.-powiedziałam.Chłopców zawieźliśmy do Nysy gdzie aktualnie mieszkają nasi rodzice w wspólnym domu,tak powiedzieli będzie lepiej.Około wieczora byliśmy w domu gzie super uczciliśmy nasza rocznicę ślubu.
- Kochanie muszę ci coś powiedzieć.-zaczęłam gdy leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Słucham cię skarbie.
- Jestem w ciąży.-uśmiechnęłam się.
- Na prawdę?-spytał ożywiony.
- Tak,i mam nadzieje że postarałeś się o dziewczynkę.
- Kochanie ja miałbym się nie postarać?-zapytał i wpił mi się w usta nic tylko czekać na nasz kolejny skarb.........




I mamy kolejny :) Chciałam was poinformować że jutro dodaję EPILOG !!!!!!
Dziękuję za wszystkie wsparcia za wszystkie komentarze i mam nadzieje że dzisiejszy i jutrzejszy rozdział też będzie miał tyle komentarzy i widzimy się jutro,także poinformuję was o moim nowym blogu który będę prowadziła z moją przyjaciółką :) Do jutra.Pozdrawiam Aga


sobota, 15 marca 2014

Rozdział 91:

Dwa miesiące później:

- Bartek ale my musimy wybrać imię.-powiedziałam.
- Oj no to może Rafał.-zaproponował.
- Na pewno nie.
- No to Maks.
- Przestań podejdź do tego z głową.-krzyknęłam na niego.
- No to może Jaś?
- Bartek do cholery,nigdy nie nazwę dziecka Jaś.
- Dobra skarbie nie denerwuj się.-powiedział.
- Na spokojnie,jakie ci się imię podoba?-zapytałam.
- Prosiłem rodziców żeby nazwali tak Kubę ale się nie udało.-zrobił smutną minę.-A imię to Igor.-powiedział.
- Igor,Igorek.Śliczne no to chyba mamy imię.-zaśmiałam się.
- Kotek ja lecę na trening,ale jakby co to dzwoń.-powiedział i mnie pocałował.
- Skarbie to dopiero 7 miesiąc nie zamierzam rodzić.
- Oj wiesz o co chodzi.Masz odpoczywać dlatego też rodzice wzięli do Nysy Antka.
- Zabraliście mi syna tylko po to żebym odpoczęła?-zapytałam.
- No tak.-zaśmiał się.
- Dobra spadaj na trening.-wyszedł,a ja poszłam do salonu i czytałam książkę.Około 16 zgłodniałam wstałam i poszłam do kuchni.Gdy już chciałam chwytać za nóż poczułam że odeszły mi wody,ale to nie możliwe przecież jeszcze dwa miesiące.Zaczęłam głęboko oddychać.Powoli poszłam do sypialni i wzięłam telefon wybrałam numer Bartka.
- Halo?-zapytał.
- Kochanie ja rodzę.-krzyknęłam i z bólu i z przerażenia.
- Jezus Maria już do ciebie jadę tylko nie ródź jeszcze.-rozłączył się.Po 10 minutach do mieszkania wbiegł Bartek z Winiarem.
- Iga spokojnie oddychaj już jedziemy.-powiedział Bartek i wziął mnie na ręce.W szpitalu byliśmy po 20 minutch ponieważ straszne korki.Lekarze od razu zabrali mnie na salę.
- Proszę głęboko oddychać,nie stresować się.-mówił do mnie lekarz.
- Łatwo panu mówić.Gdzie mój mąż?-zapytałam.
- Spokojnie już idzie-i jak na zawołanie do sali wbiegł Bartek.
- Kochanie dałem wszystkim znać,rodzice już jadą,chłopaki też.-powiedział.
- Jakie chłopaki?-zapytałam.
- No zadzwoniłem do chłopaków......
- A czy ja wystawiam jakieś przedstawienie?-krzyknełam i uderzyłam go w ramię.
- No pani Kurek rodzimy.-powiedział lekarz.Zaczełam mocno przeć i przy okazji opieprzałam Bartka,który wszystko dzielnie znosił.
- Spokojnie kochanie jestem z tobą.-szepnął mi Bartek na ucho.
- Musimy robić cesarkę ponieważ dziecko owineło się o pępowine.-powiedział lekarz,a ja  z przerażeniem na niego spojrzałam.Bałam się strasznie się bałam.Nie mogłam racjonalnie myśleć.
- Ale nic z nim nie będzie?-zapytałam,ale nie uzyskałam odpowiedzi i jeszcze bardziej się denerwowałam.Na sali jestem już dwie godziny i nic.- Co z moim synem?-krzyknełam.
- Spokojnie próbujemy przeciąć tak pępowine żeby nie zrobić mu krzywdy.-powiedział.Popatrzyłam na Bartka,płakał,ale sama nie byłam lepsza.Nareszcie lekarzom udało się przeciąć pepowinę.Tylko był jeden problem na sali było strasznie cicho.
- Dlaczego on nie płacze?-zapytałam.- Bartek dlaczego mały nie płacze.-krzyknełam.
- Nie wiem.-nie mogłam powstrzymać płaczu,chyba z trzech lekarzy stało nad moim dzieckiem i coś robiło,ale mały nie dał jeszcze oznaki życia.......



I mamy kolejny !!!! I jak wam się podobało? Na koniec taki dreszczyk emocji,trzymanie w napięciu.Znowu was muszę przeprosić że taki krótki,ale nie dałam rady siedziałam do 16 w szkole i padłam.Taki pisany na szybko,ale mam nadzieje że wam się podoba :) Zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam Aga

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 90:

-Pani Igo otwieramy oczy.-usłyszałam czyjś głos.Moje powieki były tak ciężkie że nie chciały się podnieś.Walczyłam z nimi i wreszcie otworzyłam oczy,ale od razu je zamknęłam.Światło w pomieszczeniu było tak rażące że nie mogłam wytrzymać.- Pani Igo.-wreszcie otworzyłam oczy i rozejrzałam się po sali.To na pewno nie było moje mieszkanie.
- Gdzie ja jestem?-zapytałam z trudem.
- W szpitalu,nie pamięta pani nic?-zapytał.
- Pamiętam że źle się poczułam i zemdlałam.-powiedziałam.
- Mam pani wyniki.-powiedział i zmienił wyraz twarzy.
- Coś się stało?-zapytałam.
- Pogorszyło się z ciążą.Może pani zacząć wcześniej rodzić,ale przy porodzie dziecko może nie przeżyć.Miała pani o siebie dbać,mniej się stresować.Przyjdę później zobaczyć jak się pani czuje.-pokiwałam głową.- Zawołać pani męża?-zapytał.
- Chce być sama.-powiedziałam z trudem powstrzymując łzy.Lekarz wyszedł z sali,a ja wtedy wybuchłam płaczem.Jak ja mogłam pozwoli na takie coś.Nigdy sobie nie wybaczę kiedy coś się stanie z moim dzieckiem.Leżałam w łóżku i patrzyłam w okno jedną rękę trzymałam na moim brzuszku.Nie wiem ile się tak patrzyłam,ale drzwi mojej sali się otwarły.Do środka wszedł Bartek,chyba rozmawiał z lekarzem.
- Kotek jak się czujesz?-zapytał.
- Do czego doszło między tobą a Amandą?-zapytałam nie odrywając oczu od okna.
- Nic,dowiedziałem się dziś że wczoraj u nas była....
- Tak była i pogorszyła mój stan.-słone krople zaczęły znowu kapać mi po policzkach.
- Iga lekarz powiedział że musisz na siebie teraz bardziej uważać.
- I co mi z tego jak ona znowu się pojawi i powie nie wiadomo co.-powiedziałam.
- A co ci powiedziała?-zapytał.
- Wczoraj powiedziała mi że między wami.-przerwałam.
- Co między nami?-zapytał wkurzony.
- Powiedziała że jak jechaliście do jej matki to ona i ty że coś między wam.
- Iga popatrz na mnie.-spojrzałam na niego.- Kocham tylko ciebie i nigdy bym ciebie nie zdradził.
- Bartek mam dosyć tych Włoch,chcę wróci do Polski.-patrzyłam na niego i płakałam.-Wiem że Włochy są dla ciebie szansą,ale ja dłużej tu nie wytrzymam.-powiedziałam i starłam łzy z policzków.
- Nie denerwuj się skarbie,zrobię wszystko żeby było ci jak najlepiej.-Bartek posiedział ze mną do wieczora i później pojechał po Antosia który został z Ivanem i Ashling.
Oczami Bartka:
Wyszedłem ze szpitala i zadzwoniłem do Amandy:
- Halo?
- Cześć Amanda możesz się spotkać zaraz w parku?-zapytałem.
- Jasne już lecę.
- Ok to ja czekam.-siedziałem już w parku na ławce.Po 10 minutach zjawiła się Amanda.
- Cześć coś się stało że tak nagle zadzwoniłeś?-zapytała.
- Mam pytanie.Co powiedziałaś mojej żonie że wylądowała w szpitalu?
- Jak to w szpitalu?
- Właśnie zrozumiałem dlaczego Iga tak mnie ostrzegała.-powiedziałem.
- Bartek ale to nie tak jak myślisz,ja się w tobie zakochałam i.....
- Dziewczyno oprzytomnij ja mam żonę i syna,a za chwilę będę drugi raz ojcem.
- Bartek ale mi to nie przeszkadza.
- Amanda zrozum nigdy nie zostawiłbym Igi,bo to ją kocham,przepraszam ale muszę już iść.-powiedziałem i poszedłem do domu.
Oczami Igi:
Dwa miesiące później:
Nareszcie w Polsce,Bartek nie przedłużył kontraktu z Lube,a ze mną jest coraz lepiej.Zadzwoniliśmy już do całej reprezentacji że Kurkowie wracają :)
- Nareszcie.-powiedziałam gdy byliśmy już w naszym starym mieszkaniu.Jednak dobrze że go nie sprzedaliśmy.
- Tak,dobrze jest na starych śmieciach.-przytulił mnie od tyłu.
- Najlepiej.-odwróciłam się do niego przodem.- Dziękuję ci,bardzo ci dziękuje.-wtuliłam się w jego tors.
- Dla was wszystko.-pocałował mnie.
- Mamusiu głodny jestem.-przybiegł do nam Antoś.
- To tata zaraz zrobi pyszny obiad.-powiedział Bartek,a ja zaczęłam się śmiać.Jednak zwracam honor,obiad był przepyszny,aż zjadłam dodatkowo dwie dokładki.Wiecie byłam przed wczoraj u lekarza i okazało się że będę miała drugiego synka.Dziś zamierzam powiedzieć Bartkowi.Około 20:00 mały zasnął bardzo szybko,sama udałam się do sypialni i czekałam na Bartka.
- No masz szczęście że na mnie zaczekałaś.-uśmiechnął się do mnie.
- Musiałam poczekać aby powiedzieć ci coś ważnego.-on wszedł pod kołdrę i mnie przytulił.
- Co takiego?-zapytał.
- Byłam przed wczoraj na badaniach i będziemy mieli drugiego synka.
- Na prawdę?-aż podskoczył.
- Tak skarbie kolejny Kurek.-pocałował mnie.
- Ja to mam jednak talent.-zaśmiał się.
- Tak skarbie do robienia dzieci i do siatkówki.
- Wiesz co ci powiem?-zapytał.
- Co mi powiesz kochanie?-sama zapytałam.
- Bardzo cie kocham.- uśmiechnął się do mnie.
- Wiem skarbie bo ja ciebie też.......
 
 
 
 
 Zacznę od najważniejszego,gratulacje dla Michała i Dagmary!!!!! Urodził im się syn,którego nazwali Antoś :) Przypadek nie sądzę.Kolejny Winiarek taki słodki jak Oliwer.Zdrowia im :) A teraz wiem że troszkę zawaliłam ten rozdział,ale mam nadzieje że mi wybaczycie.Obiecuję poprawę,no i nareszcie piąteczek,ale co się z tym równa siedzenie w szkole do 16:00 MASAKRA!!!! Dziękuję za wszystkie komentarze i proszę o kolejne :) Pozdrawiam Aga
 
 

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 89:

- Witamy państwa.-powiedziałam i przywitałam się z Ivanem i Ashling.
- Witamy.-zaprosiłam ich do salonu.
- No Iga to może ja pomogę ci w kuchni?-zapytała mnie.
- Jasne chodź poplotkujemy.-poszyłyśmy do kuchni.- Ashling a jak długo znasz Amandę.
- Tę kretynkę?-pokiwałam głową.- Ona jest okropna,jak dostała te pracę to myślała że wszystko jej wolno i do dziś jej tak zostało.
- To prawda że ma faceta?-zapytałam.
- On nigdy nie miała faceta,ona uwodzi żonatych nie raz rozwaliła komuś małżeństwo.Pamiętam że kiedyś do Ivana się dostawiała,ale wytłumaczyłam jej bardzo spokojnie żeby się odwaliła i mam spokój.
- Ale ja nie mam spokoju,wiesz że ona przez cały urlop Bartka wydzwaniała,a kiedyś się wkurzyłam i uderzyłam ją.Mam tego dość,codziennie jest jakaś kłótnia o nią.-żaliłam się.
- Nie powinnaś się teraz denerwować.
- Ale ja nie potrafię ona potrafi zgotować mi piekło,mam dość gdybym wiedziała że ona jest taka nigdy bym nie pozwoliła mu na ten kontrakt.
- Wiem,ale spójrz z innej strony poznałaś mnie,nigdy nie miałam takiej przyjaciółki jak ty.-przytuliłam ją.
- Wiem jestem wyjątkowa.-zaśmiałyśmy się.Przygotowałyśmy wspólnie kolacje i zawołałyśmy chłopaków.
- Co kochane dziewczynki przygotowały?-zapytał Ivan.
- Coś dobrego kochanie.-powiedziała Ashling.
- Dobra i trochę winka dla smaku.-powiedział Bartek wyciągając z szafki wino.
- Ja nie piję.-zaśmiałam się,a wszyscy razem ze mną.
- To ja dotrzymam Idze towarzystwa.-powiedziała.I zaczęliśmy jeść kolację,przy której było wiele śmiechów.Opowiadaliśmy sobie różne śmieszne historie w naszym życiu i w ogóle.Później przenieśliśmy się do salonu.Około 22:00 usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Dobra za raz do was wracam tylko otworzę.-powiedziałam do reszty.Poszłam do drzwi,a za nimi stała Amanda.
- Cześć Iga.-uśmiechnęła się.
- Czego tu chcesz?-zapytałam wychodząc na korytarz i zamykając drzwi.
- Przyszłam do Bartka.
- Mamy teraz gości i nie wyjdzie do ciebie,możesz się w końcu odczepić od niego.-powiedziałam podwyższonym głosem.
- Nie możesz zakazać mi się z nim kolegować.-powiedziała.
- Bartek jest moim mężem i ojcem moich dzieci,nigdy nie będzie twój.-powiedziałam.
- Zobaczymy ja zawsze dostaje to czego chcę.-uśmiechnęła się.
- Dobra możesz walczyć,ale to ja mam przewagę bo Bartek nigdy na ciebie nie spojrzy.
- Wiesz chyba raczej spojrzał wtedy jak jechaliśmy do mojej mamy.
- Co ty pieprzysz?-krzyknęłam.
- Zapytaj się go.-powiedziała i zeszła po schodach,weszłam do mieszkania i zrobiło mi się strasznie słabo.
- Iga co się stało?-zapytał Bartek.
- Wiesz strasznie mi słabo.-powiedziałam i osunęłam się na podłogę.Więcej nie pamiętam......



I mamy kolejny !!!! Jak myślicie co się stanie z dzieckiem i Igą? Czy jednak doszło do czegoś między Bartkiem a Amandą?Następny już jutro,dziękuję za wasze komentarze.Przepraszam że tak krótko ale szkoła nie pozwoliła na dłuższy,ale zamierzam się poprawić :) Zapraszam do dalszego czytania i komentowania.Pozdrawiam Aga

środa, 12 marca 2014

Rozdział 88:

Niestety dwa tygodnie strasznie szybko minęły,jak je spędziliśmy,oczywiście kilkakrotnie pokłóciliśmy się o Amandę,która codziennie wydzwaniała.Jedna nasza kłótnia skończyła się na szarpaninie,to znaczy ja wyrzuciłam go z pokoju,musiał spać w salonie.Może jestem zazdrosna,ale mam co do tego powody.Bartek może mieć każdą dziewczynę,czasami zastanawia mnie czy on nie jest ze mną tylko z powodu Antka i ciąży? Wiem że myślę głupio w tym momencie,ale Amanda nie jest brzydka,a ja teraz z dnia na dzień wyglądam jak słoń.
- Dzieci tylko zadzwońcie jak dolecicie.-ucałowali nas rodzice,a my udaliśmy się na pokład samolotu.Lot minął nam przyjemnie bez żadnych komplikacji.Na lotnisku okazało się nie czekał na nas Ivan jak było ustalone tylko Amanda.Przystanęłam i pociągnęłam Bartka za rękę.
- Co ona tu robi?-zapytałam.
- Przyjechała po nas bo Ivan nie mógł bo coś mu wypadło.
- Ja nie wsiądę do jej auta.-powiedziałam.
- Kotek nie przesadzaj.-powiedział i podeszliśmy do niej.
- No hej.-powiedziała.
- Dzięki że przyjechałaś po nas.-uśmiechnął się do niej.
- Nie ma problemu to chodźcie.-powiedziała.Wyszliśmy z lotniska i kierowaliśmy się do jej auta,ale zauważyłam postój taksówek.
- Wiecie ja pojadę taksówką.-powiedziałam.
- Czemu?-zapiszczała Amanda.
- Bo dawno nie jechałam taksówką.-powiedziałam.
- Aha to widzimy się w domu.-uśmiechnął się Bartek.Wkurzona złapałam syna za rękę i poszłam do jednej z taksówek.Powiedziałam adres i miły starszy pan nas zawiózł.Pod blokiem zapłaciłam odpowiednią sumę i udałam się do mieszkania,gdzie był już Bartek.
- Mogę wiedzieć co to była za sytuacja na lotnisku?-zapytał jak od razu weszłam.
- Powiedziałam że nie wsiądę do samochodu z tą wariatką.-odpowiedziałam.
- Iga,rzuciła wszystko i po nas przyjechała,a ty robisz sceny.
- Antoś idź do pokoju.-powiedziałam,mały poszedł a ja ominęłam Bartka i weszłam do salonu.- Możesz zrozumieć że jej nie lubię?-zapytałam.
- Zachowujesz się jak rozpieszczona nastolatka.-powiedział.
- Ja się tak zachowuję,to powiem ci że masz miłe o mnie zdanie.Co jeszcze o mnie powiesz?
- Nie poznaję cię.-szepnął.
- To ja ciebie nie poznaję,lecisz na każde jej zawołanie,kiedy ty do cholery zmądrzejesz?-krzyknęłam.- Nic tylko cały czas Amanda.Przez cały pobyt w Nysie,zajmowała ci całe dnie telefonami,nie wiem może wy nie możecie bez siebie żyć,a ja jestem tylko przeszkodą?
- O czym ty do cholery mówisz-teraz to on krzyknął.
- Mieliśmy odpocząć,specjalnie polecieliśmy do rodziców.Pamiętasz coś z co się robiliśmy w Nysie?-zapytałam.
- Co mam pamiętać,byliśmy u rodziców tylko nic się nie wydarzyło.-powiedział.
- Działo się dużo,ale ty oczywiście nie miałeś czasu.Oddalamy się od siebie,a Amanda jest przyczyną.Wiesz dobrze że lekarz zabronił mi się denerwować,a ja jednego dnia nie potrafię być spokojna.-powiedziałam płacząc poszłam do sypialni i położyłam się na łóżko.Cicho popłakiwałam w poduszkę.
- Kochanie,to nie jest tak że.....
- Że co?-zapytałam.
- Nie chcę się kłócić bo nie ma o kogo.
- Bartek,ja zapomniałam jak to jest być szczęśliwym.-popatrzyłam w jego oczy.
- Przepraszam.-przytulił mnie do siebie.
- Jeżeli jesteś ze mną tylko z wyjątku na Antka,to mi to powiedz a ja zrozumiem.-wyszeptałam.
- Nigdy nie byłem z tobą tylko dlatego że urodził się Antek.Zakochałem się w tobie w Spale,kiedy zaczynałaś z nami pracę.
- Też cię kocham,ale ja zapomniałam jaki był tamten Bartek,jeszcze przed podpisaniem kontraktu z Rosją.Po prostu zapomniałam.
- On dalej jest.-powiedział i mnie pocałował.Wtuliłam się w jego tors.I tą chwile przerwał nam telefon.Bartek spojrzał na wyświetlacz i pisało Amanda.Ku mojemu zaskoczeniu rozłączył połączenie i wpił się w moje usta.Zaczął rozpinać moja koszulę.
- Bartek,mały jest obok.-powiedziałam.
- Spokojnie bawi się.-powiedział i znowu mnie pocałował.Kochaliśmy się,ale nasze jęki rozkoszy tłumiliśmy pocałunkami,żeby Antoś nie słyszał.Wreszcie poczułam się jak wtedy,nie liczyło się dla nas nic tylko my.Kiedy skończyliśmy,to ja ubrałam koszulkę Bartka i poszłam zobaczyć do synka.Biedaczek usnął na podłodze.Poszłam do Bartka.
- Kotek chodź położyć go do łóżka.-on wstał ubrał bokserki i uśmiechnął się gdy zobaczył Antka.
- Zmęczony podróżą.-położył go ostrożnie,a ja przykryłam kołdrą.Poszliśmy do kuchni zrobić coś do jedzenia.Karmiliśmy się nawzajem dobrym budyniem na który mieliśmy ochotę.Znowu usłyszeliśmy telefon.
- Może to prezes,albo Ivan.-powiedziałam,Bartek poszedł do sypialni.Wrócił po chwili.
- Ivan i Ashling do nas przyjdą około 19:00.-powiedział.
- O to fajnie to teraz kochanie lecisz do sklepu i robisz zakupy,a ja przygotuje pyszną kolację.-pocałowałam go.Po 30 minutach,gotowałam już kolację na wieczór.O 19:00 równo wstawili się goście......



I jak wam się podoba? Ciekawe jak wypadnie kolacja,czy coś im przeszkodzi?Następny już jutro.Też macie ten problem z niewyrabianiem w szkole? Myślałam że wtorek nigdy się nie skończy,tak mi się wszystko ciągnęło.No ale byle do piątku :) Widzimy się jutro,serdecznie zapraszam do komentowania,każdy komentarz jest dla mnie cenny.Pozdrawiam Aga