Dwa miesiące później:
- Bartek ale my musimy wybrać imię.-powiedziałam.
- Oj no to może Rafał.-zaproponował.
- Na pewno nie.
- No to Maks.
- Przestań podejdź do tego z głową.-krzyknęłam na niego.
- No to może Jaś?
- Bartek do cholery,nigdy nie nazwę dziecka Jaś.
- Dobra skarbie nie denerwuj się.-powiedział.
- Na spokojnie,jakie ci się imię podoba?-zapytałam.
- Prosiłem rodziców żeby nazwali tak Kubę ale się nie udało.-zrobił smutną minę.-A imię to Igor.-powiedział.
- Igor,Igorek.Śliczne no to chyba mamy imię.-zaśmiałam się.
- Kotek ja lecę na trening,ale jakby co to dzwoń.-powiedział i mnie pocałował.
- Skarbie to dopiero 7 miesiąc nie zamierzam rodzić.
- Oj wiesz o co chodzi.Masz odpoczywać dlatego też rodzice wzięli do Nysy Antka.
- Zabraliście mi syna tylko po to żebym odpoczęła?-zapytałam.
- No tak.-zaśmiał się.
-
Dobra spadaj na trening.-wyszedł,a ja poszłam do salonu i czytałam
książkę.Około 16 zgłodniałam wstałam i poszłam do kuchni.Gdy już
chciałam chwytać za nóż poczułam że odeszły mi wody,ale to nie możliwe
przecież jeszcze dwa miesiące.Zaczęłam głęboko oddychać.Powoli poszłam
do sypialni i wzięłam telefon wybrałam numer Bartka.
- Halo?-zapytał.
- Kochanie ja rodzę.-krzyknęłam i z bólu i z przerażenia.
- Jezus Maria już do ciebie jadę tylko nie ródź jeszcze.-rozłączył się.Po 10 minutach do mieszkania wbiegł Bartek z Winiarem.
-
Iga spokojnie oddychaj już jedziemy.-powiedział Bartek i wziął mnie na
ręce.W szpitalu byliśmy po 20 minutch ponieważ straszne korki.Lekarze od
razu zabrali mnie na salę.
- Proszę głęboko oddychać,nie stresować się.-mówił do mnie lekarz.
- Łatwo panu mówić.Gdzie mój mąż?-zapytałam.
- Spokojnie już idzie-i jak na zawołanie do sali wbiegł Bartek.
- Kochanie dałem wszystkim znać,rodzice już jadą,chłopaki też.-powiedział.
- Jakie chłopaki?-zapytałam.
- No zadzwoniłem do chłopaków......
- A czy ja wystawiam jakieś przedstawienie?-krzyknełam i uderzyłam go w ramię.
- No pani Kurek rodzimy.-powiedział lekarz.Zaczełam mocno przeć i przy okazji opieprzałam Bartka,który wszystko dzielnie znosił.
- Spokojnie kochanie jestem z tobą.-szepnął mi Bartek na ucho.
-
Musimy robić cesarkę ponieważ dziecko owineło się o
pępowine.-powiedział lekarz,a ja z przerażeniem na niego
spojrzałam.Bałam się strasznie się bałam.Nie mogłam racjonalnie myśleć.
-
Ale nic z nim nie będzie?-zapytałam,ale nie uzyskałam odpowiedzi i
jeszcze bardziej się denerwowałam.Na sali jestem już dwie godziny i
nic.- Co z moim synem?-krzyknełam.
- Spokojnie próbujemy
przeciąć tak pępowine żeby nie zrobić mu krzywdy.-powiedział.Popatrzyłam
na Bartka,płakał,ale sama nie byłam lepsza.Nareszcie lekarzom udało się
przeciąć pepowinę.Tylko był jeden problem na sali było strasznie cicho.
- Dlaczego on nie płacze?-zapytałam.- Bartek dlaczego mały nie płacze.-krzyknełam.
-
Nie wiem.-nie mogłam powstrzymać płaczu,chyba z trzech lekarzy stało
nad moim dzieckiem i coś robiło,ale mały nie dał jeszcze oznaki
życia.......
I
mamy kolejny !!!! I jak wam się podobało? Na koniec taki dreszczyk
emocji,trzymanie w napięciu.Znowu was muszę przeprosić że taki
krótki,ale nie dałam rady siedziałam do 16 w szkole i padłam.Taki pisany
na szybko,ale mam nadzieje że wam się podoba :) Zapraszam do
komentowania.
Pozdrawiam Aga
No to mnie zaskoczylas.. mam nadzieje, ze z Igorkiem bedzie wszystko ok..
OdpowiedzUsuńmimo, ze rozdzial na szybko to fajny ;)
OdpowiedzUsuńkoncowka trzyma w napieciu, ale mam nadzieje, ze nie pozwolisz dziecku umrzec
pozdrawiam i do nastepnego :*
Jejku mam nadzieję, ze nic sie nie stało:(
OdpowiedzUsuńhttp://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/ zapraszam na 16!
O raaany ! Igor ma być zdrowy, oby! Jeeny Amanda mi non stop po głowie chodzi, nie wiem czemu xd Chyba za bardzo się wczułam w rolę Igi :D
OdpowiedzUsuńhttp://zakochana-para.blogspot.com - zapraszam :*
Igorek musi przezyć! Błagam, nie odbierja im gO! Tyle przeszli, nie mogą go stracić ;C
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*