Rano obudziłam się oparta na torsie Bartka.Patrzyłam
na niego jak słodko wygląda jak śpi.Cieszyłam się że on jest moim
mężczyzną z którym mam syna i jeszcze jedno dziecko w drodze.Całe życie
nie miałam takiego szczęścia.
- Czemu już nie śpisz?-z moich myśleń wyrwał mnie Bartek.
- A bo myślę.-powiedziałam i go pocałowałam.
- O czym?-zapytał.
- Nie powiem bo to jest tajemnica.-zaśmiałam się.
-
No wiesz co.-zaśmiał się razem ze mną.Chwycił telefon który leżał na
szafce,a mi od razu zrobiło się gorąco.- No co cholera rozładował
się.-powiedział i włączył go.- Wyłączałem wczoraj telefon?-zapytał się
mnie.
- Nie wiem.-powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami.
- No i 25 nieodebranych połączeń od....-przerwałam mu.
- Niech zgadnę od Amandy?-powiedziałam ironicznie.
-
Tak,oddzwonię do niej.-powiedział już miał wybierać numer kiedy szybko
usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować namiętnie.Odwzajemnił
pocałunek,a jego telefon gdzieś wylądował na podłodze.Zaczęłam zdejmować
z niego koszulkę kiedy jego telefon się odezwał.
- Nie odbieraj.-powiedziałam.
- Jak to coś ważnego?-zapytał.
- Ważniejszego niż własna żona nie sądzę.-sięgnął po telefon i odebrał.
-
Cześć Amanda.....-dalej nie słyszałam bo wyszłam z pokoju.Poszłam do
kuchni po bluzę którą wczoraj tam zostawiłam i wyszłam do
ogrodu.Usiadłam na huśtawce ogrodowej i musiałam się uspokoić.Obiecałam
sobie właśnie w tym momencie,że jeżeli ona będzie dalej taka to załatwię
to po swojemu tylko może mocniej niż wtedy na plaży.
- Tu jesteś.-powiedziała mama Bartka.- Śniadanie jest już na stole i wszyscy na ciebie czekamy.
- Jejku to ile ja tu siedziałam?-zapytałam.
-
Z jakieś dwie godzinki.-uśmiechnęła się.Poszłyśmy do jadalni gdzie
siedzieli wszyscy,usiadłam najdalej od Bartka,niech wie że jestem
wkurzona.Po śniadaniu wybrałam się do parku z Antosiem.Siedziałam sobie
na ławce,a mały latał po trawie i zbierał kwiatki.
- Antoś to może teraz pójdziemy na lody?-zapytałam.
- Tak na lody,Antoś dostanie takiego wielkiego loda.-pokazywał mi jaki on będzie wielki.
-
No wiesz nie wiem czy tam dają takie wielkie lody.-zaśmiałam się i
chwyciłam syna za rękę i udaliśmy się do najbliższej lodziarni.Kupiłam
duże lody dla siebie i Antka,ubrudził się niemiłosiernie.
- Oj
Antoś lecimy do domku.-poczułam że zaczyna kropić deszcz.Powolnym
truchtem,doszliśmy do domu.Mamy szczęście że nie zaczęło strasznie lać.
- Ojejku zdążyliście przed deszczem.-zaśmiała się mama.
- Mamo weźmiesz przebierzesz Antosia ja pójdę się położyć?-zapytałam.
- Źle się czujesz?
- Nie tylko dziś się nie wyspałam,obudzisz mnie na obiad?
- Dobrze córeczko.-poszłam do pokoju i od razu zasnęłam.Obudziło mnie głaskanie po policzku.
- Kotek wstawaj na obiad.-usłyszałam głos Bartka.
- Nie rozmawiam z tobą.-powiedziałam i przykryłam się szczelniej kołdrą.
- Znowu jesteś zła?
- Tak,bo jesteś na urlopie i miałeś odpocząć od pracy.
- Ale ona tylko zadzwoniła i zapytała się gdzie jesteśmy bo.....
- Nie obchodzi mnie to i nie masz prawa się jej spowiadać,mi możesz się spowiadać ale nie jej.
- Iga nie kłóćmy się o nią.-powiedział.
- Ty zacząłeś.
- Przepraszam cię skarbie.-położył się koło mnie i objął swoim ramieniem.- Wybaczysz mi?-szepnął mi do ucha.
-
Tak.-odwróciła się do niego przodem i pocałowałam.- Bartek gdybyś
podczas mojego porodu miał wybrać kogo uratować,to mnie czy nasze
dziecko?-zapytałam.
- Co to za dziwne pytanie?-spojrzał na mnie.
- Takie,to co?
- Wybrałbym ciebie,a swoje życie oddał za nasze dziecko.-wtuliłam się w niego.- Kocham cię.
- To ja ci wyłączyłam telefon bo nie chciałam żeby nam przeszkadzała.-powiedziałam.
- Wiem skarbie bo tylko ty jesteś o mnie zazdrosna.-zaśmiał się.
- A twoje fanki też są zazdrosne.-powiedziałam.
- No one to co innego.Ale kocham jak ty jesteś o mnie zazdrosna.
- A ja kocham jak ty jesteś o mnie zazdrosny.
- Czyli pasujemy do siebie idealnie.-zaczął mnie całować,ale tym razem przerwał nam Antoś wbiegając do pokoju.
- Mamusiu,smoki mnie gonią.-powiedział i wdrapał się na łóżko.
- Kto?-zapytałam.
- Dziadek Paweł i Adam są smokami.-zaczęłam się śmiać z Bartkiem.
- Tatuś cię uratuje.-powiedział Bartek.
- A ja uratuję mamusię.-powiedział.Zeszliśmy wspólnie na obiad i resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu wspólnie
bajek,które leciały w telewizji.Najlepsze było kiedy na mini mini
puścili piosenkę.Wszyscy wstaliśmy i tańczyliśmy,spędziliśmy czas
rodzinnie,właśnie tego mi było trzeba,właśnie takiego odpoczynku.....I jest kolejny :) Jak wam się podoba? Dziękuję za wasze komentarze i zapraszam na następny już jutro.Pozdrawiam Aga.
p.s Przepraszam że tak krótko do was piszę ale jestem tak wykończona,że nie daje rady.
Widzimy się jutro :)
Ja pierdykam, czy Bartek nawet na urlopie musi rozmawiac z ta idiotka? Ja na miejscu Igi juz dawno bym nie wytrzymala.. przeciez to jest chore! Wiem, ze nie byloby to najlepsze rozeiazanie, ale w ostatecznosci chyba kazalabym Bartkowi wybierac, bo ta slodka idiotka, Amanda raczej tak szybko nie odpusci..
OdpowiedzUsuńNo, to teraz z czystym sumieniem moge isc spac ;D
Do jutra ;*
Świetny :)
OdpowiedzUsuńWidzę, ze Amanda nie odpuszcza... no cóż zobaczymy co będzie dalej
Do następnego :*
panna się tak łatwo nie podda. Zwłaszcza, że pan Bartosz w ogóle nie oponuje. Żonie coś obiecuje, a potem o niej zapomina. Nie powinien nie dotrzymywać obietnic. nie podoba mi się to wszystko :(
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńBałam się, że będzie jakaś poważniejsza kłótnia, ale nie było tak źle ;) Ta Amanda ciągle nie odpuszcza...wkurza mnie..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że Amanda sporo jeszcze tu namiesza. Mam nadzieje, że nie dojdzie do jakiejś tragedii
OdpowiedzUsuńPozdrawiam K