poniedziałek, 17 marca 2014

Epilog:

9 miesięcy później:
- Bartek nie na widzę cię jak mogłeś mi to znowu zrobić?-krzyczałam z bólu na sali porodowej.
- Spokojnie kochanie jestem tu.-mówił.
- A co mnie to obchodzi że tu jesteś nie dotkniesz mnie nigdy więcej.
- Oj dotknę.-zaśmiał się.
- Zobaczymy.-i nagle cały ból spłynął po mnie.
- Gratuluję mają państwo zdrowa córeczkę.-uśmiechnął się lekarz.Po chwili trzymałam ją w swoich ramionach.
- Jak państwo dadzą na imię?-zapytała położna.
- Lena Sara.-powiedział Bartek.-Kocham was i dziękuje ci skarbie.-pocałował mnie w czoło.
- A my ciebie tatusiu.-zaśmiałam się.Po tygodniu mogliśmy jechać do domu gdzie zaczynało się nasze nowe życie.
20 lat później:
- Bartek pośpiesz się za chwilę dzieci przyjadą.-poganiałam męża.
- Oj Iga jestem prawie gotowy.-powiedział i mnie przytulił.
- Co się stało?-zapytałam.
- Przypomniałem sobie jak cię poznałem.Byłaś taka piękna....
- A teraz nie jestem?
- Nadal jesteś piękna.Mamy trójkę dorosłych dzieci,wnuki w drodze i śmierć na karku.
- Bartek my jeszcze z sobą pożyjemy.Przeżyjemy z sobą kolejne prawie 30 lat,a może nawet więcej.-zaśmiałam się.
- Jest tu ktoś?-usłyszeliśmy głos naszych dzieci z dołu.
- Tak już schodzę.-krzyknęłam.-Mówiłam ubieraj się.-klepnęłam męża w ramię.Zeszłam po schodach i zobaczyłam swoje dzieci.
- Wszystkiego najlepszego mamo.-powiedziała Lena i mnie przytuliła.Później uczynił to Igor i Antek.
- Dziękuję,a gdzie macie dziewczyny?-zapytałam chłopaków.
- Paulina musiała jechać do pracy i kazała przeprosić i złożyć serdeczne życzenia.-powiedział Igor.
- Daria za chwilę przyjdzie tylko poszła po coś do......-nie dokończył bo do domu weszła ciężarna synowa.
- Daria witaj.-uśmiechnęłam się i przytuliłam synową.
- Witaj mamo,wszystkiego najlepszego.
- Bartek schodzisz?-krzyknęłam.
- Tak tak nie krzycz na mnie.-zeszedł po schodach i przywitał się z wszystkimi.Później zaprosiłam ich do stołu.Spędziliśmy miłe chwile,kiedy młodzi nie wymyślili sobie wyjścia do kina.
- To może pójdziecie z nami?-zapytała Lena.
- Dziecko jesteśmy starzy nie będziemy psuć wam wypadu.-zaśmiał się Bartek.
- Ale tato zafundujesz kino?-zapytał Igor,a ja zaczęłam się śmiać.
- Ja,boże podaj mi portfel.-podałam mężowi portfel a on dzieciom kasę.-Więcej wam nie dam.-zaśmiał się.
- No i zostaliśmy sami.-zaśmiałam się.
- No to kochanie wybieraj kuchnia,łazienka,salon,sypialnia.-położył rękę na moim udzie.
- Bartek przestań.Lepiej chodź pozmywać.-powiedziałam i weszłam z nim do kuchni.
- Czyli jednak kuchnia.-zaśmiał się i zaczął całować.Może mamy po 47 lat ale nigdy nie brakowało w naszym życiu współżycia,staraliśmy się żyć tak jak kiedyś kiedy byliśmy młodzi.Później przenieśliśmy się do sypialni,gdzie ułożyliśmy się do snu.
- Bartek pamiętasz że jutro mamy spotkanie z....
- Tak pamiętam przyjeżdża Zbyszek z Asią i wszyscy się zlatujemy.-pocałował mnie.
- Kocham cię skarbie.-powiedziałam.
- Ja ciebie też.-odpowiedział i zasnęliśmy wtuleni w siebie.Przeszliśmy wiele razem,mieliśmy wzloty i upadki,ale nasza miłość zawsze była większa od tego.Warto korzystać z życia bo nie wiemy co szykuje dla ciebie los,życie mamy tylko jedno nie zmarnujmy go.Ja wykorzystałam je najlepiej jak potrafiłam.I jak widać swoje życie dalej mam koło siebie.Wstałam z łóżka i zeszłam do salonu,wyjęłam z półki mój pamiętnik z moimi wszystkimi żalami i złymi wspomnieniami.Otworzyłam go na samym końcu,na moim ostatnim wpisie:
- Pamiętasz mnie?
Kiedyś ponoć znaczyłam dla ciebie wszystko....
Napisałam to kiedy Bartek wyjechał do Rosji,ale teraz nie będzie mi on potrzebny,więc żegnajcie najgorsze wspomnienia,a witajcie te nowe i najlepsze.Podeszłam do kominka w którym palił się ogień i wrzuciłam do niego pamiętnik i w spokoju poszłam położyć się koło Bartka i czekałam na nowe i lepsze wspomnienia.

KONIEC
I to koniec historii Bartka i Igi.Mam nadzieje,że miło będziecie je wspominać.Pragnę wam wszystkim podziękować za komentarze liczne wejścia,a przede wszystkim za cierpliwość do mnie :)
Serdecznie dziękuję i mam nadzieje że spotkam się z wami w moim kolejnym opowiadaniu.Do zobaczenia!!!!
Pozdrawiam Aga ;*

niedziela, 16 marca 2014

Nowy pomysł :)

Dodaję jednak dziś link do mojego nowego bloga:

Rozdział 92:

Strasznie się bałam o naszego Igorka,nigdy czegoś takiego nie przeżywałam.Zapłakana patrzyłam cały czas na Bartka,a on na mnie.Jednak po dłuższej chwili usłyszałam tak upragniony płacz małego.
- Niech pani się nie denerwuje wszystko w porządku.-uśmiechnął się do mnie lekarz,ale bardziej zaczęłam płakać.Po kolejnych 20 minutach mogłam wreszcie trzymać syna.

- Boże jak ja się o ciebie bałam.-mówiłam i głaskałam go po rączce.
- Kocham was.-powiedział Bartek.Widziałam że ma łzy w oczach.-Pójdę po rodziców.-powiedział i wyszedł.
- Skarbie nie strasz tak mamusi więcej.
- Mama.-do sali wbiegł radosny Antoś.- A kto to jest?-zapytał wskazując na Igora.
- To twój braciszek.-uśmiechnęłam się.
- Córeczko jak się czujesz?-zapytała mama.
- Zmęczona jestem.-jak się okazało do Bełchatowa zjechała się cała reprezentacja.Wszyscy podziwiali Igora,i wyszło że on jest podobny do mnie,a Antoś do Bartka,ale się złożyło.
Tydzień później mogliśmy być już w domu,wszystko było przygotowane,tylko zastanawiała mnie jedna rzecz.Jak jechaliśmy do domu to Bartek skręcił w zupełnie nie znanym mi kierunku.
- Bartek gdzie my jedziemy?-zapytałam.
- Zobaczysz skarbie.-ale się tajemniczy zrobił.Po jakiś 10 minutach zatrzymaliśmy się na osiedlu domków jednorodzinnych.

- Ty nie chcesz powiedzieć że.....
- Witajcie w domu.-uśmiechnął się.Wyszliśmy z samochodu i Bartek wziął nosidełko z Igorem i podał mi klucze do tego cudnego domku.
- Mogę otworzyć?-zapytałam.
- Ależ oczywiście.-podeszłam do drzwi i przekręciłam zamek oczywiście Antoś mi pomógł.Domek okazał się cudowny.Zawsze marzyłam o takim.Wieczorem kiedy uśpiłam Antosia i Igorka poszłam do salonu gdzie był Bartek i patrzył w okno.Podeszłam do niego i objęłam go od tyłu.
- A już jesteś?-zapytał odwracając się do mnie.Przytuliłam się do jego torsu.
- Dziękuję ci,wiesz że zawsze marzyłam o takim domku,o takiej rodzinie o takim mężu.-spojrzałam na niego.
- A ja zawsze marzyłem o takiej żonie i o dzieciach,chociaż chciałbym mieć jeszcze córeczkę.-zaśmiał się.
- O na pewno nie ja mam dosyć ciąży.-powiedziałam.
- Ale kochanie wiesz że do trzech razy sztuka.-zaczął całować moja szyję.
- Wiem i powiem ci że to się nie sprawdza,ale jeśli chcesz to możesz mi córeczkę urodzić.-powiedziałam.
- Nie tobie to lepiej wychodzi.-zaczął mnie całować,jakoś tak wyszło że znaleźliśmy się w sypialni i jak teraz nam jest nasze życie biegnie i biegnie.Mogę powiedzieć że trzeba z niego korzystać bo szybko mija.
5 lat później:
- Dzieciaki szybko bo spóźnimy się na mecz.-poganiałam dzieci.
- Mamo spokojnie,jesteśmy gotowi.-powiedział Antek.
- No ja mam nadzieje.-zaśmiałam się.W szybkim tempie znaleźliśmy się na hali.Antek i Igor ubrani w koszulkę z numerem i nazwiskiem taty,ja także.Mecz dzisiaj graliśmy z Argentyną,nie był trudny wygraliśmy 3:0.Podeszłam do band reklamowych i z synami czekaliśmy na Bartka.
- No witam moją rodzinkę.-zaśmiał się i mnie pocałował,a z synami przybił piątkę.- Kochanie dziś zawozimy chłopców do rodziców a później ....-przerwałam mu.
- Co później?-zaśmiałam się.
- Nic nic.Czekajcie na mnie idę tylko się przebrać.-cieszę się że nasza miłość z dnia na dzień rośnie,popełnialiśmy dużo błędów,ale to tylko wzmocniło nasz związek a dziś przekażę mu kolejną nowinę ze zostanie kolejny raz tatą.Czy coś się zmieniło przez te lata,Monia i Michał wzięli ślub spodziewają się dziecka,Asia i Zibi czekają na swoje bliźniaki,byłam w szoku jak się dowiedziałam.Winiar dorobił się córeczki,nawet nasz Piotruś będzie drugi raz tatusiem.Aga z Kubą mają kolejnego synka,wszystko cudownie,a zapomniałabym Igła nasz kochany jest ojcem trójki dzieci,nasza przyjaźń trwa tak samo jak dokładnie 8 lat temu w Spale.
- To co ruszamy?-zapytał nas Bartek.
- Tak.-powiedziałam.Chłopców zawieźliśmy do Nysy gdzie aktualnie mieszkają nasi rodzice w wspólnym domu,tak powiedzieli będzie lepiej.Około wieczora byliśmy w domu gzie super uczciliśmy nasza rocznicę ślubu.
- Kochanie muszę ci coś powiedzieć.-zaczęłam gdy leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Słucham cię skarbie.
- Jestem w ciąży.-uśmiechnęłam się.
- Na prawdę?-spytał ożywiony.
- Tak,i mam nadzieje że postarałeś się o dziewczynkę.
- Kochanie ja miałbym się nie postarać?-zapytał i wpił mi się w usta nic tylko czekać na nasz kolejny skarb.........




I mamy kolejny :) Chciałam was poinformować że jutro dodaję EPILOG !!!!!!
Dziękuję za wszystkie wsparcia za wszystkie komentarze i mam nadzieje że dzisiejszy i jutrzejszy rozdział też będzie miał tyle komentarzy i widzimy się jutro,także poinformuję was o moim nowym blogu który będę prowadziła z moją przyjaciółką :) Do jutra.Pozdrawiam Aga


sobota, 15 marca 2014

Rozdział 91:

Dwa miesiące później:

- Bartek ale my musimy wybrać imię.-powiedziałam.
- Oj no to może Rafał.-zaproponował.
- Na pewno nie.
- No to Maks.
- Przestań podejdź do tego z głową.-krzyknęłam na niego.
- No to może Jaś?
- Bartek do cholery,nigdy nie nazwę dziecka Jaś.
- Dobra skarbie nie denerwuj się.-powiedział.
- Na spokojnie,jakie ci się imię podoba?-zapytałam.
- Prosiłem rodziców żeby nazwali tak Kubę ale się nie udało.-zrobił smutną minę.-A imię to Igor.-powiedział.
- Igor,Igorek.Śliczne no to chyba mamy imię.-zaśmiałam się.
- Kotek ja lecę na trening,ale jakby co to dzwoń.-powiedział i mnie pocałował.
- Skarbie to dopiero 7 miesiąc nie zamierzam rodzić.
- Oj wiesz o co chodzi.Masz odpoczywać dlatego też rodzice wzięli do Nysy Antka.
- Zabraliście mi syna tylko po to żebym odpoczęła?-zapytałam.
- No tak.-zaśmiał się.
- Dobra spadaj na trening.-wyszedł,a ja poszłam do salonu i czytałam książkę.Około 16 zgłodniałam wstałam i poszłam do kuchni.Gdy już chciałam chwytać za nóż poczułam że odeszły mi wody,ale to nie możliwe przecież jeszcze dwa miesiące.Zaczęłam głęboko oddychać.Powoli poszłam do sypialni i wzięłam telefon wybrałam numer Bartka.
- Halo?-zapytał.
- Kochanie ja rodzę.-krzyknęłam i z bólu i z przerażenia.
- Jezus Maria już do ciebie jadę tylko nie ródź jeszcze.-rozłączył się.Po 10 minutach do mieszkania wbiegł Bartek z Winiarem.
- Iga spokojnie oddychaj już jedziemy.-powiedział Bartek i wziął mnie na ręce.W szpitalu byliśmy po 20 minutch ponieważ straszne korki.Lekarze od razu zabrali mnie na salę.
- Proszę głęboko oddychać,nie stresować się.-mówił do mnie lekarz.
- Łatwo panu mówić.Gdzie mój mąż?-zapytałam.
- Spokojnie już idzie-i jak na zawołanie do sali wbiegł Bartek.
- Kochanie dałem wszystkim znać,rodzice już jadą,chłopaki też.-powiedział.
- Jakie chłopaki?-zapytałam.
- No zadzwoniłem do chłopaków......
- A czy ja wystawiam jakieś przedstawienie?-krzyknełam i uderzyłam go w ramię.
- No pani Kurek rodzimy.-powiedział lekarz.Zaczełam mocno przeć i przy okazji opieprzałam Bartka,który wszystko dzielnie znosił.
- Spokojnie kochanie jestem z tobą.-szepnął mi Bartek na ucho.
- Musimy robić cesarkę ponieważ dziecko owineło się o pępowine.-powiedział lekarz,a ja  z przerażeniem na niego spojrzałam.Bałam się strasznie się bałam.Nie mogłam racjonalnie myśleć.
- Ale nic z nim nie będzie?-zapytałam,ale nie uzyskałam odpowiedzi i jeszcze bardziej się denerwowałam.Na sali jestem już dwie godziny i nic.- Co z moim synem?-krzyknełam.
- Spokojnie próbujemy przeciąć tak pępowine żeby nie zrobić mu krzywdy.-powiedział.Popatrzyłam na Bartka,płakał,ale sama nie byłam lepsza.Nareszcie lekarzom udało się przeciąć pepowinę.Tylko był jeden problem na sali było strasznie cicho.
- Dlaczego on nie płacze?-zapytałam.- Bartek dlaczego mały nie płacze.-krzyknełam.
- Nie wiem.-nie mogłam powstrzymać płaczu,chyba z trzech lekarzy stało nad moim dzieckiem i coś robiło,ale mały nie dał jeszcze oznaki życia.......



I mamy kolejny !!!! I jak wam się podobało? Na koniec taki dreszczyk emocji,trzymanie w napięciu.Znowu was muszę przeprosić że taki krótki,ale nie dałam rady siedziałam do 16 w szkole i padłam.Taki pisany na szybko,ale mam nadzieje że wam się podoba :) Zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam Aga

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 90:

-Pani Igo otwieramy oczy.-usłyszałam czyjś głos.Moje powieki były tak ciężkie że nie chciały się podnieś.Walczyłam z nimi i wreszcie otworzyłam oczy,ale od razu je zamknęłam.Światło w pomieszczeniu było tak rażące że nie mogłam wytrzymać.- Pani Igo.-wreszcie otworzyłam oczy i rozejrzałam się po sali.To na pewno nie było moje mieszkanie.
- Gdzie ja jestem?-zapytałam z trudem.
- W szpitalu,nie pamięta pani nic?-zapytał.
- Pamiętam że źle się poczułam i zemdlałam.-powiedziałam.
- Mam pani wyniki.-powiedział i zmienił wyraz twarzy.
- Coś się stało?-zapytałam.
- Pogorszyło się z ciążą.Może pani zacząć wcześniej rodzić,ale przy porodzie dziecko może nie przeżyć.Miała pani o siebie dbać,mniej się stresować.Przyjdę później zobaczyć jak się pani czuje.-pokiwałam głową.- Zawołać pani męża?-zapytał.
- Chce być sama.-powiedziałam z trudem powstrzymując łzy.Lekarz wyszedł z sali,a ja wtedy wybuchłam płaczem.Jak ja mogłam pozwoli na takie coś.Nigdy sobie nie wybaczę kiedy coś się stanie z moim dzieckiem.Leżałam w łóżku i patrzyłam w okno jedną rękę trzymałam na moim brzuszku.Nie wiem ile się tak patrzyłam,ale drzwi mojej sali się otwarły.Do środka wszedł Bartek,chyba rozmawiał z lekarzem.
- Kotek jak się czujesz?-zapytał.
- Do czego doszło między tobą a Amandą?-zapytałam nie odrywając oczu od okna.
- Nic,dowiedziałem się dziś że wczoraj u nas była....
- Tak była i pogorszyła mój stan.-słone krople zaczęły znowu kapać mi po policzkach.
- Iga lekarz powiedział że musisz na siebie teraz bardziej uważać.
- I co mi z tego jak ona znowu się pojawi i powie nie wiadomo co.-powiedziałam.
- A co ci powiedziała?-zapytał.
- Wczoraj powiedziała mi że między wami.-przerwałam.
- Co między nami?-zapytał wkurzony.
- Powiedziała że jak jechaliście do jej matki to ona i ty że coś między wam.
- Iga popatrz na mnie.-spojrzałam na niego.- Kocham tylko ciebie i nigdy bym ciebie nie zdradził.
- Bartek mam dosyć tych Włoch,chcę wróci do Polski.-patrzyłam na niego i płakałam.-Wiem że Włochy są dla ciebie szansą,ale ja dłużej tu nie wytrzymam.-powiedziałam i starłam łzy z policzków.
- Nie denerwuj się skarbie,zrobię wszystko żeby było ci jak najlepiej.-Bartek posiedział ze mną do wieczora i później pojechał po Antosia który został z Ivanem i Ashling.
Oczami Bartka:
Wyszedłem ze szpitala i zadzwoniłem do Amandy:
- Halo?
- Cześć Amanda możesz się spotkać zaraz w parku?-zapytałem.
- Jasne już lecę.
- Ok to ja czekam.-siedziałem już w parku na ławce.Po 10 minutach zjawiła się Amanda.
- Cześć coś się stało że tak nagle zadzwoniłeś?-zapytała.
- Mam pytanie.Co powiedziałaś mojej żonie że wylądowała w szpitalu?
- Jak to w szpitalu?
- Właśnie zrozumiałem dlaczego Iga tak mnie ostrzegała.-powiedziałem.
- Bartek ale to nie tak jak myślisz,ja się w tobie zakochałam i.....
- Dziewczyno oprzytomnij ja mam żonę i syna,a za chwilę będę drugi raz ojcem.
- Bartek ale mi to nie przeszkadza.
- Amanda zrozum nigdy nie zostawiłbym Igi,bo to ją kocham,przepraszam ale muszę już iść.-powiedziałem i poszedłem do domu.
Oczami Igi:
Dwa miesiące później:
Nareszcie w Polsce,Bartek nie przedłużył kontraktu z Lube,a ze mną jest coraz lepiej.Zadzwoniliśmy już do całej reprezentacji że Kurkowie wracają :)
- Nareszcie.-powiedziałam gdy byliśmy już w naszym starym mieszkaniu.Jednak dobrze że go nie sprzedaliśmy.
- Tak,dobrze jest na starych śmieciach.-przytulił mnie od tyłu.
- Najlepiej.-odwróciłam się do niego przodem.- Dziękuję ci,bardzo ci dziękuje.-wtuliłam się w jego tors.
- Dla was wszystko.-pocałował mnie.
- Mamusiu głodny jestem.-przybiegł do nam Antoś.
- To tata zaraz zrobi pyszny obiad.-powiedział Bartek,a ja zaczęłam się śmiać.Jednak zwracam honor,obiad był przepyszny,aż zjadłam dodatkowo dwie dokładki.Wiecie byłam przed wczoraj u lekarza i okazało się że będę miała drugiego synka.Dziś zamierzam powiedzieć Bartkowi.Około 20:00 mały zasnął bardzo szybko,sama udałam się do sypialni i czekałam na Bartka.
- No masz szczęście że na mnie zaczekałaś.-uśmiechnął się do mnie.
- Musiałam poczekać aby powiedzieć ci coś ważnego.-on wszedł pod kołdrę i mnie przytulił.
- Co takiego?-zapytał.
- Byłam przed wczoraj na badaniach i będziemy mieli drugiego synka.
- Na prawdę?-aż podskoczył.
- Tak skarbie kolejny Kurek.-pocałował mnie.
- Ja to mam jednak talent.-zaśmiał się.
- Tak skarbie do robienia dzieci i do siatkówki.
- Wiesz co ci powiem?-zapytał.
- Co mi powiesz kochanie?-sama zapytałam.
- Bardzo cie kocham.- uśmiechnął się do mnie.
- Wiem skarbie bo ja ciebie też.......
 
 
 
 
 Zacznę od najważniejszego,gratulacje dla Michała i Dagmary!!!!! Urodził im się syn,którego nazwali Antoś :) Przypadek nie sądzę.Kolejny Winiarek taki słodki jak Oliwer.Zdrowia im :) A teraz wiem że troszkę zawaliłam ten rozdział,ale mam nadzieje że mi wybaczycie.Obiecuję poprawę,no i nareszcie piąteczek,ale co się z tym równa siedzenie w szkole do 16:00 MASAKRA!!!! Dziękuję za wszystkie komentarze i proszę o kolejne :) Pozdrawiam Aga
 
 

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 89:

- Witamy państwa.-powiedziałam i przywitałam się z Ivanem i Ashling.
- Witamy.-zaprosiłam ich do salonu.
- No Iga to może ja pomogę ci w kuchni?-zapytała mnie.
- Jasne chodź poplotkujemy.-poszyłyśmy do kuchni.- Ashling a jak długo znasz Amandę.
- Tę kretynkę?-pokiwałam głową.- Ona jest okropna,jak dostała te pracę to myślała że wszystko jej wolno i do dziś jej tak zostało.
- To prawda że ma faceta?-zapytałam.
- On nigdy nie miała faceta,ona uwodzi żonatych nie raz rozwaliła komuś małżeństwo.Pamiętam że kiedyś do Ivana się dostawiała,ale wytłumaczyłam jej bardzo spokojnie żeby się odwaliła i mam spokój.
- Ale ja nie mam spokoju,wiesz że ona przez cały urlop Bartka wydzwaniała,a kiedyś się wkurzyłam i uderzyłam ją.Mam tego dość,codziennie jest jakaś kłótnia o nią.-żaliłam się.
- Nie powinnaś się teraz denerwować.
- Ale ja nie potrafię ona potrafi zgotować mi piekło,mam dość gdybym wiedziała że ona jest taka nigdy bym nie pozwoliła mu na ten kontrakt.
- Wiem,ale spójrz z innej strony poznałaś mnie,nigdy nie miałam takiej przyjaciółki jak ty.-przytuliłam ją.
- Wiem jestem wyjątkowa.-zaśmiałyśmy się.Przygotowałyśmy wspólnie kolacje i zawołałyśmy chłopaków.
- Co kochane dziewczynki przygotowały?-zapytał Ivan.
- Coś dobrego kochanie.-powiedziała Ashling.
- Dobra i trochę winka dla smaku.-powiedział Bartek wyciągając z szafki wino.
- Ja nie piję.-zaśmiałam się,a wszyscy razem ze mną.
- To ja dotrzymam Idze towarzystwa.-powiedziała.I zaczęliśmy jeść kolację,przy której było wiele śmiechów.Opowiadaliśmy sobie różne śmieszne historie w naszym życiu i w ogóle.Później przenieśliśmy się do salonu.Około 22:00 usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Dobra za raz do was wracam tylko otworzę.-powiedziałam do reszty.Poszłam do drzwi,a za nimi stała Amanda.
- Cześć Iga.-uśmiechnęła się.
- Czego tu chcesz?-zapytałam wychodząc na korytarz i zamykając drzwi.
- Przyszłam do Bartka.
- Mamy teraz gości i nie wyjdzie do ciebie,możesz się w końcu odczepić od niego.-powiedziałam podwyższonym głosem.
- Nie możesz zakazać mi się z nim kolegować.-powiedziała.
- Bartek jest moim mężem i ojcem moich dzieci,nigdy nie będzie twój.-powiedziałam.
- Zobaczymy ja zawsze dostaje to czego chcę.-uśmiechnęła się.
- Dobra możesz walczyć,ale to ja mam przewagę bo Bartek nigdy na ciebie nie spojrzy.
- Wiesz chyba raczej spojrzał wtedy jak jechaliśmy do mojej mamy.
- Co ty pieprzysz?-krzyknęłam.
- Zapytaj się go.-powiedziała i zeszła po schodach,weszłam do mieszkania i zrobiło mi się strasznie słabo.
- Iga co się stało?-zapytał Bartek.
- Wiesz strasznie mi słabo.-powiedziałam i osunęłam się na podłogę.Więcej nie pamiętam......



I mamy kolejny !!!! Jak myślicie co się stanie z dzieckiem i Igą? Czy jednak doszło do czegoś między Bartkiem a Amandą?Następny już jutro,dziękuję za wasze komentarze.Przepraszam że tak krótko ale szkoła nie pozwoliła na dłuższy,ale zamierzam się poprawić :) Zapraszam do dalszego czytania i komentowania.Pozdrawiam Aga

środa, 12 marca 2014

Rozdział 88:

Niestety dwa tygodnie strasznie szybko minęły,jak je spędziliśmy,oczywiście kilkakrotnie pokłóciliśmy się o Amandę,która codziennie wydzwaniała.Jedna nasza kłótnia skończyła się na szarpaninie,to znaczy ja wyrzuciłam go z pokoju,musiał spać w salonie.Może jestem zazdrosna,ale mam co do tego powody.Bartek może mieć każdą dziewczynę,czasami zastanawia mnie czy on nie jest ze mną tylko z powodu Antka i ciąży? Wiem że myślę głupio w tym momencie,ale Amanda nie jest brzydka,a ja teraz z dnia na dzień wyglądam jak słoń.
- Dzieci tylko zadzwońcie jak dolecicie.-ucałowali nas rodzice,a my udaliśmy się na pokład samolotu.Lot minął nam przyjemnie bez żadnych komplikacji.Na lotnisku okazało się nie czekał na nas Ivan jak było ustalone tylko Amanda.Przystanęłam i pociągnęłam Bartka za rękę.
- Co ona tu robi?-zapytałam.
- Przyjechała po nas bo Ivan nie mógł bo coś mu wypadło.
- Ja nie wsiądę do jej auta.-powiedziałam.
- Kotek nie przesadzaj.-powiedział i podeszliśmy do niej.
- No hej.-powiedziała.
- Dzięki że przyjechałaś po nas.-uśmiechnął się do niej.
- Nie ma problemu to chodźcie.-powiedziała.Wyszliśmy z lotniska i kierowaliśmy się do jej auta,ale zauważyłam postój taksówek.
- Wiecie ja pojadę taksówką.-powiedziałam.
- Czemu?-zapiszczała Amanda.
- Bo dawno nie jechałam taksówką.-powiedziałam.
- Aha to widzimy się w domu.-uśmiechnął się Bartek.Wkurzona złapałam syna za rękę i poszłam do jednej z taksówek.Powiedziałam adres i miły starszy pan nas zawiózł.Pod blokiem zapłaciłam odpowiednią sumę i udałam się do mieszkania,gdzie był już Bartek.
- Mogę wiedzieć co to była za sytuacja na lotnisku?-zapytał jak od razu weszłam.
- Powiedziałam że nie wsiądę do samochodu z tą wariatką.-odpowiedziałam.
- Iga,rzuciła wszystko i po nas przyjechała,a ty robisz sceny.
- Antoś idź do pokoju.-powiedziałam,mały poszedł a ja ominęłam Bartka i weszłam do salonu.- Możesz zrozumieć że jej nie lubię?-zapytałam.
- Zachowujesz się jak rozpieszczona nastolatka.-powiedział.
- Ja się tak zachowuję,to powiem ci że masz miłe o mnie zdanie.Co jeszcze o mnie powiesz?
- Nie poznaję cię.-szepnął.
- To ja ciebie nie poznaję,lecisz na każde jej zawołanie,kiedy ty do cholery zmądrzejesz?-krzyknęłam.- Nic tylko cały czas Amanda.Przez cały pobyt w Nysie,zajmowała ci całe dnie telefonami,nie wiem może wy nie możecie bez siebie żyć,a ja jestem tylko przeszkodą?
- O czym ty do cholery mówisz-teraz to on krzyknął.
- Mieliśmy odpocząć,specjalnie polecieliśmy do rodziców.Pamiętasz coś z co się robiliśmy w Nysie?-zapytałam.
- Co mam pamiętać,byliśmy u rodziców tylko nic się nie wydarzyło.-powiedział.
- Działo się dużo,ale ty oczywiście nie miałeś czasu.Oddalamy się od siebie,a Amanda jest przyczyną.Wiesz dobrze że lekarz zabronił mi się denerwować,a ja jednego dnia nie potrafię być spokojna.-powiedziałam płacząc poszłam do sypialni i położyłam się na łóżko.Cicho popłakiwałam w poduszkę.
- Kochanie,to nie jest tak że.....
- Że co?-zapytałam.
- Nie chcę się kłócić bo nie ma o kogo.
- Bartek,ja zapomniałam jak to jest być szczęśliwym.-popatrzyłam w jego oczy.
- Przepraszam.-przytulił mnie do siebie.
- Jeżeli jesteś ze mną tylko z wyjątku na Antka,to mi to powiedz a ja zrozumiem.-wyszeptałam.
- Nigdy nie byłem z tobą tylko dlatego że urodził się Antek.Zakochałem się w tobie w Spale,kiedy zaczynałaś z nami pracę.
- Też cię kocham,ale ja zapomniałam jaki był tamten Bartek,jeszcze przed podpisaniem kontraktu z Rosją.Po prostu zapomniałam.
- On dalej jest.-powiedział i mnie pocałował.Wtuliłam się w jego tors.I tą chwile przerwał nam telefon.Bartek spojrzał na wyświetlacz i pisało Amanda.Ku mojemu zaskoczeniu rozłączył połączenie i wpił się w moje usta.Zaczął rozpinać moja koszulę.
- Bartek,mały jest obok.-powiedziałam.
- Spokojnie bawi się.-powiedział i znowu mnie pocałował.Kochaliśmy się,ale nasze jęki rozkoszy tłumiliśmy pocałunkami,żeby Antoś nie słyszał.Wreszcie poczułam się jak wtedy,nie liczyło się dla nas nic tylko my.Kiedy skończyliśmy,to ja ubrałam koszulkę Bartka i poszłam zobaczyć do synka.Biedaczek usnął na podłodze.Poszłam do Bartka.
- Kotek chodź położyć go do łóżka.-on wstał ubrał bokserki i uśmiechnął się gdy zobaczył Antka.
- Zmęczony podróżą.-położył go ostrożnie,a ja przykryłam kołdrą.Poszliśmy do kuchni zrobić coś do jedzenia.Karmiliśmy się nawzajem dobrym budyniem na który mieliśmy ochotę.Znowu usłyszeliśmy telefon.
- Może to prezes,albo Ivan.-powiedziałam,Bartek poszedł do sypialni.Wrócił po chwili.
- Ivan i Ashling do nas przyjdą około 19:00.-powiedział.
- O to fajnie to teraz kochanie lecisz do sklepu i robisz zakupy,a ja przygotuje pyszną kolację.-pocałowałam go.Po 30 minutach,gotowałam już kolację na wieczór.O 19:00 równo wstawili się goście......



I jak wam się podoba? Ciekawe jak wypadnie kolacja,czy coś im przeszkodzi?Następny już jutro.Też macie ten problem z niewyrabianiem w szkole? Myślałam że wtorek nigdy się nie skończy,tak mi się wszystko ciągnęło.No ale byle do piątku :) Widzimy się jutro,serdecznie zapraszam do komentowania,każdy komentarz jest dla mnie cenny.Pozdrawiam Aga

wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 87:


Rano obudziłam się oparta na torsie Bartka.Patrzyłam na niego jak słodko wygląda jak śpi.Cieszyłam się że on jest moim mężczyzną z którym mam syna i jeszcze jedno dziecko w drodze.Całe życie nie miałam takiego szczęścia.
- Czemu już nie śpisz?-z moich myśleń wyrwał mnie Bartek.
- A bo myślę.-powiedziałam i go pocałowałam.
- O czym?-zapytał.
- Nie powiem bo to jest tajemnica.-zaśmiałam się.
- No wiesz co.-zaśmiał się razem ze mną.Chwycił telefon który leżał na szafce,a mi od razu zrobiło się gorąco.- No co cholera rozładował się.-powiedział i włączył go.- Wyłączałem wczoraj telefon?-zapytał się mnie.
- Nie wiem.-powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami.
- No i 25 nieodebranych połączeń od....-przerwałam mu.
- Niech zgadnę od Amandy?-powiedziałam ironicznie.
- Tak,oddzwonię do niej.-powiedział już miał wybierać numer kiedy szybko usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować namiętnie.Odwzajemnił pocałunek,a jego telefon gdzieś wylądował na podłodze.Zaczęłam zdejmować z niego koszulkę kiedy jego telefon się odezwał.
- Nie odbieraj.-powiedziałam.
- Jak to coś ważnego?-zapytał.
- Ważniejszego niż własna żona nie sądzę.-sięgnął po telefon i odebrał.
- Cześć Amanda.....-dalej nie słyszałam bo wyszłam z pokoju.Poszłam do kuchni po bluzę którą wczoraj tam zostawiłam i wyszłam do ogrodu.Usiadłam na huśtawce ogrodowej i musiałam się uspokoić.Obiecałam sobie właśnie w tym momencie,że jeżeli ona będzie dalej taka to załatwię to po swojemu tylko może mocniej niż wtedy na plaży.
- Tu jesteś.-powiedziała mama Bartka.- Śniadanie jest już na stole i wszyscy na ciebie czekamy.
- Jejku to ile ja tu siedziałam?-zapytałam.
- Z jakieś dwie godzinki.-uśmiechnęła się.Poszłyśmy do jadalni gdzie siedzieli wszyscy,usiadłam najdalej od Bartka,niech wie że jestem wkurzona.Po śniadaniu wybrałam się do parku z Antosiem.Siedziałam sobie na ławce,a mały latał po trawie i zbierał kwiatki.
- Antoś to może teraz pójdziemy na lody?-zapytałam.
- Tak na lody,Antoś dostanie takiego wielkiego loda.-pokazywał mi jaki on będzie wielki.
- No wiesz nie wiem czy tam dają takie wielkie lody.-zaśmiałam się i chwyciłam syna za rękę i udaliśmy się do najbliższej lodziarni.Kupiłam duże lody dla siebie i Antka,ubrudził się niemiłosiernie.
- Oj Antoś lecimy do domku.-poczułam że zaczyna kropić deszcz.Powolnym truchtem,doszliśmy do domu.Mamy szczęście że nie zaczęło strasznie lać.
- Ojejku zdążyliście przed deszczem.-zaśmiała się mama.
- Mamo weźmiesz przebierzesz Antosia ja pójdę się położyć?-zapytałam.
- Źle się czujesz?
- Nie tylko dziś się nie wyspałam,obudzisz mnie na obiad?
- Dobrze córeczko.-poszłam do pokoju i od razu zasnęłam.Obudziło mnie głaskanie po policzku.
- Kotek wstawaj na obiad.-usłyszałam głos Bartka.
- Nie rozmawiam z tobą.-powiedziałam i przykryłam się szczelniej kołdrą.
- Znowu jesteś zła?
- Tak,bo jesteś na urlopie i miałeś odpocząć od pracy.
- Ale ona tylko zadzwoniła i zapytała się gdzie jesteśmy bo.....
- Nie obchodzi mnie to i nie masz prawa się jej spowiadać,mi możesz się spowiadać ale nie jej.
- Iga nie kłóćmy się o nią.-powiedział.
- Ty zacząłeś.
- Przepraszam cię skarbie.-położył się koło mnie i objął swoim ramieniem.- Wybaczysz mi?-szepnął mi do ucha.
- Tak.-odwróciła się do niego przodem i pocałowałam.- Bartek gdybyś podczas mojego porodu miał wybrać kogo uratować,to mnie czy nasze dziecko?-zapytałam.
- Co to za dziwne pytanie?-spojrzał na mnie.
- Takie,to co?
- Wybrałbym ciebie,a swoje życie oddał za nasze dziecko.-wtuliłam się w niego.- Kocham cię.
- To ja ci wyłączyłam telefon bo nie chciałam żeby nam przeszkadzała.-powiedziałam.
- Wiem skarbie bo tylko ty jesteś o mnie zazdrosna.-zaśmiał się.
- A twoje fanki też są zazdrosne.-powiedziałam.
- No one to co innego.Ale kocham jak ty jesteś o mnie zazdrosna.
- A ja kocham jak ty jesteś o mnie zazdrosny.
- Czyli pasujemy do siebie idealnie.-zaczął mnie całować,ale tym razem przerwał nam Antoś wbiegając do pokoju.
- Mamusiu,smoki mnie gonią.-powiedział i wdrapał się na łóżko.
- Kto?-zapytałam.
- Dziadek Paweł i Adam są smokami.-zaczęłam się śmiać z Bartkiem.
- Tatuś cię uratuje.-powiedział Bartek.
- A ja uratuję mamusię.-powiedział.Zeszliśmy wspólnie na obiad i resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu wspólnie bajek,które leciały w telewizji.Najlepsze było kiedy na mini mini puścili piosenkę.Wszyscy wstaliśmy i tańczyliśmy,spędziliśmy czas rodzinnie,właśnie tego mi było trzeba,właśnie takiego odpoczynku.....




I jest kolejny :) Jak wam się podoba? Dziękuję za wasze komentarze i zapraszam na następny już jutro.Pozdrawiam Aga.
p.s Przepraszam że tak krótko do was piszę ale jestem tak wykończona,że nie daje rady.
Widzimy się jutro :)

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 86:

- Bartek a może mógłbyś sobie wziąć wolne?-zapytałam.- Choćby na tydzień?-zrobiłam piękne oczy.
- Pogadam dziś z trenerem i jak się uda lecimy do Polski.Dobra to ja lecę.-podeszłam do niego i się mocno przytuliłam.
- Kocham cię.-powiedziałam,a on mnie pocałował .Uśmiechnięty wyszedł z mieszkania.
- Synku co dziś robimy?-zapytałam Antka.
- Oglądamy bajki!-krzyknął.
- Dobra to idź wybrać kilka,a ja pójdę coś do jedzenia przyszykować.-poczochrałam mu włosy i weszłam do kuchni.Zrobiłam popcorn i z szafki wyjęłam ciastka.Później oglądaliśmy sobie stos bajek które Antoś wybrał.Zajęło nam to aż do godziny 16:00.Bartek będzie za jakieś 10 minut a obiadu nie ma.
- Antek tata będzie smutny bo nie ma obiadku.
- O nie,trzeba mu zrobić obiadek.-uśmiechnął się.Poszliśmy do kuchni.Antka posadziłam do fotelika,a ja włączyłam radio i zaczęłam śpiewać i tańczyć,a mały się ze mnie śmiał.Nagle z radia poleciała moja ulubiona piosenka.Gotowałam zupę i tanecznym ruchem wrzucałam warzywa i wszystko co potrzebne.Gdy piosenka się skończyła usłyszałam klaskanie ze strony wejścia.Odwróciłam się i zobaczyłam Ivana i Bartka.Musiałam spalić niezłego buraka bo chłopaki zaczęli się śmiać.
- No Bartek już wiem czemu Iga jest twoją żoną.-powiedział Ivan.
- Ta ciekawe czemu?-zapytałam i podeszłam się z nimi przywitać.
- No wiesz moja żona też tańczy jak gotuje i też na to poleciałem.
- Bartek poleciał na moje poczucie humoru.-zaśmiałam się.- A co cię do nas sprowadza?-zapytałam.
- Żonka pojechała do Polski do swojej kuzynki,a ja biedny nie umiem gotować i tak sobie pomyślałem że mnie nakarmisz za darmo.-uśmiechnął się.
- No wiesz zrobię to dlatego że bardzo cię lubię.-powiedziałam.
- Ej bo będę zazdrosny.-dołączył się do rozmowy Bartek.Przytuliłam się do niego.
- Ciebie kochanie to ja kocham.
- Tata.-krzyknął Antoś.Bartek z uśmiechem wziął syna na ręce.-Cześć wujek.-przybił też piątkę z Ivanem.
- Dobra chłopaki siadajcie.-powiedziałam i każdemu dałam porcję pysznej zupy.Po obiedzie mężczyźni poszli do salonu oglądać z Antkiem bajki które ja dziś już przerobiłam.Posprzątałam po obiedzie kiedy już wkładałam ostatni talerz do zmywarki do kuchni wbiegł Antoś cały zapłakany.
- Mamusiu.-powiedział i znowu zaczął płakać.
- Co się stało?-zapytałam i wzięłam syna na kolana,a on wtulił swoją główkę w moje ramię.
- Oni mi zjedli ciastka.-powiedział.
- Tata z wujkiem?-zapytałam a on pokiwał główką.No to teraz im pokaże.Weszłam do salonu i krzyknęłam.
- Kurek,Zaytsev do sklepu migiem.
- Po co?-zapytał Bartek.
- Jak mogłeś własnemu synowi zjeść ciastka?-zapytałam.
- To były twoje synek?-zapytał Antosia który dalej płakał.
- Do sklepu bo mam ochotę na lody.-powiedziałam.Nie chętnie wstali i poszli do tego sklepu.Jak wrócili to chyba z 20 minut przepraszali Antosia,jak widać odziedziczył po mnie takie zachowanie.Ivan do domu zebrał się około 20:00,ja później poszłam położyć małego spać i sama udałam się do sypialni.
- Kochanie i co masz wolne?-zapytałam kiedy Bartek przyszedł i położył się koło mnie.
- Jak ci to powiedzieć.
- Wprost.-powiedziałam.
- Mam dwa tygodnie wolnego,znaczy wszyscy mamy bo trener leci gdzieś z żoną na rocznice ślubu i dał nam wolne.
- Czyli jedziemy do rodziców?-zapytałam z uśmiechem.
- Jedziemy skarbie.-ja rzuciłam się z radości na Bartka i niefortunnie spadliśmy z łóżka.- Boże kotek wszystko w porządku.-zaczęłam się śmiać.
- Tak,ale kocham jak się o mnie troszczysz.-powiedziałam.Jeszcze później pogadaliśmy i poszliśmy spać.
Dziś wyjeżdżamy do Polski nareszcie stęskniłam się.Lot minął nam bardzo przyjemnie.Z lotniska odebrał nas tata Bartka,później pojechaliśmy do Nysy gdzie byli moi rodzice i oczywiście Bartka.
- Jak my się za wami stęskniliśmy.-powiedziała moja mama.
- Oj mamo nie przesadzaj.-zaśmiałam się.Antoś od razu poleciał bawić się z Kubą,Kacprem i Łatką,szybko ten psiak rośnie.
- To co robimy grilla.-powiedział tata Bartka i poszedł rozpalić ogień z moim ojcem.Bartek poszedł im pomóc bo ciężko im szło,a my kobiety poszłyśmy do kuchni wszystko przygotować.
- Iga a jak z ciążą?-zapytała mama Bartka.
- Ciąża jest zagrożona,ale się trzyma.-powiedziałam smutna.
- Skarbie nie martw się na zapas wszystko będzie w porządku.-uśmiechnęła się mama.
- Wiem i nie dopuszczam do siebie innej opcji.-poszłyśmy z całym jedzeniem do ogrodu.Było bardzo przyjemnie,poczułam się jak wtedy kiedy przyjechałam poznać rodziców Bartka.
- Masz kotek.-powiedział Bartek i podał mi swoją bluzę okryłam siebie i Antosia który spał mi na kolanach.Nie dziwię się tyle emocji jak na jeden dzień.Poszłam po pewnym czasie zanieść go do łóżka.Przechodząc koło sypialni Bartka usłyszałam jego komórkę.Dzwoniła Amanda.O nic z tego kochana,rozłączyłam połączenie i wyłączyłam jego telefon.Nie będzie mi psuła wakacji i odpoczynku.Zeszłam do ogrodu a tam teść z ojcem śpiewają Kolorowe Sny.Zaczęłam się śmiać.Kocham ich lepszej rodziny mieć nie mogłam.Oczywiście wszyscy się przyłączyliśmy i już wiem że Bratek ma głos podobny do swojego taty.Około 2:00 zwinęliśmy się spać.Bartek po drodze przycisnął mnie do ściany i zaczął mnie namiętnie całować.
- Bardzo cie kocham.-powiedział jak się od siebie oderwaliśmy.
- Ja ciebie też.-powiedziałam a później zasnęliśmy w swoich ramionach bardzo szczęśliwi....
 
 
 
 Ojejku i mamy kolejny :) Mam nadzieje że wam się podoba.Sytuacja w kuchni zdarzyła się na prawdę w moim życiu,więc go wykorzystałam.Wiem że pewnie słyszeliście wszyscy o Poli Kubiak małym słodkim aniołeczku :) Zakochałam się w niej,no sami spójrzcie.
 
 Piękna,gratuluję jeszcze raz Monice i Michałowi :)
Zapraszam jutro na kolejny rozdział i zachęcam do komentowania.
Pozdrawiam Aga

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 85:


Weszłam do mieszkania i poczułam kolejny ból.Poszłam do salonu i usiadłam.Po 15 minutach ból ustąpił,ale nadeszły nowe kłopoty.
- Iga?-krzyknął Bartek,po chwili znalazł się w salonie.- Jak mogłaś ją uderzyć?-zapytał.
- Zastanów się nad tym małżeństwem?-powiedziałam.
- Iga posłuchaj powiedziała to w żartach,a ty bierzesz wszystko na serio.
- Wiesz zastanawiam się gdzie jest mój Bartek,bo tu go nie ma.-powiedziałam i poszłam do sypialni.Moje małżeństwo się rozpada,czuję że z moja ciążą coś jest nie tak,boję się.Dzisiaj w nocy Bartek nie spał w domu,nie wiedziałam gdzie on poszedł ale uspokoił mnie SMS od Ivana że jest u niego.Około 2:45 obudziłam się z potwornym bólem.Złapałam za telefon i wybrałam numer do Bartka.Jeden sygnał,drugi,trzeci.Nie odebrał.To nie był taki ból jak dotąd ten był o wiele gorszy.
- Bartek proszę odbierz.-jeden sygnał,drugi.
- Halo?-zapytał zaspany.
- Bartek proszę wróć do domu.-płakałam do słuchawki.
- Skarbie co się dzieje?-krzyknął.Powiedziałam mu wszystko i obiecał być jak najszybciej.W domu był po 5 minutach,po drodze poprosił o pomoc panią Romę żeby zajęła się Antkiem,a ze mną pojechał do szpitala.Czekanie na tym korytarzu było okropne,a badania jeszcze bardziej.Zostałam przyjęta na jedną z sal,więcej nie pamiętam bo dostałam lek po którym zasnęłam.Obudziło mnie lekkie głaskanie mojej ręki.Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Bartka.
- Skarbie jak się czujesz?-zapytał.Spojrzałam w jego oczy miał je smutne i mokre od łez.
- Co mi jest?-zapytałam go.
- Pójdę po lekarza.-powiedział i wyszedł,czyli muszę być przygotowana na najgorsze.Po chwili wrócił z lekarzem.
- Witam pani Igo.-powiedział do mnie lekarz,jak się okazało jest to szpital w którym pracują Polacy.
- Dzień dobry,co mi jest?-zapytałam.
- Jeszcze czekamy na wyniki badań więc nie powiem pani.Za chwilę przyjdzie pielęgniarka zmierzy ciśnienie,dobrze?-kiwnęłam głową i spojrzałam na Bartka.Lekarz wyszedł z sali.
- Kochanie przepraszam cię to wszystko moja wina.-powiedział.
- Nie Bartek,to moja wina,miałam te bóle wcześniej ale myślałam że przejdą.
- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?
- Byłeś zajęty Amandą.
- Nie mów tak.
- Ale taka jest prawda,wczoraj miałeś do mnie wielki zarzuty że ją uderzyłam,a należało się jej.-powiedziałam.
- Przepraszam,przesadziłem obiecuję że teraz będę przy was cały czas.-pocałował mnie w czoło.
- Kocham cię.Bartek boję się że coś jest nie tak z ciążą.-powiedziałam.
- Nie mów tak,wszystko będzie w porządku.-oczywiście cała rodzina i przyjaciele zostali poinformowani o tym że jestem w szpitalu,Igła to chciał nawet przyjechać do Włoch,ale trener nie dał mu wolnego.Nasi rodzice także nie mogli ale czekają na informację.Bartek pojechał do domu,a mi obiecał przyjechać wieczorem.Około 16:00 przyszedł lekarz z wynikami badań.
- Witam ponownie,mam pani wyniki badań.
- I co jest?-zapytałam.
- Mam do pani kilka pytań.Miała pani kiedyś anemię?
- Tak miałam,ale brałam leki.
- Dobrze a przez te dwa miesiące ciąży kręciło się pani w głowie,wymiotowała pani?
- Nie przy tej ciąży tego nie było.
- A przy pierwszej?-irytowały mnie te pytania chciałam wiedzieć co z moim dzieckiem.
- Nie.Doktorze co mi jest?
- Bardzo mi przykro ale pani ciąża jest zagrożona.-powiedział,a mi z oczu zaczęły płynąć łzy.
- Ale to oznacza że..
- Nie spokojnie,ciąża się trzyma,ale w ostatnim czasie strasznie musiała się pani denerwować i stąd te bóle.Nie chcę uciekać daleko w przyszłość,ale przy porodzie może dojść do komplikacji,ale to tylko moje uciekanie,musi pani zacząć o siebie dbać i wtedy ciąża powróci do prawidłowości,mniej stresu więcej witamin i jeszcze raz mniej stresu.Wiem że pani też dopiero się przeprowadziła i też to równa się ze stresem.Może mogłaby pani gdzieś pojechać odpocząć,to dobrze by pani zrobiło.
- Dobrze dziękuję,a kiedy będę mogła wyjść?-zapytałam.
- Jak poczeka pani jeszcze z 2 godzinki to jeszcze dziś tylko pójdę załatwić wypis.-uśmiechnął się do mnie.
- Poczekam.-powiedział,on wyszedł a ja zaczęłam głaskać mój brzuch.
- Nie mogę cię stracić.Obiecuję że zrobię wszystko żeby nic się tobie nie stało.-szeptałam.Tak jak Bartek objechał zjawił się u mnie o 19:00.
- A pani gdzie się wybiera?-zapytał kiedy zobaczył że stałam i się ubierałam w moje rzeczy.
- Wracam do domu.-powiedziałam.
- Były już wyniki?-kiwnęłam głową i usiadłam na łóżku.
- Ciąża jest zagrożona.-powiedziałam,on nic nie powiedział tylko mnie przytulił.- Boję się że stracimy nasze dziecko.-powiedziałam płacząc.
- Damy radę nikogo nie stracimy tylko po porodzie wrócimy do domu i będziemy w czwórkę mieszkać razem.
- Lekarz powiedział żebym gdzieś pojechała odpocząć.-powiedziałam.
- To może do rodziców?-zapytał.
- Których?-zaśmiałam się.
- Twoi rodzice są u moich,wiesz w końcu dopiero końcówka lipca.Antek i ty pojedziecie a ja tu zostanę.
- Jasne z Amandą.-on wziął palcami podniósł moja brodę.
- Kocham tylko ciebie i żadna brunetka mi się nie podoba.Blondynki są najpiękniejsze,a polki w szczególności.-wspięłam się na palce i go pocałowałam,tej bliskości mi brakowało i mam nadzieję że wszystko będzie teraz lepiej....




I mamy następny.Jak wam się podoba? Igi ciąża zagrożona czy na serio będzie teraz lepiej? Amanda przestanie w końcu być nachalna? Zobaczymy!
Mam dla was bardzo fajny filmik,jak wam się podoba? Mi się bardzo wkręcił w głowę :)
 
Następny już jutro,jakoś nie mam ochoty na moją lekturę.W poniedziałek sprawdzian z niej a ja nawet nie zaczęłam :)
I czuję że jej nie tknę,ale od czego są ściągi i opracowania? :)
Zachęcam do komentowania i widzimy się jutro.
Pozdrawiam Aga

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 84:

Jest 23:55,a go dalej nie ma.Nie mogę spać,strasznie źle się czuję.Usiadłam w salonie i patrzyłam w okno czekając na Bartka.Musiało mi się przysnąć ponieważ obudziło mnie otwieranie drzwi.Spojrzałam na zegarek była 3:24.Weszłam na przedpokój i zobaczyłam Bartka z Amandą.
- Cześć.-uśmiechnęła się do mnie.
- Jak twoja mama?-zapytałam.
- A dobrze trochę bolała ją głowa i się przestraszyła.-nie wierzyłam jej.
- Iga ty siedziałaś cały czas?-zapytał mnie Bartek.
- Tak,bo jakbyś nie wiedział martwiłam się o ciebie.-znowu ból brzucha.-Idę się położyć.-powiedziałam i poszłam do sypialni.Po 20 minutach dołączył do mnie Bartek.
- Co ona tu robi?-zapytałam.
- Przenocuje u nas bo....-przerwałam mu.
- Co zrobi?-krzyknęłam i nie dbałam o to że może to usłyszeć.- Bartek czy ty do cholery jesteś ślepy? Ty interesujesz się bardziej nią niż nami.Mogę się założyć że gdybym nie zgodziła się tu przenieść to ona zaciągnęła by cię do łóżka.
- O czym ty do cholery mówisz?-krzyknął na mnie.
- Nie krzycz na mnie.-powiedziałam.
- Obiecałem tobie przed Bogiem wierność jak mogłaś pomyśleć że ja bym mógł ciebie zdradzić.
- Nie chcę żebyś się z nią widywał.-krzyknęłam.
- Będziesz na mnie krzyczeć dlatego że z nią pojechałem?
- Podobno ma faceta mogła do niego iść,a nie.
- Wiesz strasznie się zmieniłaś-powiedział.
- Wynoś się do salonu.-wskazałam ręką na drzwi.- Nie będziesz tu spał.
- Dobra do widzenia.-powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami.Zaczęłam płakać,co się dzieje z moim małżeństwem? Pozwalam,żeby kierowała nim Amanda.Położyłam się spać około 6:00.
- Mamusiu wstawaj.-budził mnie Antek.
- Już synku wstaje.-powiedziałam i bardzo powoli wstałam.Weszłam do salonu,a Bartka nie było,tej małpy też.Poszłam zrobił małemu śniadanie i poszłam się ubrać.
 
Około 14:00 wrócił Bartek.Przywitał się z Antkiem a do mnie się nie odezwał.Wiem że może źle go potraktowałam,ale do cholery każdy by się wkurzył.
- Bartek możemy pogadać?-zapytałam.
- Nie mamy o czy więc.-spojrzał na mnie i znowu wrócił do oglądania telewizji.Podeszłam do telewizora i wyłączyłam go z prądu.-Mogę wiedzieć co ty robisz? Włącz to bo jest mecz.
- Masz ze mną porozmawiać.Bartek dlaczego ty się tak zachowujesz?
- Wiesz jak własna żona powie ci że ją zdradzasz te byś się tak poczuła.
- Kotek przepraszam ale ja nie myślałam rozsądnie.Amanda strasznie mnie denerwuje.Ona nie ma za grosz uprzejmości.Nie potrafi dać człowiekowi chwili wolnej,cały czas tu przesiaduje.Mam dosyć,jak się tu przeprowadziłam to pobyłam z tobą ile jeden dzień? Ona jest nachalna,dlaczego nie narzuca się swojemu niby chłopakowi?Jak słyszałam go ma,Antek chciałby z tobą pobyć,ja chcę z tobą pobyć,a przypominam że jestem w ciąży i chcę bardziej pobyć z rodziną.No do cholery.-powiedziałam i aż usiadłam.
- Iga,nie denerwuj się.
- Mam się nie denerwować,ja żyję z nerwów od ostatnich dwóch tygodni.
- Dobrze dziś pójdziemy na spacer po plaży.-zgodziłam się.o 16:30 poszliśmy na plażę.Chodziliśmy wzdłuż brzegu i zbieraliśmy z Antkiem muszelki.
- Mamusiu zobacz jaka duża.-podbiegł do nas mały.
- Ale fajna.-powiedziałam.
- O cześć wy też tutaj.-usłyszałam głos Amandy.Odwróciłam się do niej.
- Cześć,a co nie możemy?-zapytałam.
- Bartek mam sprawę....-a ja jej przerwałam.
- Nie będziesz miała żadnej sprawy bo on teraz spędza czas z rodziną rozumiesz.-powiedziałam specjalnie po angielsku żeby Bartek zrozumiał.
- Spokojnie chciałam tylko podziękować mu że mi wczoraj pomógł.-powiedziała chodź wcale tego na myśli nie miała.
- Nie ma za co.-powiedział Bartek.Wzięłam Antka za rękę i poszliśmy dalej.
- Wiesz Bartek zastanów się nad tym małżeństwem.-usłyszałam jak do niego mówiła,nie wytrzymałam i podeszłam do niej i uderzyłam ją w twarz bardzo mocno.Później odwróciłam się i postanowiłam wrócić do mieszkania..........
 
 
 
I jak wam się podoba? Iga nie wytrzymała i uderzyła ją :) Czy będzie kolejna kłótnia z Bartkiem,tego dowiecie się w następnym rozdziale który ukarze się jutro.Zachęcam do komentowania.Pozdrawiam Aga


 

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 83:

Rano obudziłam się o 9:00,Antek jeszcze spał,Bartek też chodź wcale się mu nie dziwię.Tylko zastanawiało mnie jedno pojechał samochodem,a wrócił po pijaku? Usiadłam w salonie i postanowiłam wejść na Facebooka.Wiele powiadomień,po prostu nie mam czasu ma niego.Zobaczyłam także zdjęcia Amandy które dodał z imprezy.Najgorsze że na wszystkich jest z Bartkiem.Strasznie się wkurzyłam,nie mam najmniejszej ochoty się nim dzielić.
- Mamusiu głodny jestem.-do salonu wbiegł Antoś.
- A dzień dobry mamo to gdzie zostało?-zaśmiałam się.
- Dzień dobry mamo.-uśmiechnął się.Cieszę się że mały pojawił się w moim życiu,nigdy nie sądziłam że można tak zakochać się we własnym dziecku,mama wiele razy powtarzała mi że przekonam się jak będę miała własne dzieci i mogę powiedzieć że miała rację.
- Chodź do kuchni.-podał mi rączkę i poszliśmy do kuchni do której 20 minut później wszedł Bartek.
- Cześć kochanie.-pocałował mnie a z Antkiem przybił piątkę.-Dostanę też jajecznicę?-zrobił oczy jak kot ze Shreka.
- A zasłużyłeś?-zapytałam.
- Nawet bardzo,to co?
- Siadaj nie marudź.-podałam mu porcję jajecznicy i poszłam się ubrać.
 
Później kazałam mu iść z nami na plażę w końcu dziś dostali wolne.Antoś bawił się w piasku i zbierał muszelki a ja postanowiłam zapytał co było na imprezie.
- Kotek a jak udało się przyjęcie?-zapytałam.
- Nawet fajne ale wolałbym żebyś ze mną była.
- Fajne zdjęcia dodała Amanda z tobą.-powiedziałam.
- A tak robiliśmy sobie koleżeńską sesję.
- Bartek ty tego nie widzisz?-spojrzał na nie.-Lepi się do ciebie jak ćma do ognia.Nie podoba mi się to.
- Iga skarbie nie musisz być zazdrosna,kocham tylko ciebie,a ona jest koleżanką,zresztą niby kogoś ma.
- A poznałeś ją skoro jesteście dobrymi znajomymi?
- Iga,przestań już.-powiedział i poszedł do Antka.Może przesadzam ale wiem kiedy jakaś baba lepi się do mojego faceta.Około południa postanowiliśmy wrócić do mieszkania.Przechodząc koło stoiska z owocami,aż przystanęłam.
- Bartuś jak mocno mnie kochasz?-zapytałam.
- Bardzo.-powiedział zatrzymując się.
- Wiesz bo ja nie wzięłam portfela i....
- I co?-zapytał biorą małego ma ręce.
- No wiesz no mam zachcianki.-wytłumaczyłam mu.
- Jakie?
- Chce truskawki.-zarządziłam.On tylko się uśmiechnął i podszedł do pani i kupił mi cały koszyk soczystych owoców.
- Proszę dla mojej piękności.-pocałowałam go.-Ale mam nadzieje że się podzielisz?
- Zastanowię się.-poszliśmy do mieszkania,a pod blokiem zastaliśmy Amandę.
- Boże Bartek pomożesz mi?-zapytałam.
- A co się stało?
- Moja mama strasznie źle się poczuła i chce żebym do niej przyjechała,a ja nie mam auta sprawnego.-mówiła,coś nie chciało mi się wierzyć.
- Dobra nie ma sprawy pójdę tylko po kluczyki.-czy ja dobrze zrozumiałam że on ją zawiezie.Weszłam z nim do mieszkania i zaczęłam kłótnię.
- Przepraszam powiedziałeś że ją zawieziesz?
- Przecież jej mama źle się poczuła,trzeba jej pomóc.-powiedział biorąc kluczyki.
- Wyjdziesz z tego mieszkania a ja wracam do Polski.-powiedziałam wkurzona.On zrobił wielkie oczy.
- Iga jak ty się zachowujesz?
- Normalnie chcę spędzić z tobą czas a ty lecisz na jej zawołanie,ja jestem twoją żoną czy ona.-krzyczałam,aż Antek uciekł do swojego pokoju.
- Starsza osoba źle się poczuła chcę pomóc.-tłumaczył mi spokojnie.
-Ok jedź,tylko daj znać czy wracasz na noc.-zaśmiałam się i poszłam do kuchni,a po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami....
 
 
 
No robi się ciekawiej,Iga powoli traci nad sobą kontrolę.Jak myślicie jak długo to wytrzyma?? Następny już jutro,zapraszam serdecznie do komentowania.Wasze komentarze są dla mnie świętością.Pozdrawiam Aga


 

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 82:

Dziś jest sobota a co to oznacza? Niestety cały dzień z Amandą.Dziś ma zrobić Bartkowi tą całą sesję.Wstałam 8:00 i poszłam się ubrać.


- O której ma być ta?-zapytałam Bartka.
- O 10:00 ale może być wcześniej.-powiedział.Otworzyłam szafkę i sięgnęłam po pudełko z kawą.- O na pewno nie,nie ma picia kawy.-zabrał mi pudełko.
- Wiesz gdybyś herbatę postawił bliżej nie musiałabym zdejmować kawy.-zaczęłam się śmiać.
- Bardzo śmieszne.-przyciągnął mnie do siebie i posadził na blacie.Zaczął mnie całować,zdjęłam z niego koszulkę,gdy miał zdejmować już moją do kuchni wszedł Antoś.
- A co wy robicie?-zapytał.Ja szybko zeskoczyłam z blatu poprawiając koszulkę.
- A nic,chodź pójdziemy się ubrać,a tata zrobi śniadanie.-powiedziałam i wzięłam syna za rękę.
- Ej co tata? Czemu ja?-zapytał Bartek.
- Bo tak mi wyszło z wyliczanki.-uśmiechnęłam się i poszłam.O 10:00 przyszła Amanda.Tylko nie przyszła sama byli z nią jeszcze współpracownicy.
- Dobra zaczniemy od zdjęć w salonie.-udaliśmy się do salonu,przysiadłam z Antkiem i oglądaliśmy ich poczynania.Ale nie byłabym sobą gdybym nie dorzuciła swoich 5 groszy.
- Złe światło zdjęcia będą za jasne.-powiedziałam po włosku,i uśmiechnęłam się w stronę Amandy.
- To ja tu jestem fotografem.-powiedziała.Co chwila zwracałam jej jakieś uwagi ci co tu byli mieli niezłą polewkę z Amandy.Po 6 godzinach zakończyła się ta sesja.
- Dobra koniec,dziękuję ci Bartek prezes by mnie zabił.-uśmiechnęła się do niego.
- Nikt by nie zapłakał po tobie.-powiedziałam pod nosem.
- Nie ma sprawy polecam się na przyszłość.-boże jaki on miły dla niej.
- To pa.-pocałował go w policzek i wyszli z naszego mieszkania.Usiadłam w salonie i patrzyłam na Bartka.
- Co się stało?-zapytał.
- Nic tylko nie podoba mi się że całuję cię inna.-powiedziałam.
- Kotek proszę cię,chyba nie jesteś zazdrosna?
- Może tak a może nie.-powiedziałam i poszłam do sypialni.Byłam cała padnięta,zmęczenie podczas ciąży się odzywa.
- Źle się czujesz?-zapytał mnie Bartek.
- Nie śpiąca jestem.-uśmiechnęłam się.
- To śpij a ja się zajmę Antkiem.-powiedział i pocałował mnie w czoło.Gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki odpłynęłam w krainę morfeusza.
Przebudziłam się około 19:00.Wstałam i poszłam do salonu.
- Już wstałaś?-zapytał Bartek,który siedział i oglądał z Antkiem dobranockę.
- Tak.-usiadłam koło nich i oglądałam z nimi.O 20:30 usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć.
- O Iga,jest Bratek?-to była Amanda.
- Może jest,a czego chcesz?-zapytałam uśmiechając się.
- Wiesz mam sprawę do Bartka a nie do ciebie.-powiedziała i dosłownie wepchnęła się do środka.Podążyła do salonu,a ja za nią.
- Bartek zapomniałam ci przypomnieć że jutro jest przyjęcie klubowe,na którym musisz być.-powiedziała.
- Ok,a o której?-zapytał.
- O 20:00 w restauracji Bristol.Dobra nie przeszkadzam lecę do siebie pa.-powiedziała i wyszła.
- Nie lubię jej.-powiedziałam i przytuliłam się do Bartka.
- Przestań jest fajna.
- Tu się z tobą nie zgodzę.Antek chodź do spania.-wzięłam syna na ręce i poszłam go położyć spać.Nie mogłam zasnąć całą noc co zamykałam oczy widziałam Amandę i Bartka całujących się.Rano nie mógł nikt się ze mną dogadać.Cały dzień spędziliśmy na plaży,na której możecie mi nie wierzyć było ze 40'C.
- Iga pomożesz mi z krawatem?-zapytał wchodząc do sypialni.
- Tak chodź tu.-zawiązałam szybko krawat i wróciłam do czytania książki.
- Czemu nie chcesz ze mną iść,Antkiem zajęłaby się pani Roma.
- Bartek nie mam ochoty na zabawę,ale mam nadzieje że będziesz grzeczny?-spojrzałam na niego.
- Ależ oczywiście.Wrócę najszybciej jak się da.-pocałował mnie.
- Mam na ciebie czekać?-zapytałam.
- Nie,cały dzień byłaś na nogach,a teraz musisz odpoczywać.-położył ręce na moim jeszcze troszkę płaskim brzuchu.
- Kocham cię.-przyciągnęłam jego twarz do swojej.- Leć bo Amanda będzie się niecierpliwić.-zaśmiałam się.
- Zazdrośnica moja.-puścił mi oczko i wyszedł.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.Obudziłam się około 2 w nocy.Usłyszałam jakiś hałas,wyszłam z sypialni a w przedpokoju zobaczyłam Bartka.
- Cześć kochanie.-podszedł do mnie.
- Jesteś pijany?-zapytałam.
- Nie no co ty ja.No dobra może troszeczkę,ale piliśmy za dobre wyniki.-przytulił mnie.
- Bartek idź się rozbierz i do spania.-powiedziałam.
- Będziemy się kochać?-zaczął się śmiać.
- Nie,bo obiecałeś być grzeczny i....-zaczął mnie całować,niestety jestem taka że nie potrafię mu 
 odmówić w takich sprawach.Kochaliśmy się całą noc,spać poszliśmy dopiero nad ranem......






I jest kolejny :) Amanda coraz bardziej napiera na ich małżeństwo,Iga robi wszystko by tak nie było.Jak długo wytrzyma jej nachalność,i jej zaloty do Bartka? Następny już jutro,czas strasznie szybko leci,już jutro piątek i nareszcie weekend !!!!!! Dziękuję za komentarze i zapraszam do dalszego komentowania,motywujecie mnie strasznie :)
 
Tak teraz z innej beczki,dziś miałam straszną wenę na sprawdzianie z matmy,wiem matma o boże.Zamiast pisać go,to zajęłam się rozdziałem.Dlatego chcę podziękować Olce i Mateuszowi że zrobili go za mnie,i mam nadzieje że chociaż na 3 jest :) Kochana pani proszę o trójeczkę,a może być nawet wyżej ocena :)
Pozdrawiam Aga

środa, 5 marca 2014

Rozdział 81:

- Jak to w ciąży?-zapytał.
- To ty nie wiesz jak się dzieci robi?-zapytałam robiąc głupią minę.
- Wiem jak widać jestem w tym mistrzem.-zaśmiał się,ale mi nie było do śmiechu.
- Co teraz?-zapytałam.
- Jak to co,poradzimy sobie.
- Bartek ja jestem tu z Antkiem,a ty tam.-powiedziałam smutna.
- Posłuchaj pojedźcie ze mną do Włoch,nie przedłużę kontraktu.Będziemy tam tylko na rok,chcę się wami zaopiekować.
- Ale Bartek jak mam tam jechać,przecież ja nie mam nic załatwione.-powiedziałam.
- Załatwię wszystko,tylko proszę lećcie ze mną.-spojrzałam mu w oczy.
- Polecimy z tobą,bo chcę cię mieć blisko siebie.-powiedziałam i wreszcie poczułam smak jego ust.
- Kocham cię.-pocałował mnie znowu.
- Bartek tylko proszę mów mi o takich rzeczach,nie podejmuj sam decyzji.Obiecujesz?-zapytałam.
- Obiecuję.-przytuliłam się do niego.Później musiałam powiedzieć rodzicom o moim wyjeździe,nie powiem trochę byli smutni ale zrozumieli.Powiedziałam o decyzji także Laurze.Za wszystko bardzo jej podziękowaliśmy.Zwolniłam się z pracy,bo nie warto trzymać miejsce skoro nie wiem jak potoczy się sprawa we Włoszech.I tak tydzień później wnosiliśmy do mieszkania ostatnie rzeczy z Polski.Powiedzcie dlaczego,nie mogłam postąpić tak od razu?
- Witaj w domu kochanie.-objął mnie Bartek.
- Kochanie chciałam cię przeprosić,że tak się zachowywałam.Przepraszam że od razu się z tobą tutaj nie przeniosłam.
- A ja chciałem cię przeprosić że drugi raz cię tak skrzywdziłem.Powinienem powiedzieć ci o propozycji,wiem że nie bardzo chciałaś się tu przenieść,ale obiecuję że....-przerwałam mu pocałunkiem.
- Zamknij się za dużo gadasz.-zaśmiałam się.- Wiesz Antek śpi,a ja chcę....-teraz przerwał mi dzwonek do drzwi.Bartek poszedł otworzyć drzwi.
- Cześć nie przeszkadzam?-zapytał kobiecy głos po angielsku.Od razu go poznałam to ona odebrała telefon przed moim omdleniem.Jak jej było Aldona?? Nie zaraz zaraz Amanda tak Amanda.
- Nie proszę wejdź.-powiedział Bartek i po chwili gość wszedł do salonu- Amanda poznaj moją....
- Dziewczynę?-przerwała mu.
- Nie żonę.-powiedziałam po włosku.- Iga jestem.
- Amanda,jestem fotografem Lube.-poczułam że chciała się pochwalić,no to teraz ja się pobawię.
- Ja jestem fotografem reprezentacji Polski.- a co ja nie mogę?
- Też jesteś fotografem jak miło.-uśmiechnęła się.
- Amanda chcesz coś do picia?-zapytał Bartek ale po angielsku.
- Tak jeśli możesz to sok pomarańczowy.-nie nie możesz ale ona mi działa na nerwy.Bartek poszedł do kuchni,a ja zastałam z kretynką w salonie.
- Długo jesteście małżeństwem?-zapytała mnie.
- Rok i trochę.-powiedziałam.
- To nie długo.-i do salonu wszedł Bartek.- Bartek mam sprawę,mamy sesję zdjęciową i muszę wiedzieć kiedy masz czas,bo mam przedstawić naszego nowego zawodnika prywatnie.-myślałam że padnę ze śmiechu.Jak ona się do niego szczerzy,a on nie lepszy.
- Pójdę sprawdzić do Antka.-powiedziałam.
- Waszego psa?-zapytała.
- Tak jorka jest mały ale potrafi ugryźć-powiedziałam i wyszłam żeby nic jej nie zrobić.Nie miałam najmniejszej ochoty tam wracać więc poszłam wziąć prysznic i położyłam się spać.Nawet nie wiem kiedy dołączy do mnie Bartek.
Rano wstałam około 8:00,poszłam się ubrać.
 
Poszłam do kuchni i przygotowałam śniadanie.Temperatura tutaj wynosi dziś 30'C,super nie.
- A co ty tak wcześnie?-zapytał mnie Bartek przytulił.
- A tak jakoś,o której poszła ta zołza?-zapytam.
- Iga proszę cię.
- Co nie lubię jej,słyszałeś jak nazwała naszego syna?
- Nie wiedział że mamy syna.-powiedział.I do kuchni wbiegł Antoś.
- Skarbie czemu nie śpisz?-zapytałam.
- Bo tatuś powiedział że pójdę z nim na trening.-spojrzałam na Bartka.
- Trener chce was poznać,więc powiedziałem że dziś ze mną przyjdziecie,a poza tym chcę cię przedstawić kolegom.
- Dobra to jedzmy i chodźmy.-zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się na halę.Poszłam z Antkiem na salę a Bartek do szatni.Na sali zauważyłam Amandę i chyba trenera.
- Dzień dobry-powiedziałam po włosku.
- Dzień dobry,pani kogoś szuka?-zapytał.
- Nie jestem żona Bartka.
- Jak ja mogłem nie poznać,bardzo pięknie pani wygląda,wszystko już w porządku ze zdrowiem?-zapytał mnie.
- Tak już wszystko dobrze.-uśmiechnęłam się.
- A to zapewne Antoś.-powiedział i pogłaskał go po główce.
- Ja jestem Antoś.-powiedział mały,wywołując u nas śmiech.
- O trenerze poznał trener już moja rodzinkę.-podszedł do nas Bartek.
- Nie chwaliłeś się że twoja żona jest tak piękna.-zaczęłam cicho chichotać.
- To wolałem pominąć żeby nikt mi jej nie ukradł.-i na salę wbiegli wszyscy zawodnicy.Bartek mnie przedstawił i Antka oczywiście też.Polubiłam ich,tu jest lepiej niż w tej Rosji.Może dlatego nie chciałam tu zamieszkać bo myślałam że będzie jak w tej Moskwie...... 
 
 
 
I mamy kolejny!!!! Iga wreszcie zamieszkała we Włoszech,cieszycie się???  
Jak myślicie czy Amanda coś knuje? Dowiecie się w następnych rozdziałach,jutro następny,dziękuję za komentarze :)    Pozdrawiam Aga



 

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 80:

Minął tydzień od wyjazdu Bartka.Nie rozmawiałam z nim.Jedynie co włączę Skeypa,żeby Antek mógł z nim porozmawiać.
- Mamusiu,chodź.-powiedział Antoś ciągnąc mnie na plac zabaw i przerywając moje myślenie.
- Już idziemy.-wyszeptałam.Weszliśmy i mały pognał do piaskownicy.
- Mamo,a pojedziemy do taty?-zapytał mnie Antek.
- Nie wiem,skarbie.
- Ale ja chce.-tupnął zły.
- Antoś proszę cię.-powiedziałam i poszliśmy do domu.Mały resztę dnia był strasznie smutny.Wiedziałam że tak będzie.
- Antek co się stało?-zapytałam syna biorąc go na kolana.
- Nic tęsknię za tatusiem.-zaczął płakać.
- Proszę cię nie płacz.-powiedziałam i sama zaczęłam płakać.Poszłam z nim do jego pokoju i położyłam się z nim na łóżko.
- Antoś,posłuchaj zadzwonimy dziś do taty i porozmawiasz z nim.-powiedziałam.
- Ale ja chce pojechać do taty.
- Synku,ale ja pracuję.
- Proszę.-popatrzył na mnie,nie mogłam się nie zgodzić ma piękne błękitne oczy po Bartku.
- Dobrze,załatwię to,a teraz idziemy spać.-pocałowałam go i wyszłam z jego pokoju.Wzięłam telefon i wybrałam numer do Bartka.Odebrał po trzecim sygnale.
- Halo?-zapytał jakiś kobiecy głos.
- Przepraszam czy jest Bartek?-zapytałam po angielsku.
- A tak już wołam,jest w szatni.-po chwili słyszałam jak go woła.-Halo?-usłyszałam wreszcie Bartka.
- Cześć,nie przeszkadzam?-zapytałam.
- Nie właśnie skończyłem trening.
- Mogę wiedzieć dlaczego jakaś baba odbiera twój telefon?-zapytałam wkurzona.
- To była Amanda jest fotografem Lube.-powiedział.
- Jeżeli dzwonię do ciebie to chcę rozmawiać z tobą.-krzyknęłam.
- Dałem jej tylko telefon żeby mi go przetrzymała.-sam zaczął krzyczeć.
- Nie krzycz na mnie.-powiedziałam.
- Ale to ty na mnie krzyczysz.Co chciałaś?-zapytał.
- Już nic.-powiedziałam i się rozłączyłam.Nagle zrobiło mi się strasznie ciemno przed oczami,zaczęłam głęboko oddychać czułam jakbym się dusiła.Usłyszałam dzwonek do drzwi,z wielkim trudem poszłam je otworzyć.
- Cześć- to była Kasia która mieszkała piętro niżej kolegowałyśmy się- Iga co się dzieje?-zapytała gdy mnie zobaczyła.Więcej nie pamiętam ponieważ straciłam przytomność.
Powoli otwierałam oczy,lecz rażące światło powodowało że szybko je zamykałam z powrotem.
- Budzi się panie doktorze.-usłyszałam nieznany mi głos.Otworzyłam oczy i zobaczyłam biały pokój.
- O obudziła się pani.-usłyszałam głos lekarza.
- Co się stało?-zapytałam z trudem.
- Zasłabła pani.Wie pani nie może się pani denerwować w czasie ciąży.-powiedział.
- W czasie czego?-zapytałam z niedowierzaniem.
- W czasie ciąży.Jest to początek drugiego tygodnia.-powiedział a ja nie mogłam w to uwierzyć.
- Gdzie jest mój syn?-zapytałam.
- Antoś jest z pani rodzicami.-powiedziała pielęgniarka.
- Panie doktorze proszę nie mówić nikomu o ciąży.-prosiłam go.
- Nawet pani mężowi,strasznie się zamartwiał.-co Bartek tu jest?- Zawołam go.-powiedział lekarz i wyszedł.Po chwili do sali wbiegł i to dosłownie Bartek.
- Iga jak się czujesz?-zapytał i złapał mnie za rękę.
- Dobrze,co ty tu robisz?-zapytałam.
- Myślałaś że będę siedział bezczynnie we Włoszech kiedy moja żona jest w szpitalu.Co się stało,lekarz nic nie chciał powiedzieć?-zapytał.
- Zasłabłam.-powiedziałam.
- Dlaczego?-zapytał.
- Bartek jestem w ciąży........
 
 
 
 I mamy następny i proszę jak niespodzianka :) Podoba wam się rozdział,Antoś będzie miał rodzeństwo.Jak myślicie co zrobią Iga z Bartkiem?Zapraszam serdecznie na następny jutro i zachęcam do komentowania.

 
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE I WYŚWIETLENIA :)
Pozdrawiam Aga


 

 

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 79:

Następnego dnia zadzwonił szef że dziś studio nieczynne więc nie przychodzimy,nie powiem ucieszyłam się.Sama dałam znać Laurze że ma wolne.Antoś wstał już o 8:00.Zrobiliśmy wspólnie śniadanie,a o 10 zadzwonił dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć,a za nimi stał Bartek.
- Hej.-powiedział.Już miałam odpowiedzieć,ale uprzedził mnie Antek.
- Tata.-krzyknął i rzucił mu się na ręce.
- Cześć tęskniłem.-powiedział i przytulił go.
- Obiecałeś iść ze mną na lody.-powiedział smutny Antek.
- To się ubieraj pójdziemy teraz.-postawił go,a mały pobiegł do siebie do pokoju.Ja poszłam do salonu,a Bartek za mną.Ta cisza między nami była okropna.Ani ja ani on nie potrafiliśmy zacząć rozmowy.Ciszę przerwał Antek wbiegając do salonu.
- Jestem gotowy.-uśmiechnął się.
- To chodźmy.-powiedział Bartek.
- A mamusia nie idzie?-zapytał mnie Antoś,patrząc mi w oczy.
- Nie mama zostanie.-powiedziałam.
- Mamo proszę cię,chodź.No tato powiedz mamie.-pociągnął Bartka za rękę.
- Chyba nie masz wyjścia.-powiedział.Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam ubrać buty.
Szliśmy jedną z alejek w parku,w ciszy.
- Pójdziemy na plac.-zapytał Antek.
- Tak synek pójdziemy.-powiedział Bartek uśmiechając się.Poszliśmy na plac,ja z Bartkiem usiedliśmy na ławce,a Antek latał z dziećmi i się bawił.
- Czytelnie podpisałeś kontrakt?-zapytałam złośliwie.
- Iga czy my możemy normalnie porozmawiać?
- Ależ rozmawiamy,no powiedz jak było jak podpisałeś kontrakt?-znowu zapytałam.
- Twoja mama powiedziała mi.....-przerwałam mu.
- A tak była wczoraj i powiedziała mi jaka jestem.Ale spokojnie nic mi nie jest.
- Iga proszę pojedźcie ze mną.-powiedział i popatrzył mi w oczy.
- Bartek proszę nie namawiaj mnie,bo nie zmienię zdania.Dlaczego nie wyciągnąłeś wniosków z poprzedniej sytuacji?-zapytałam.
- Przepraszam.-powiedział.
- Bartek nie przepraszaj mnie tylko dlaczego nie powiedziałeś mi o tym dlaczego? Jestem twoją żoną myślałam że będziesz brał po uwagę moje zdanie ale jak widać się pomyliłam.
- Iga,ja ten kontrakt podpisałem dzisiaj.-powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
- Ciekawe jak powiesz to swojemu synowi.-powiedziałam i wstałam z ławki.- Antoś chodź już.-zawołałam syna.Wróciliśmy do mieszkania ja poszłam do salonu,a Bartek z Antkiem do jego pokoju.Po 20 minutach wyszedł Bartek.
- Zasnął,powiedział że będzie mnie odwiedzał.-a ja nie wytrzymałam.
- I co tak nas zostawisz,a co będzie z nami,co będzie?-zaczęłam krzyczeć.
- Iga nie krzycz.
- Zostawisz mnie samą?-zaczęłam płakać.
- Nie chcę tego.-powiedział.
- Wróć,proszę nie jedź tam.
- Iga podpisałem kontrakt.-powiedział.
- Ale obiecałeś mi że.....
- Iguś to moja szansa,proszę pojedź ze mną.-powiedział i zaczął mnie całować.Oddawałam pocałunek,po chwili znaleźliśmy się w sypialni.Gdzie rozkoszowaliśmy się sobą.
Rano obudziłam się o 8:00,przez hałas w salonie.Ubrałam koszulkę Bartka i poszłam tam.W salonie siedzieli rodzice Bartka i moi.
- Iga zbieraj się zaraz jedziemy na lotnisko.-powiedział tata.
- Nigdzie nie jadę.-powiedziałam i popatrzyłam na Bartka.Wszyscy wzięli walizki i wyszli z Antkiem z mieszkania,a my staliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Kochanie jak się zdecydujesz to proszę....-przerwałam mu.
- Wiesz dobrze że ja już zdecydowałam.-powiedziałam.
- Będę za wami tęsknił.-powiedział,a ja odwróciłam się i poszłam do sypialni.Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać,nie dość że jestem pieprzoną egoistką to jeszcze jestem głupia.......




Wiem,że mnie zabijecie za to,ale taki był plan od początku :) Podoba wam się rozdział,pisałam go cały dzień wiecznie coś zmieniając,ale wreszcie się udało.Następny ukarze się jutro,zapraszam serdecznie.Pozdrawiam Aga

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 78:

- O czym ty mówisz?-zapytał.
- Znowu podjąłeś decyzje o zmianie klubu nie rozmawiając ze mną.-krzyknęłam.
- Przecież ci mówię.
- Mówisz ale o tym że to właśnie postanowiłeś.-zaczęłam płakać.
- Iga ja chcę się rozwijać,a tamten klub mi to umożliwi.Myślałem że jak wyszłaś za mnie za mąż to,to zrozumiałaś.-popatrzył smutny na mnie.
- Nie zrozumiałam,załatwiłam sobie prace tutaj,dlaczego nie pozwolisz mi się też rozwijać?-zapytałam.
- We Włoszech też możesz się rozwijać.-krzyknął.
- Nie chcę wyjeżdżać z kraju,jeżeli chcesz to jedź,ale ja i Antek zostajemy.-powiedziałam.
- Świetnie pojutrze podpisuję umowę.-powiedział i poszedł do sypialni.Poszłam za nim a on pakował swoje rzeczy.
- Co ty robisz?-zapytałam.
- Pakuję swoje rzeczy,nie zamierzam stać w miejscu kiedy mogę się rozwijać.
- To po co się ze mną żeniłeś,po co mówiłeś że mnie kochasz,jak teraz wyjeżdżasz.-podeszłam do niego i zaczęłam bić pięściami w jego tors.On złapał moje ręce i popatrzył w oczy.
- Ożeniłem się z tobą bo cię kocham,ale myślałem że ty mnie też.
- Też cię kocham,ale nie wyjadę.-powiedziałam i poszłam do salonu.On po 20 minutach wyszedł z walizką.
- Jeżeli zmienisz zdanie to daj mi znać.-powiedział i po prostu wyszedł,a ja nie mogłam tego znieść,położyłam się na kanapie i płakałam w poduszkę.
Rano budził z sypialni zadzwonił o 7:00.Wstałam żeby go wyłączyć.Weszłam do łazienki i przeraziłam się swojego odbicia.Podkrążone oczy,zaczerwienione od płaczu.Coś okropnego.Ubrałam się i zrobiłam strasznie mocny makijaż.
Wyszłam z łazienki już gotowa.O 8:00 przyszła Laura.
- Hej.-uśmiechnęła się.
- Cześć wejdź.-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.- Wiesz ja będę jakoś tak około 16-17.Obiad jest w lodówce,a to są pieniądze jakbyście poszli na spacer.-powiedziałam.
- A Bartka nie ma?-zapytała.
- Nie pojechał wczoraj.-powiedziałam patrząc w podłogę.
- Mamusiu a gdzie idziesz?-zapytał mnie Antek.Wzięłam go na ręce i przytuliłam.
- Do pracy,Laura będzie z tobą.
- A gdzie tatuś?-moje oczy zaczynają powoli szczypać.
- Muszę już iść.-powiedziałam i wyszłam.Doszłam do studia i cały czas myślałam o Bartku,gdzie jest.Wybrałam numer do mamy Bartka.
- Halo?-zapytała.
- Dzień dobry mamo.
- O Iga coś się stało?-zapytała.
- Nie ma u was Bartka?
- Nie,czyli coś się stało.-opowiedziałam jej wszystko.-Jeżeli przyjedzie to dam ci znać.
- Dobrze dziękuje.-pożegnałam się i rozłączyłam połączenie.o 16:30 wyszłam z pracy,udałam się jeszcze na szybkie zakupy.Równo o 17:00 byłam w mieszkaniu.
- Hej Antoś jestem.-krzyknęłam.
- Mama,a wiesz że przyjechał dziadek i babcia.-powiedział.Weszłam z nim do salonu,gdzie siedzieli moi rodzice.
- A gdzie Laura?-zapytałam.
- Powiedzieliśmy że może wcześniej iść do domu.-pokiwałam głową.
- Po co przyjechaliście?-zapytałam znowu.
- Antoś chodź pójdziemy na lody i na plac zabaw.-powiedział mój tata,wziął małego i wyszli.
- Iga co ty wyprawiasz?-zapytała mnie mama.
- Co wyprawiam?
- Bartek jest u nas i żalił się że....-przerwałam jej.
- Jest u was,nawet mnie nie poinformowałaś,wiesz nie chcę żebyś wtrącała się w moje życie.-zdenerwowałam się.
- Będę się wtrącać kiedy widzę że psuje wam się wszystko.-krzyknęła.
- Nie wyjadę do żadnych Włoch,jak chcesz możesz mu to przekazać.
- Jesteś strasznie uparta,Bartek stara się żyć normalnie a ty mu to utrudniasz.
- Tak oczywiście zwal winę na mnie.Wiesz sądziłam że będziesz mnie wspierać a ty nic.-sama zaczęłam krzyczeć.I tak zaczęłyśmy się kłócić,wszystko sobie wypominać.Przerwał to tata wchodząc z Antkiem do mieszkania.
- Ej spokój.-krzyknął.- Antek leć do siebie do pokoju. Mogę wiedzieć czemu na siebie krzyczycie?
- Paweł wychodzimy.-powiedziała moja mama.
- Judytko spokojnie.
- Nie spokojnie,nie będę tutaj ani chwili dłużej.Do widzenia.-powiedziała mama i wyszła.
- Iga posłuchaj porozmawiaj z Bartkiem,on na prawdę cierpi.-przytulił mnie tata i wyszedł.Znowu zostałam sama i znowu wszystko jest moją winą.....
 
 
 
 
I jak wam się podoba??  W związku pewien kryzys,ale nie zawsze jest kolorowo.Następny jutro,boże i uwierzyć  że ferie tak szybko mijają,a ja za miesiąc egzaminy :(  Nie chcę,uratujcie mnie,chciałabym złożyć życzenia mojej przyjaciółce Oli,Wszystkiego Najlepszego,spełnienia marzeń. Widzieliście filmik LUBE jest świetny :)
Widzimy się jutro.Zachęcam do komentowania.Pozdrawiam Aga
 


 

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 77:


- Tkniesz tylko kogoś kogo kocham,a nie będę patrzeć że mi grozisz,zabiję cię.-dostałam nagle przypływ adrenaliny.
- Ostra jesteś.-zaśmiał się.
- Mnie możesz męczyć,nawet gnębić ale nikt z mojej rodziny nie jest zamieszany w tę sprawę.-powiedziałam i się rozłączyłam,po czym zaczęłam płakać nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano obudziłam się 0 7:00,niestety praca wzywa.Poszłam do łazienki się ubrać.
 
Usłyszałam dzwonek do drzwi.Zdziwiłam się,przecież Laura ma być o 8:00,a jest dopiero 7:20.Poszłam otworzyć i na mojej twarzy wkradł się wielki uśmiech.
- Wszystkiego Najlepszego kochanie.-powiedział Bartek.
- Co ty tu robisz?-zapytałam i przytuliłam go całując bardzo namiętnie.
- Andrea dał nam trzy dni wolnego,bo coś tam musi załatwić i jestem.-weszliśmy do przedpokoju.
- Tatuś.-krzyknął Antoś i podbiegł do Bartka.
- Ale się za tobą stęskniłem.-ucałował go w główkę.
- Chodź mam dla ciebie prezent.-pociągnął go za rękę do pokoju.Później zjedliśmy wspólnie śniadanie,a o 8:00 przyszła Laura.
- Cześć.-powiedziała.
- Hej.Ale ty opalona.-zaśmiałam się.
- A byłam z przyjaciółmi nad morzem.-powiedziała.
- Laura mam dla ciebie prezent.-powiedział Antoś,a ja z Bartkiem zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra zaraz dasz Laurze prezent,teraz dawaj buziaka bo lecę do pracy.-powiedziałam i pocałowałam Antosia.
- A Iga wszystkiego najlepszego.-powiedziała Laura i mnie przytuliła.
- Dziękuję.Dobra to my lecimy.-powiedziałam i wyszłam z Bartkiem z bloku.
- Jak tam,dzwonił do ciebie?-zapytał.
- Wczoraj jak my skończyliśmy gadać,myślałam że to ty i nie spojrzałam co odbieram.-powiedziałam smutna.
- Czego chciał?
- Zaczął znowu grozić,tylko nie mi,Antkowi.-powiedziałam.
- Zabiję go.-powiedział wkurzony.
- Nie Bartek,nie możesz.-zatrzymałam go.- Nie możemy załatwiać tego sami,jesteś siatkarzem,a on może zniszczyć twój wizerunek.
- Masz racje.-przytuliłam go i zauważyłam Fabiana.
- Bartek to ten w niebieskiej koszulce.-powiedziałam.On spojrzał i podszedł do niego.
- Słuchaj mam do ciebie prośbę,odczep się od mojej żony,bo jak nie to załatwimy to inaczej ale nie będzie to dla ciebie przyjemne.-powiedział i odszedł,ale dodał jeszcze.- A i jeszcze jedno.Tknij ją albo naszego syna to ja cię tknę,ale będzie bolało.-i wrócił do mnie.Widziałam jego przerażoną twarz,miło było na to popatrzeć.- Załatwione.
- Kocham cię.-powiedziałam i mocno go przytuliłam.
- Ja ciebie też.-odprowadził mnie pod same studio i zapewnił że będzie na mnie czekał.W pracy czas strasznie szybko mi zleciał,o 16:00,przed studiem zobaczyłam Bartka.
- Jak w pracy?-zapytał.
- Bardzo przyjemnie.
- Wiesz,rozmawiałem z rodzicami tego chłopaka.-powiedział,a moje oczy były w rozmiarze piłek tenisowych.- Nie patrz tak,zadzwoniłem do dyrektora liceum i poprosiłem o numer rodziców,dał mi od razu.Spotkałem się z nimi i powiedziałem jak jest sytuacja,a jak ten Fabian zobaczył mnie u siebie w domu to nie wytrzymał i przyznał się do wszystkiego.Obiecali zająć się tą sprawą.-zaczęłam płakać.
- Czyli to koniec tego całego strachu,niepokoju?-zapytałam łkając.
- Koniec skarbie.-przytulił mnie.Możecie mi nie uwierzyć,ale poczułam jak spada z moich pleców wielki ciężar,wreszcie mogłam spokojnie odetchnąć,nikomu nie życzę takiej sytuacji.- Wracajmy do domu.-złapał mnie za rękę i poszliśmy do domu.Około 20 kiedy oglądaliśmy sobie z Antosiem bajkę usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Bartek poszedł otworzyć.
- Iga do ciebie.-powiedział,odwróciłam głowę w stronę wejścia i zobaczyłam Fabiana z rodzicami.
- Dobry wieczór pani.-powiedziała mama Fabiana.
- Dobry wieczór.-powiedziałam cicho.
- Fabian proszę.-powiedział jego ojciec.
- Ja chciałem przeprosić za swoje zachowanie.Za wszystkie groźby i przepraszam.-powiedział smutny.
- Bardzo przepraszamy nie tak go wychowaliśmy,jest nam strasznie wstyd.-powiedziała jego matka.
- Wiesz co ja przeżywałam?-zapytałam spokojnie.On pokiwał głową.- Mam nadzieje że nie będziesz tego już nigdy więcej robić,wybaczę ci.-powiedziałam.
- Dziękuję i chciałem pana przeprosić.-zwrócił się do Bartka.
- Nie było sprawy.-podał mu rękę.
- Przepraszamy jeszcze raz.-zwrócił się do mnie jego ojciec.
- Dobrze dziękuję za przeprosiny.-pożegnali się i wyszli.Znowu się popłakałam.
- Mamusiu nie płacz,masz urodziny.-przytulił mnie Antoś.
- Jestem szczęśliwa.-powiedziałam cicho.Później poszłam ułożyć Antka do snu i wróciłam do salonu.
- Bartek wiesz,dziękuję ci że załatwiłeś tą sprawę.-przytuliłam go.
- Wiesz musisz mówić mi o takich rzeczach od razu.-powiedział.
- Wiem,przepraszam.-pocałował mnie.
- Iga,bo teraz ja muszę ci coś powiedzieć.-przybrał poważny ton.
- Co się stało?-zapytałam.
- Dostałem propozycje gry we Włoszech i .....
- Czekaj chyba nie chcesz mi powiedzieć,że ją podpisałeś?-zapytałam głośniej.
- Myślę nad tym.-powiedział.
- Jak to myślisz,a myślisz o mnie i o Antku?
- Chcę podpisać kontrakt na 2 lata i chcę żebyście ze mną pojechali.
- Dlaczego znowu mi to robisz?......



 
I niespodzianka dla was,sprawa z Fabianem rozwiązana,ale zaczynają się nowe kłopoty w ich małżeństwie.Jak dalej potoczy się sprawa z wyjazdem?Jutro następny rozdział zapraszam.Pozdrawiam Aga


 

piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 76:

Właśnie jestem w drodze do Spały.Ten tydzień był dla mnie koszmarem.Fabian zrobił się jeszcze bardziej nachalny.Ostatnio wróciłam z pracy,a on siedział u mnie w salonie z moim laptopem na kolanach.Wpadłam w wielki szał,zaczęłam krzyczeć że ma się wynosić,po wielu próbach wyszedł z uśmiechem.Przeglądał moje zdjęcia z czasów studiów.Zamknęłam drzwi na klucz i nie wychodziłam z mieszkania aż do niedzieli,wzięłam sobie wolne do poniedziałku.Zmieniłam także zamek w drzwiach.Moje życie stało się bardziej nerwowe,siedzi w dzień w dzień pod blokiem.Jestem w końcu pod ośrodkiem,wybieram numer do Bartka.
- Kotek już jestem.-powiedziałam.
- Chłopaki już jest.-powiedział Igła,spojrzałam na wyświetlacz czy wybrałam numer do Bartka no tak to czemu Igła odebrał???Wyszłam i oparłam się o maskę samochodu.
- Iga!!-krzyknął Igła i wyleciał z ośrodka a za nimi cała reszta.Przytuliłam go i każdego po kolei.
- Iga szykuj się na wesele.-powiedział Dziku.
- Twoje?-zapytałam.
- Ależ oczywiście.
- Dobra a gdzie jest Bartek?-zapytałam.-I Igła czemu odbierasz jego telefon?
- Bartek jest u trenera,a telefon zostawił,a zaczął dzwonić,a moja mama mówi że zawsze trzeba odbierać telefon.-odpowiedział.
- Iga dziś powtórka M jak Miłość.-objął mnie Piotrek.
- No wiem o 16:30 bodajże.-uśmiechnęłam się.
- To oglądamy.Mam żelki.-powiedział szeptem.
- Dobra obejrzymy.-zaśmiałam się.
- Piotrek możesz nie podrywać mojej żony?-usłyszałam za sobą,odwróciłam się i mocno go przytuliłam.
- Tęskniłam.-powiedziałam.
- Dobra chłopaki my idziemy,dajmy im się sobą nacieszyć.-powiedział Zbyszek.
- Tylko nie róbcie Antosiowi rodzeństwa.-zaśmiał się Igła.
- Spadajcie.-powiedział Bartek i pociągnął mnie na naszą ławkę.- Co się stało,bo widzę że coś nie gra?-zapytał.
- Bartek bo ja nie mówiłam ci prawdy.
- Jakiej i kiedy?-zapytał zdziwiony.
- Pamiętasz kiedy zaczynałam pracę w studiu to moja pierwszą sesją było...-zaczęłam opowiadać mu wszystko ze szczegółami,on siedział i patrzył na mnie uważnie.- No i przyjechałam żeby ci o tym powiedzieć.-patrzyłam na swoje buty.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?-zapytał.
- Bartek ja myślałam że to tylko głupie żarty,ale to zaczęło się pogłębiać,a jak zaczął mi grozić to bałam się wyjść z domu.-zaczęłam płakać.- Przepraszam,zrozumiem kiedy powiesz mi że już mi nie zaufasz,zrozumiem kiedy nie będziesz chciał ze mną być.-wstałam z ławki.
- Kotek o czym ty mówisz.-także wstał z ławki.
- Wiem,że jestem głupia.
- Nie jesteś.-przytulił mnie,a ja wtuliłam się w niego jak małe dziecko.- Damy sobie radę.
- Wybaczysz mi?-zapytałam.
- Przecież się na ciebie nie gniewam.-uśmiechnął się.Boże ja mam skarb a nie męża.
- Kocham cię.-pocałowałam go.
- Ja ciebie też,najmocniej na świecie.Chodź bo zbliża się 16,a Piotrek ma żelki,które kupił specjalnie na twój przyjazd.-złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę ośrodka.- Iga może zostaniesz do jutra?
- Nie mogę,wiesz że jutro z samego rana wraca Antoś.Bardzo się za nim stęskniłam.
- Ja też.-poszliśmy do jego pokoju gdzie siedziała cała reprezentacja.Obejrzeliśmy serial,co chwila słysząc że "ona wygląda jak moja była",albo "ma kobieta duży wdech". Zwariować można.O 18:00 poszliśmy na kolacje,gdzie pogadałam sobie z Andreą,który skarżył mi się na tych leni.Niestety nadszedł czas także mojego wyjazdu.
- Jedź jutro.-śmiał się Bartek.
- Kotek nie mogę,a po za tym jesteście strasznymi leniami.-objęłam rękami jego szyję.
- Oj tam nie słuchaj co Andrea mówi.Kotek gdyby coś znowu ten Fabian,masz do mnie dzwonić.Jak wrócę to zgłosimy to na policję.
- Ale on...
- To co on mówił mnie nie obchodzi.Uważaj na siebie i jak dojedziesz masz zadzwonić.
- Ale to może być nawet po północy jak nie trafię na korki.
- A no tak przecież wakacje.Może być nawet nad ranem.-pocałował mnie bardzo namiętnie.
- To ja jadę,bardzo cię kocham.-powiedziałam.
- Ja ciebie też,a jak przyjadą rodzice zadzwoń.
- Dobra,pa.-wsiadłam do samochodu i odjechałam.Jak mówiłam w domu byłam o północy głupie korki.Weszłam do mieszkania i jak stałam padłam na łóżko i zasnęłam.
Rano obudził mnie telefon,to była mama Bartka,powiedziała że będą za godzinkę.Wstałam i poszłam się ubrać.
  Poszłam do kuchni zrobić śniadanie.I wreszcie usłyszałam dzwonek.Pobiegłam otworzyć.
- Mama.-przytuliłam mocno Antosia.
- Jejku jak ja się za tobą stęskniłam.
- A gdzie tata?-zapytał.
- Wiesz tata musiał pojechać do Spały.-wytłumaczyła.- Zapraszam zrobiłam śniadanie.
- O ja bardzo zgłodniałem.-powiedział tata.Usiedliśmy wszyscy do stołu.
- A dlaczego nie powiedzieliście że jedziecie razem?-zapytałam.
- Oj no wiesz.
- Co wiem.-zaczęłam drażnić mojego ojca.
- Oj jedz śniadanie.-wszyscy się zaśmiali.
- Mamusiu mam coś dla ciebie.-powiedział Antek i pobiegł po swój plecaczek.-Proszę.-podał mi pudełko,a z niego wyciągnęłam piękny szal.
- Dziękuję.-pocałowałam go w główkę.
- Tatusiowi dam jak wróci.-uśmiechnął się.Rodzice zaczęli się zbierać o 16 do domu.
- Może zostańcie.-powiedziałam.
- Nie możemy chłopcy jadą na obóz i musimy ich spakować ubrania czyste i wiesz.-powiedziała mama Bartka.
- Aha rozumiem,tylko Kuba,Kacper spokojnie tam.-zaśmiałam się.
- My zawsze jesteśmy spokojni.-odpowiedzieli równocześnie.
 Pożegnaliśmy się i pojechali.
- No to co dzwonimy do taty?-zapytałam syna.
- Tak.-wzięłam laptop i włączyłam Skeypa.Bartek był dostępny.
- Cześć tatusiu.-pomachał rączką do ekranu.
-  Cześć,wiesz myślałem że cię morze porwało.-zaśmiał się.
- Nie jestem tutaj.-i tak gadaliśmy z 3 godziny z czego mówił tylko Antek a my go słuchaliśmy.Później poszłam wykąpać Antka i położyłam go do snu.Zadzwonił mój telefon.
- Bartek przecież skończyliśmy dopiero gadać.-zaśmiałam się,nie patrząc kto dzwoni.
- Jak powiem że nie Bartek dzwoni to co?
- Możesz do mnie nie dzwonić.Daj ty mi święty spokój.Zadzwonię zaraz na policję.-powiedziałam.
- Dzwoń,tylko nie chciałabyś żeby coś stało się Antkowi prawda?-powiedział a ja zamarłam.....
 
 
 
 
I jest kolejny :) Bartek o wszystkim wie,a Fabian bardziej grozi.Czy przetrwają to wszystko,dowiecie się w następnych rozdziałach.Kolejny już jutro.Zapraszam serdecznie i zachęcam do komentowania.Pozdrawiam Aga