Właśnie jestem w drodze do Spały.Ten tydzień był dla mnie
koszmarem.Fabian zrobił się jeszcze bardziej nachalny.Ostatnio wróciłam z
pracy,a on siedział u mnie w salonie z moim laptopem na
kolanach.Wpadłam w wielki szał,zaczęłam krzyczeć że ma się wynosić,po
wielu próbach wyszedł z uśmiechem.Przeglądał moje zdjęcia z czasów
studiów.Zamknęłam drzwi na klucz i nie wychodziłam z mieszkania aż do
niedzieli,wzięłam sobie wolne do poniedziałku.Zmieniłam także zamek w
drzwiach.Moje życie stało się bardziej nerwowe,siedzi w dzień w dzień
pod blokiem.Jestem w końcu pod ośrodkiem,wybieram numer do Bartka.
- Kotek już jestem.-powiedziałam.
- Chłopaki już jest.-powiedział Igła,spojrzałam na wyświetlacz czy
wybrałam numer do Bartka no tak to czemu Igła odebrał???Wyszłam i
oparłam się o maskę samochodu.
- Iga!!-krzyknął Igła i wyleciał z ośrodka a za nimi cała reszta.Przytuliłam go i każdego po kolei.
- Iga szykuj się na wesele.-powiedział Dziku.
- Twoje?-zapytałam.
- Ależ oczywiście.
- Dobra a gdzie jest Bartek?-zapytałam.-I Igła czemu odbierasz jego telefon?
- Bartek jest u trenera,a telefon zostawił,a zaczął dzwonić,a moja mama mówi że zawsze trzeba odbierać telefon.-odpowiedział.
- Iga dziś powtórka M jak Miłość.-objął mnie Piotrek.
- No wiem o 16:30 bodajże.-uśmiechnęłam się.
- To oglądamy.Mam żelki.-powiedział szeptem.
- Dobra obejrzymy.-zaśmiałam się.
- Piotrek możesz nie podrywać mojej żony?-usłyszałam za sobą,odwróciłam się i mocno go przytuliłam.
- Tęskniłam.-powiedziałam.
- Dobra chłopaki my idziemy,dajmy im się sobą nacieszyć.-powiedział Zbyszek.
- Tylko nie róbcie Antosiowi rodzeństwa.-zaśmiał się Igła.
- Spadajcie.-powiedział Bartek i pociągnął mnie na naszą ławkę.- Co się stało,bo widzę że coś nie gra?-zapytał.
- Bartek bo ja nie mówiłam ci prawdy.
- Jakiej i kiedy?-zapytał zdziwiony.
- Pamiętasz kiedy zaczynałam pracę w studiu to moja pierwszą sesją
było...-zaczęłam opowiadać mu wszystko ze szczegółami,on siedział i
patrzył na mnie uważnie.- No i przyjechałam żeby ci o tym
powiedzieć.-patrzyłam na swoje buty.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?-zapytał.
- Bartek ja myślałam że to tylko głupie żarty,ale to zaczęło się
pogłębiać,a jak zaczął mi grozić to bałam się wyjść z domu.-zaczęłam
płakać.- Przepraszam,zrozumiem kiedy powiesz mi że już mi nie
zaufasz,zrozumiem kiedy nie będziesz chciał ze mną być.-wstałam z ławki.
- Kotek o czym ty mówisz.-także wstał z ławki.
- Wiem,że jestem głupia.
- Nie jesteś.-przytulił mnie,a ja wtuliłam się w niego jak małe dziecko.- Damy sobie radę.
- Wybaczysz mi?-zapytałam.
- Przecież się na ciebie nie gniewam.-uśmiechnął się.Boże ja mam skarb a nie męża.
- Kocham cię.-pocałowałam go.
- Ja ciebie też,najmocniej na świecie.Chodź bo zbliża się 16,a
Piotrek ma żelki,które kupił specjalnie na twój przyjazd.-złapałam go za
rękę i poszliśmy w stronę ośrodka.- Iga może zostaniesz do jutra?
- Nie mogę,wiesz że jutro z samego rana wraca Antoś.Bardzo się za nim stęskniłam.
- Ja też.-poszliśmy do jego pokoju gdzie siedziała cała
reprezentacja.Obejrzeliśmy serial,co chwila słysząc że "ona wygląda jak
moja była",albo "ma kobieta duży wdech". Zwariować można.O 18:00
poszliśmy na kolacje,gdzie pogadałam sobie z Andreą,który skarżył mi
się na tych leni.Niestety nadszedł czas także mojego wyjazdu.
- Jedź jutro.-śmiał się Bartek.
- Kotek nie mogę,a po za tym jesteście strasznymi leniami.-objęłam rękami jego szyję.
- Oj tam nie słuchaj co Andrea mówi.Kotek gdyby coś znowu ten Fabian,masz do mnie dzwonić.Jak wrócę to zgłosimy to na policję.
- Ale on...
- To co on mówił mnie nie obchodzi.Uważaj na siebie i jak dojedziesz masz zadzwonić.
- Ale to może być nawet po północy jak nie trafię na korki.
- A no tak przecież wakacje.Może być nawet nad ranem.-pocałował mnie bardzo namiętnie.
- To ja jadę,bardzo cię kocham.-powiedziałam.
- Ja ciebie też,a jak przyjadą rodzice zadzwoń.
- Dobra,pa.-wsiadłam do samochodu i odjechałam.Jak mówiłam w domu
byłam o północy głupie korki.Weszłam do mieszkania i jak stałam padłam
na łóżko i zasnęłam.
Rano obudził mnie telefon,to była mama Bartka,powiedziała że będą za godzinkę.Wstałam i poszłam się ubrać.
Poszłam do kuchni zrobić śniadanie.I wreszcie usłyszałam dzwonek.Pobiegłam otworzyć.
- Mama.-przytuliłam mocno Antosia.
- Jejku jak ja się za tobą stęskniłam.
- A gdzie tata?-zapytał.
- Wiesz tata musiał pojechać do Spały.-wytłumaczyła.- Zapraszam zrobiłam śniadanie.
- O ja bardzo zgłodniałem.-powiedział tata.Usiedliśmy wszyscy do stołu.
- A dlaczego nie powiedzieliście że jedziecie razem?-zapytałam.
- Oj no wiesz.
- Co wiem.-zaczęłam drażnić mojego ojca.
- Oj jedz śniadanie.-wszyscy się zaśmiali.
- Mamusiu mam coś dla ciebie.-powiedział Antek i pobiegł po swój
plecaczek.-Proszę.-podał mi pudełko,a z niego wyciągnęłam piękny szal.
- Dziękuję.-pocałowałam go w główkę.
- Tatusiowi dam jak wróci.-uśmiechnął się.Rodzice zaczęli się zbierać o 16 do domu.
- Może zostańcie.-powiedziałam.
- Nie możemy chłopcy jadą na obóz i musimy ich spakować ubrania czyste i wiesz.-powiedziała mama Bartka.
- Aha rozumiem,tylko Kuba,Kacper spokojnie tam.-zaśmiałam się.
- My zawsze jesteśmy spokojni.-odpowiedzieli równocześnie.
Pożegnaliśmy się i pojechali.
- No to co dzwonimy do taty?-zapytałam syna.
- Tak.-wzięłam laptop i włączyłam Skeypa.Bartek był dostępny.
- Cześć tatusiu.-pomachał rączką do ekranu.
- Cześć,wiesz myślałem że cię morze porwało.-zaśmiał się.
- Nie jestem tutaj.-i tak gadaliśmy z 3 godziny z czego mówił tylko
Antek a my go słuchaliśmy.Później poszłam wykąpać Antka i położyłam go
do snu.Zadzwonił mój telefon.
- Bartek przecież skończyliśmy dopiero gadać.-zaśmiałam się,nie patrząc kto dzwoni.
- Jak powiem że nie Bartek dzwoni to co?
- Możesz do mnie nie dzwonić.Daj ty mi święty spokój.Zadzwonię zaraz na policję.-powiedziałam.
- Dzwoń,tylko nie chciałabyś żeby coś stało się Antkowi prawda?-powiedział a ja zamarłam.....
I jest kolejny :) Bartek o wszystkim wie,a Fabian bardziej grozi.Czy przetrwają to wszystko,dowiecie się w następnych rozdziałach.Kolejny już jutro.Zapraszam serdecznie i zachęcam do komentowania.Pozdrawiam Aga