piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 76:

Właśnie jestem w drodze do Spały.Ten tydzień był dla mnie koszmarem.Fabian zrobił się jeszcze bardziej nachalny.Ostatnio wróciłam z pracy,a on siedział u mnie w salonie z moim laptopem na kolanach.Wpadłam w wielki szał,zaczęłam krzyczeć że ma się wynosić,po wielu próbach wyszedł z uśmiechem.Przeglądał moje zdjęcia z czasów studiów.Zamknęłam drzwi na klucz i nie wychodziłam z mieszkania aż do niedzieli,wzięłam sobie wolne do poniedziałku.Zmieniłam także zamek w drzwiach.Moje życie stało się bardziej nerwowe,siedzi w dzień w dzień pod blokiem.Jestem w końcu pod ośrodkiem,wybieram numer do Bartka.
- Kotek już jestem.-powiedziałam.
- Chłopaki już jest.-powiedział Igła,spojrzałam na wyświetlacz czy wybrałam numer do Bartka no tak to czemu Igła odebrał???Wyszłam i oparłam się o maskę samochodu.
- Iga!!-krzyknął Igła i wyleciał z ośrodka a za nimi cała reszta.Przytuliłam go i każdego po kolei.
- Iga szykuj się na wesele.-powiedział Dziku.
- Twoje?-zapytałam.
- Ależ oczywiście.
- Dobra a gdzie jest Bartek?-zapytałam.-I Igła czemu odbierasz jego telefon?
- Bartek jest u trenera,a telefon zostawił,a zaczął dzwonić,a moja mama mówi że zawsze trzeba odbierać telefon.-odpowiedział.
- Iga dziś powtórka M jak Miłość.-objął mnie Piotrek.
- No wiem o 16:30 bodajże.-uśmiechnęłam się.
- To oglądamy.Mam żelki.-powiedział szeptem.
- Dobra obejrzymy.-zaśmiałam się.
- Piotrek możesz nie podrywać mojej żony?-usłyszałam za sobą,odwróciłam się i mocno go przytuliłam.
- Tęskniłam.-powiedziałam.
- Dobra chłopaki my idziemy,dajmy im się sobą nacieszyć.-powiedział Zbyszek.
- Tylko nie róbcie Antosiowi rodzeństwa.-zaśmiał się Igła.
- Spadajcie.-powiedział Bartek i pociągnął mnie na naszą ławkę.- Co się stało,bo widzę że coś nie gra?-zapytał.
- Bartek bo ja nie mówiłam ci prawdy.
- Jakiej i kiedy?-zapytał zdziwiony.
- Pamiętasz kiedy zaczynałam pracę w studiu to moja pierwszą sesją było...-zaczęłam opowiadać mu wszystko ze szczegółami,on siedział i patrzył na mnie uważnie.- No i przyjechałam żeby ci o tym powiedzieć.-patrzyłam na swoje buty.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?-zapytał.
- Bartek ja myślałam że to tylko głupie żarty,ale to zaczęło się pogłębiać,a jak zaczął mi grozić to bałam się wyjść z domu.-zaczęłam płakać.- Przepraszam,zrozumiem kiedy powiesz mi że już mi nie zaufasz,zrozumiem kiedy nie będziesz chciał ze mną być.-wstałam z ławki.
- Kotek o czym ty mówisz.-także wstał z ławki.
- Wiem,że jestem głupia.
- Nie jesteś.-przytulił mnie,a ja wtuliłam się w niego jak małe dziecko.- Damy sobie radę.
- Wybaczysz mi?-zapytałam.
- Przecież się na ciebie nie gniewam.-uśmiechnął się.Boże ja mam skarb a nie męża.
- Kocham cię.-pocałowałam go.
- Ja ciebie też,najmocniej na świecie.Chodź bo zbliża się 16,a Piotrek ma żelki,które kupił specjalnie na twój przyjazd.-złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę ośrodka.- Iga może zostaniesz do jutra?
- Nie mogę,wiesz że jutro z samego rana wraca Antoś.Bardzo się za nim stęskniłam.
- Ja też.-poszliśmy do jego pokoju gdzie siedziała cała reprezentacja.Obejrzeliśmy serial,co chwila słysząc że "ona wygląda jak moja była",albo "ma kobieta duży wdech". Zwariować można.O 18:00 poszliśmy na kolacje,gdzie pogadałam sobie z Andreą,który skarżył mi się na tych leni.Niestety nadszedł czas także mojego wyjazdu.
- Jedź jutro.-śmiał się Bartek.
- Kotek nie mogę,a po za tym jesteście strasznymi leniami.-objęłam rękami jego szyję.
- Oj tam nie słuchaj co Andrea mówi.Kotek gdyby coś znowu ten Fabian,masz do mnie dzwonić.Jak wrócę to zgłosimy to na policję.
- Ale on...
- To co on mówił mnie nie obchodzi.Uważaj na siebie i jak dojedziesz masz zadzwonić.
- Ale to może być nawet po północy jak nie trafię na korki.
- A no tak przecież wakacje.Może być nawet nad ranem.-pocałował mnie bardzo namiętnie.
- To ja jadę,bardzo cię kocham.-powiedziałam.
- Ja ciebie też,a jak przyjadą rodzice zadzwoń.
- Dobra,pa.-wsiadłam do samochodu i odjechałam.Jak mówiłam w domu byłam o północy głupie korki.Weszłam do mieszkania i jak stałam padłam na łóżko i zasnęłam.
Rano obudził mnie telefon,to była mama Bartka,powiedziała że będą za godzinkę.Wstałam i poszłam się ubrać.
  Poszłam do kuchni zrobić śniadanie.I wreszcie usłyszałam dzwonek.Pobiegłam otworzyć.
- Mama.-przytuliłam mocno Antosia.
- Jejku jak ja się za tobą stęskniłam.
- A gdzie tata?-zapytał.
- Wiesz tata musiał pojechać do Spały.-wytłumaczyła.- Zapraszam zrobiłam śniadanie.
- O ja bardzo zgłodniałem.-powiedział tata.Usiedliśmy wszyscy do stołu.
- A dlaczego nie powiedzieliście że jedziecie razem?-zapytałam.
- Oj no wiesz.
- Co wiem.-zaczęłam drażnić mojego ojca.
- Oj jedz śniadanie.-wszyscy się zaśmiali.
- Mamusiu mam coś dla ciebie.-powiedział Antek i pobiegł po swój plecaczek.-Proszę.-podał mi pudełko,a z niego wyciągnęłam piękny szal.
- Dziękuję.-pocałowałam go w główkę.
- Tatusiowi dam jak wróci.-uśmiechnął się.Rodzice zaczęli się zbierać o 16 do domu.
- Może zostańcie.-powiedziałam.
- Nie możemy chłopcy jadą na obóz i musimy ich spakować ubrania czyste i wiesz.-powiedziała mama Bartka.
- Aha rozumiem,tylko Kuba,Kacper spokojnie tam.-zaśmiałam się.
- My zawsze jesteśmy spokojni.-odpowiedzieli równocześnie.
 Pożegnaliśmy się i pojechali.
- No to co dzwonimy do taty?-zapytałam syna.
- Tak.-wzięłam laptop i włączyłam Skeypa.Bartek był dostępny.
- Cześć tatusiu.-pomachał rączką do ekranu.
-  Cześć,wiesz myślałem że cię morze porwało.-zaśmiał się.
- Nie jestem tutaj.-i tak gadaliśmy z 3 godziny z czego mówił tylko Antek a my go słuchaliśmy.Później poszłam wykąpać Antka i położyłam go do snu.Zadzwonił mój telefon.
- Bartek przecież skończyliśmy dopiero gadać.-zaśmiałam się,nie patrząc kto dzwoni.
- Jak powiem że nie Bartek dzwoni to co?
- Możesz do mnie nie dzwonić.Daj ty mi święty spokój.Zadzwonię zaraz na policję.-powiedziałam.
- Dzwoń,tylko nie chciałabyś żeby coś stało się Antkowi prawda?-powiedział a ja zamarłam.....
 
 
 
 
I jest kolejny :) Bartek o wszystkim wie,a Fabian bardziej grozi.Czy przetrwają to wszystko,dowiecie się w następnych rozdziałach.Kolejny już jutro.Zapraszam serdecznie i zachęcam do komentowania.Pozdrawiam Aga


 

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 75:

Nareszcie jest 1 lipca,dziś o 9:00
Antoś wraz z dziadkami pojechali nad morze.Jak się okazało moi rodzice też pojechali.Bardzo się ciesze że nasi rodzice mają taki kontakt.Niestety my nie możemy polecieć na żadne wakacje,ponieważ Bartek ma wstawić się wcześniej w Spale,a ja nie dostałam wolnego.
- Kotek przepraszam że nie wypali nasz wyjazd.-powiedział Bartek obejmując mnie.
- Przecież nic się nie stało,w końcu to praca.Ale mam nadzieje że sobie to jakoś odbijemy?-zapytałam.
- No pewnie,o Pit już jest pod blokiem.-powiedział.
- Kocham cię.-pocałowałam go.
- Ja ciebie też.-wziął swoja walizkę i wyszedł.Miałam taką nadzieje że odpocznę od Fabiana,ale się przeliczyłam.Zadzwoniłam do Pauli:
- No Iga myślałam że już zapomniałaś o swojej przyjaciółce.-zaśmiała się.
- Nigdy,co robicie?-zapytałam.
- Szczerze to Damian jedzie z Olkiem do rodziców ja zostaje w pracy,ale mam wolny weekend więc mogę do ciebie wpaść.
- Proszę cię wpadnij muszę z tobą pogadać.-więc Paula będzie dziś wieczorem.Resztę popołudnia spędziłam na usuwaniu wiadomości od Fabiana.O 18:00 usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Wchodź,bardzo za tobą tęskniłam.-przytuliłam przyjaciółkę.
- Raczej to ty się ubieraj lecimy do sklepu po dobre winko.-uśmiechnęła się do mnie.
- Spędzimy czas jak podczas studiów.-poleciałam szybko się przebrać,w końcu lato.
 Szłyśmy sobie drogą w parku kiedy obok nas pojawił się Fabian.
- Cześć kochanie przedstawisz mi swoja przyjaciółkę.-objął mnie.Odsunęłam się od niego.
- Fabian mówiłam ci już coś.-krzyknęłam do niego.
- Złość piękności szkodzi.-powiedział.
- Daj mi spokój.-powiedziałam i pociągnęłam zdezorientowaną Paulę.
- Możesz mi powiedzieć co to było?-zapytała.
- To był ten problem który muszę z tobą obgadać,ale to później w domu.-poszłyśmy do sklepu,i kupiłyśmy dwie butelki wina.
- No dawaj teraz opowiadaj co się dzieje.-powiedziała do mnie.
- To był Fabian,jak zaczynałam pracę w studiu to moją pierwszą robotą były zdjęcia licealistów i on był tam.Zaczął mnie podrywać zapraszać na kolacje i w ogóle.Mówiłam mu że ma spadać,a on nic zaczął do mnie pisać SMS'Y,zostawiać liściki miłosne i kwiaty,chodzi za mną krok w krok.
- Iga może on jest chory psychicznie?-zapytała.
- Skąd mam wiedzieć.
- Powiedziałaś Bartkowi?-zapytała a ja zaczęłam uciekać wzrokiem.- Iga jak mogłaś.
- Ty tego nie rozumiesz wiesz jaki Bartek potrafi być zazdrosny...-przerwała mi.
- Ale Iga zrozum powagę sytuacji,on może posunąć się do czegoś co źle się skończy.-mówiła.
- Masz racje,ale to jest gówniarz,który ma niepełne 18 lat,a ja mam 27 lat.
- Iga nie działaś sama.
- Wiesz myślałam że kiedy pojawił się Antoś to wszystko będzie inne.Ja już mam dość przez całe życie miałam jakiś problem co roku coś albo ktoś stawał mi na drodze.-zaczęły lecieć mi łzy po policzkach.
- Iga....
- Nie Paula ty tego nie zrozumiesz.
- Powiedz Bartkowi.-powiedziała.
- Ale jak mam mu powiedzieć,że przez cały miesiąc go okłamywałam.Przecież on mi tego nie wybaczy.
- Niestety naważyłaś piwa to teraz musisz je wypić.-wiem że ma racje,ale jak ja mam mu to powiedzieć.- Zadzwoń,albo w niedziele jedź do Spały.
- Wole pojechać tylko muszę się jeszcze męczyć z nim przez tydzień.
- Słuchaj Iga robisz tak z domu do pracy,z pracy od razu do domu.Zakupy nie rób wieczorami nie wiadomo co mu wpadnie do tego łba.
- Dziękuję że jesteś.-przytuliłam ją.Nagle zadzwonił mój telefon.
- Znowu on.-powiedziałam.Wzięła ode mnie komórkę.
- Nie odbierasz żadnego połączenia.
Następnego dnia wstałyśmy około 7:00,ponieważ ja do pracy a Paula wracała do siebie.Ubrałam się.

- Pamiętaj co ci mówiłam.-przytuliła mnie.
- Pamiętam.-wsiadała do samochodu i odjechała,a ja udałam się w kierunku studia.
- Witam moje słoneczko.
- Posłuchaj mnie jeżeli dalej będziesz mnie nachodzić pójdę na policję ja mam tego dosyć.-powiedziała wkurzona.
- Teraz ty mnie posłuchaj.-przybrał nagle inny ton głosu.- Zrób coś co mi się nie spodoba to pożałujesz tego.
- Nie boję się ciebie.-wyszeptałam.
- Zobaczymy,czekam na ciebie tutaj.-powiedział a ja weszłam do studia cała się trzęsąc.
- Iga wszystko w porządku?-zapytała Gabi.
- Tak lecę do pracy.-powiedziałam i weszłam do swojej sali.Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Bartka.
- Cześć skarbie.-usłyszałam jego głos.
- Cześć mam pytanie mogę cie odwiedzić w niedzielę?-zapytałam.
- Coś się stało?-zapytał.
- Powiem ci wszystko jak przyjadę.
- Dobrze,Iga skarbie muszę lecieć na trening,zadzwonię później.-rozłączyłam się,koniec powiem mu całą prawdę nawet gdyby stracił do mnie zaufanie....




I jak wam się podoba? Wiem troszkę słaby,za co was serdecznie przepraszam.Postanawiam poprawę w następnych rozdziałach.Dziękuje za wszystkie komentarze bardzo motywują.Ten rozdział powstał dzięki mojemu chłopakowi który użyczył mi swojego laptopa,ponieważ mój odmówił posłuszeństwa.Zapraszam na następny jutro.Pozdrawiam Aga





środa, 26 lutego 2014

Rozdział 74:

Wstałam dziś o 7:45.Jak spojrzałam na zegarek to moje oczy były rozmiaru piłek tenisowych.Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki.Ubrałam się.
- Boże czemu ja mam takiego pecha.-mówiłam sama do siebie.Bartek znowu miał trening na 7:00,a takim sposobem spóźnię się do pracy bo jak wiecie moje auto nie działa.O 8:00 przyszła Laura.
- Cześć ,posłuchaj ja do ciebie zadzwonię i wszystko ci powiem,bo muszę lecieć do pracy.-powiedziałam.
- Jasne,około 10:00 zadzwonię.-wybiegłam z mieszkania i całą drogę do studia biegłam.
- Już jestem.-powiedziałam zdyszana.
- Miło że się pojawiłaś.-powiedział mój szef.
- Bardzo przepraszam,ale moje auto odmówiło posłuszeństwa.-zaczęłam się tłumaczyć.
- Spokojnie sam dopiero przyszedłem.-zaśmiał się,a razem z nim.Dziś jak spojrzałam nie mam żadnych sesji czyli będę się nudzić.O 10:00 zadzwoniłam do Laury.
- Cześć,na samym początku muszę cie przeprosić.
- Nie no spokojnie,Iga czy ja mogę go dziś wziąć do parku?-zapytała.
- Jasne nie ma problemu.Wiesz zrobiłabyś mu dziś cokolwiek na obiad,wczoraj po prostu zapomniałam.
- Dobra,niczym się nie martw.
- Przepraszam muszę kończyć.-powiedziałam i się rozłączyłam,a do mojej sali wszedł Fabian.
- Człowieku mam zadzwonić do twojej szkoły i zapytać się kiedy ty lekcje kończysz?-zapytałam wkurzona.
- Dziś jest sobota,więc mam wolne.-rzeczywiście dziś sobota.
- Mogę wiedzieć skąd ty masz mój telefon i skąd wiesz gdzie mieszkam?
- To było łatwo ustalić,ale ci nie powiem skarbie.
- Fabian ja mam 27 lat,mam męża i nie zamierzam tego zmieniać.-powiedziałam.
- Wiek to tylko liczba,a o mężu już ci mówiłem.-podszedł do mnie.
- Proszę z stąd wyjść i nie masz prawa wysyłać mi żadnych SMS'ÓW.Rozumiesz co do ciebie mówię.
- Kochanie,spokojnie złość piękności szkodzi.-chciał mnie dotknąć ale nie pozwoliłam na to.
- Wynoś się.-krzyknęłam.Zaśmiał się
- Zadzwonię dziś do ciebie skarbie.-i wyszedł.Boże kiedyś mu zrobię krzywdę,ale dziś po prostu przegiął.Ze studia wyszłam dziś około 15:30.Zaczęłam kierować się w stronę domu kiedy obok mnie pojawił się Fabian.
- Może cię kotku odprowadzić?-zapytał.
- Odejdź ode mnie człowieku.-powiedziała i zawróciłam i szłam na hale do Bartka,ale on lazł za mną.
- Ślicznie wyglądasz.-powiedział i złapał moja dłoń,którą szybko wyrwałam mu.
- Nie dotykaj mnie.-spojrzałam na niego wkurzona.Wreszcie byłam pod halą modliłam się tylko żeby mieli jeszcze trening.Weszłam do środka,ale Fabian już nie wszedł za mną na tyle to dobrze.Poszłam na halę a tam pusto.Tylko nie to.Poszłam zobaczyć czy jest jeszcze Paulina.
- O hej Paulinko.-uśmiechnęłam się.
- Iga jak ja cię dawno nie widziałam.-przytuliła mnie.
- Chłopaki już skończyli?-zapytałam.
- Tak,ale są w szatni.-w duchu się ucieszyłam.Pogadałyśmy jeszcze chwile i wyszłam czekać na Bartka.Oczywiście wyszedł ostatni.
- Cześć słonko,a co ty tu robisz?-zapytała i mocno mnie przytulił.
- Wiesz bo....-boże nie mogę mu powiedzieć.-Bo stęskniłam się i pomyślałam że przyjdę po ciebie.-powiedziałam.
- Bardzo się cieszę.-złapał moją dłoń i kierowaliśmy się do jego samochodu.-Skarbie mama dzwoniła i pyta się czy może zabrać,Antosia nad morze na początku lipca.
- Dobry pomysł,ale myślałam że my gdzieś pojedziemy.-powiedziałam.
- Kotku my pojedziemy,ale sami.-zamruczał mi do ucha.
- Ciekawe,bardzo ciekawe.-objęłam go.
- Tylko my,w nocy na plaży.
- Mmm.Interesujące.
- Porozmawiamy jeszcze o tym a teraz jedziemy do domu.-odjechaliśmy spod hali.Dziś zapłaciłam Laurze za cały miesiąc pracy,poinformowałam ją także o planach na wakacje.
- Czyli zaczęłabym od połowy lipca?-zapytała.
- Tak,oczywiście zapłacimy ci tak jak za ten miesiąc.-powiedziałam.
- Nie no za tyle ile będę pracować.-uśmiechnęła się.-Dobra to lecę i widzimy się w poniedziałek.
- Tak to pa,Antoś pożegnaj się.-powiedziałam.
- Papa.-pomachał jej i przytulił się do Bartka.Laura wyszła a ja wpadłam na pomysł.
- Kochanie pojedziemy za chwilkę na zakupy?-zapytałam.
- Ależ oczywiście,kupimy dobrego szampana,truskawki,i jak Antek pójdzie spać to....
- Antoś też?-zapytał mały.
- Co Antoś?-zapytałam.
- Kupi dobrego szampana?-zaczęliśmy się śmiać.
- Nie skarbie tobie kupimy ciasteczka co ty na to?-zapytał Bartek.
- Tak.-więc wybraliśmy się na zakupy do super marketu.Chodziliśmy po wszystkich przedziałach,znaczy Bartek pchał wózek,a ja biegałam za Antosiem.
- Mamusiu ja chce to.-pokazał na czekoladę.
- Ale synku wziąłeś sobie ciastka.-powiedziałam.
- Oj niech sobie weźmie.-powiedział Bartek sięgając po czekoladę.
- Wiesz co ja nie miałam takich rodziców,co na wszystko mi pozwalali.-powiedziałam.
- Jak chcesz możesz sobie wziąć co chcesz.-pocałował mnie.
- Pójdę wziąć coś do szampana,a ty weź Antosia i idźcie po jakieś owoce.-powiedziałam ,a on kiwnął głową i poszedł z małym na owoce.Stałam i patrzyłam to na paluszki to na orzeszki.Gdy nagle.
- Cześć słoneczko.
- Co ty tu robisz Fabian?-zapytałam.
- Wiesz to jest sklep.Piękną masz sukienkę.-powiedział.
- Odczep się.-powiedziałam i chwyciłam paluszki i orzeszki i poszłam do Bartka.
- To co wzięliście?-zapytałam.
- Truskawki.-powiedział.
- Tylko? Antoś jakie bierzemy owoce?
- Te.-więc wzięłam jeszcze jabłka i mandarynki.Poszliśmy do kasy co niestety stanął za nami Fabian.Pierwszy raz czułam się niezręcznie.Zapłaciliśmy za nasze zakupy i wsiedliśmy do auta.Nagle dostałam SMS'A.
Masz śliczne nogi,ubieraj częściej sukienki :)
Kocham cię Fabian
Patrzyłam się na ekran i nie wiedziałam co ja mam zrobić,przecież nie powiem o tym Bartkowi.Usunęłam go.
- Co tam dostałaś?-zapytał Bartek.
- A jakieś tam promocje.-powiedziałam.
- A skarbie,mama prosiła żebyś zadzwoniła ustaliła tam wszystko.
- Dobra.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.Wróciliśmy do domu,Bartek poszedł wypakować zakupy,a ja wykąpać Antosia i położyć go spać.
- Dobranoc synku.-powiedziałam i ucałowałam go w główkę.
- Dobranoc mamusiu.-posiedziałam z nim jeszcze 10 minut i zasnął.Wyszłam ostrożnie i cicho z pokoju i udałam się do salonu.
- Zapraszam wszystko przygotowane.-przytulił mnie.
- To co oglądamy?-zapytałam.
- Film romantyczny.-usiedliśmy i oglądaliśmy co chwila karmiąc się truskawkami i popijając to szampanem.Po 30 minutach filmu straciliśmy wątek ponieważ zajęliśmy się sobą.Gdy leżeliśmy wtuleni w siebie,usłyszałam że dzwoni mój telefon w salonie,niechętnie wstałam i zobaczyłam że dzwoni nieznany numer odebrałam i usłyszałam jego głos.
- Skarbie tęsknie za tobą,ciągle myślę o twoich nogach,uśmiechu.-nie mogłam tego słuchać,rozłączyłam się i wyłączyłam telefon.Mój dzisiejszy humor poszedł w las.Dlaczego ja mam takiego pecha.Te wakacje chyba dobrze mi zrobią,oderwą mnie od tego wszystkiego.Czasie proszę leć szybciej.Wróciłam do sypialni i przytuliłam się do Bartka.
- Kto dzwonił?-zapytał.
- Pomyłka.-pocałowałam go i zasnęliśmy wtuleni w siebie.

 
I mamy kolejny!! Iga zdecydowała nic nie mówić Bartkowi,czy pożałuje tej decyzji?Przekonacie się w kolejnych rozdziałach.Następny jutro zapraszam serdecznie.Pozdrawiam Aga


wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 73:

Rano obudził mnie budzik o 8:00,Bartka już nie było jak wstałam.Poszłam się ubrać.


Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę.Dziś w nocy często się budziłam.O 8:50 przyszła Laura.
- O cześć.-powiedziałam i wpuściłam ą do środka.
- Cześć.
- Antoś jeszcze śpi,więc jeżeli masz ochotę to możesz wziąć sobie mojego laptopa i sprawdzać sobie co tam chcesz.Jak będzie chciał to idźcie na plac zabaw.Obiad jest w lodówce,co tam jeszcze.Nie to chyba wszystko,a będę dziś około 16:00,Bartek nie powinien wrócić wcześniej,ale jakby co to on cię zmieni.Dobra to ja lecę.-powiedziałam.
- Ok,nie musisz się martwić.To życzę miłej pracy.-powiedziała.Wyszłam z bloku i kierowałam się do studia,niestety mój samochód odmówił dziś współpracy,więc poszłam pieszo.Weszłam do środka.
- Cześć Ula.-powiedziałam do koleżanki.
- O hej Iga,jak samopoczucie?
- Nie wyspałam się,Gabi dziś będzie?-zapytałam.
- Nie ma wolne do końca tygodnia.
- Ok,to lecę bo za chwilę pojawi się jakaś para młoda znowu.-zaśmiałam się.
- No w tym roku strasznie ludzie się żenią.-zaśmiałyśmy się.Poszłam do sali przygotowanej do mojej sesji.O 9:30 zjawili się państwo młodzi ze świadkami.Sesja przebiegła po mojej myśli,nie sprawiali mi ludzie problemu.O 13:00 miałam wizytę.
- Cześć Iga.-do sali wszedł Fabian.Jeszcze tego tu brakowało.
- Cześć a ty już po lekcjach?-zapytałam.
- Wiesz ostatni miesiąc więc mało lekcji,ślicznie dziś wyglądasz.
- Dzięki,Fabian słuchaj nie chcę żebyś zostawiał mi na samochodzie jakieś liściki,tak samo w skrzynce i żadnych kwiatów.-powiedziałam.
- Ale wiesz chcę sprawić ci przyjemność.-puścił do mnie oczko.
- Sprawisz nie robiąc takich rzeczy.
- Jak się ze mną umówisz nie będę tego robił.
- Wiesz to się nazywa szantaż,a po za tym umówić się mogę z koleżankami,z chłopakami raczej nie bo mam męża.
- Mąż nie jest przeszkodą,zawsze możemy wybrać się w mało publiczne miejsce.-powiedział.
- Wiesz nie mam czasu,musisz wyjść.-powiedziałam,on tylko się zaśmiał i wyszedł.Zaczął mnie strasznie denerwować,wzięłam telefon i wybrałam numer do Bartka.
- Halo?-usłyszałam jego głos.
- Cześć skarbie,kiedy kończysz trening?-zapytałam.
- Tak około 16,a co masz jakieś plany?-zapytał,a ja się zaśmiałam.
- Ależ oczywiście,próbuję cię namówić żebyś po mnie przyjechał bo moje auto odmówiło posłuszeństwa.
- Będę musiał jechać z nim do warsztatu.Będę na ciebie czekać pod studiem.-powiedział.
- Dobra ja kończę,kocham cię.-powiedziałam.
- Ja ciebie też.-rozłączyłam się.Nim się obejrzałam była już 16:00.Wyszłam przed studio i zobaczyłam Bartka opartego o maskę samochodu.Podeszłam do niego i pocałowałam bardzo namiętnie.
- Stęskniłam się za tobą.-wyszeptałam mu do ucha.
- Ja za tobą też.-przytuliłam go i nagle zauważyłam po drugiej stronie chodnika Fabiana.
- Chodźmy już.-powiedziałam szybko i wsiadłam do samochodu,Bartek trochę zdziwiony wsiadł za kierownicę i ruszył.Gdy byliśmy już pod naszym blokiem,zobaczyłam Fabiana który siedział na ławce.Boże zaczęłam się bać.Złapałam Bartka za rękę i weszliśmy do środka.Gdy byliśmy w mieszkaniu poczułam się bezpieczniej.
- Mama,tata.-krzyknął Antoś gdy tylko nas zobaczył.
- Cześć synku.-pocałowałam go w główkę.
- Dobra to ja uciekam,o której mam jutro być?-zapytała.
- Jakbyś mogła o 8:00?
- Jasne nie ma problemu,dobra Antoś jutro dokończymy rysunki.-powiedziała.
- Dobra,mamo położysz je na półkę?-zapytał.
- Położę.-powiedziałam.Pożegnaliśmy się z Laurą,a później poszłam przygotować kolację.Po zjedzonej kolacji,włączyliśmy bajkę i oglądaliśmy wspólnie z Antosiem.Nagle dostałam SMS'A:
 
Ciągle o tobie myślę,nie mogę się skupić na niczym innym.
Fabian
 
 Straciłam dobry humor,usunęłam tego SMS'A i znowu oglądałam bajkę.Skąd on ma mój numer i skąd wie gdzie mieszkam?O 21:00 Antoś spał na kolanach Bartka.Zanieśliśmy go do pokoju.
- To kochanie mamy wolny teraz czas.-powiedział Bartek i zaczął całować mnie po szyi.Zaczęłam się śmiać.
- Nie kochanie,obiecałeś obejrzeć ze mną film.-powiedziałam.
- Dobra,ale po filmie jesteś do mojej dyspozycji.
- Ależ zawsze jestem.-w trakcie filmu znowu dostałam SMS'A:
 
Słodkich snów kochanie.
Fabian
 
 Oczywiście usunęłam go,może powinnam powiedzieć Bartkowi? Nie to nie ma sensu.Film zakończył się o 1:00 w nocy,przenieśliśmy się tylko do sypialni i padliśmy zmęczeni do snu.
 
 
I jak wam się podoba? Fabian robi się bardziej nachalny,czy zmieni coś w związku Igi? Następny jutro zapraszam serdecznie.Pozdrawiam Aga
 
 
 
 
 


poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 72:


Wstałam o 6:30,przeciągnęłam się i poszukałam mojej koszulki,którą wczoraj Bartek gdzieś rzucił.
- Już wstajesz?-zapytał zaspanym głosem Bartek.
- Tak,muszę...-nie dał mi dokończyć.
- Nie nie ty teraz masz tu ze mną leżeć.-pociągnął mnie i przytulił do siebie.-Dobranoc.
- Ale Bartek...
- Nie proszę tu spać ze mną.-położyłam głowę na jego torsie i pogrążył mnie sen.Nagle usłyszałam budzik,wróg wszystkich ludzi.Wstałam wyłączyłam go i poszłam do łazienki.Ubrałam się.
I poszłam obudzić Bartka.
- Kochanie wstawaj,jest 7:15.-powiedziałam.
- Jeszcze 5 minut.
- Żadnych 5 minut.Wstawaj,za chwilę będzie śniadanie.Wyszłam z pokoju i zobaczyłam wymykającego się Antosia.
- A pan gdzie idzie?-zapytałam biorąc go na ręce.
- Do taty.-powiedział.
- To idź go obudzić bo mnie nie słucha.-pobiegł do naszej sypialni i wskoczył na Bartka.
- Wstawaj tatusiu.-powiedział.
- Już wstaję.-poszłam zrobić śniadanie,a po 10 minutach do kuchni wszedł Bartek z Antkiem na rękach.
- Takiej pobudki to nigdy nie miałem.
- Należała ci się,mnie nie słuchasz to musiałam użyć swojej tajnej broni.-zaśmiałam się.Zjedliśmy śniadanie i o 8:00 zjawiła się Laura.
- Wchodź,Antoś zobacz kto przyszedł.-krzyknęłam.
- Laura.-podbiegł do niej i mocno wycałował.
- A bo mnie udusisz.-zaśmiała się.
- Dobra ja lecę na trening.-powiedział Bartek i mnie pocałował,a z Antosiem przybił piątkę.-Cześć.-pomachałam mu.
- Wiesz dziś zostanę troszkę dłużej w pracy bo do 18:00,Bartek też jakoś tak będzie.Obiad jest w lodówce wystarczy odgrzać,nie problem zostać ci do 18?-zapytałam.
- Nie spokojnie,damy radę.-powiedziała.
- Dobra,Antoś ja idę,Laura będzie z tobą.-powiedziałam i ucałowałam jego główkę.-Pa.-pomachałam mu.
- Pa mamusiu.-pomachał mi.Wyszłam i pojechałam do studia.
- Cześć wszystkim.-weszłam do szatni.
- O Iga,mam do ciebie prośbę.-powiedziała Gabi.
- Dopiero weszłam a ty już masz prośbę,ciekawe.-zaśmiałam się.
- Posłuchaj dziś przyjdzie klasa licealna na zdjęcia,ale moja córka się rozchorowała i właśnie wracam do domu mogłabyś przejąć moja sesję,a ja któregoś dnia przejmę twoją.Proszę.-błagała mnie.
- Dobra,i ucałuj małą ode mnie.-przytuliła mnie i poleciała.O 12:00 zjawiła się ta klasa.
- Dzień dobry,nazywam się Iga Kurek,jestem w zastępstwie za panią Gabrysię.-powiedziałam i wyciągnęłam rękę do wychowawczyni tej klasy.
- Dzień dobry.Ula Fabiusz.To może zaczynajmy tą ich wymarzona sesje.-zaśmiałyśmy się.Poustawiałam ich i robiłam im zdjęcia.Sesje skończyłam około 14:00.
- Dziękuję bardzo.-powiedziałam,podszedł do mnie jeden chłopak.
- Dzień dobry,Fabian jestem.
- Witaj,Iga.-podałam mu rękę.
- Bardzo ładnie wyglądasz.
- Dziękuję ci.-uśmiechnęłam się do niego.Ewidentnie zaczął mnie podrywać.
- To może umówiłabyś się ze mną na kawę?-zapytał.
- Wiesz niestety nie mogę bo siedzę tu do późna,a później wracam do domu.-powiedziałam.
- A może jutro?
- Nie wiem czy mój mąż by się zgodził.-powiedziałam miałam go dość.
- Mąż nie musi o tym wiedzieć.-puścił do mnie oczko.
- Wiesz mam dużo pracy bardzo cię przepraszam.-powiedziałam i wyszłam stamtąd.Bardzo był nachalny.O 18:00 wyszłam z studia,a ma moim aucie leżał wielki bukiet kwiatów i liścik miłosny.Chciało mi się śmiać z tego Fabiana.Liścik wsadziłam do torebki,i pojechałam do domu.Weszłam do środka i udałam się do salonu,gdzie spała Laura z Antosiem.Poszłam wsadzić kwiaty do wody,a później obudzić Laurę.
- O już jesteś,musiało mi się zasnąć.-powiedziała jak otworzyła oczy.
- Nie tylko tobie.-powiedziałam i wzięłam małego na ręce i zaniosłam go do pokoju.Jak zamykałam drzwi jego pokoju do domu wszedł Bartek.
- Jestem.-powiedział,ale pokazałam mu że Antek śpi.
- Laura chodź zawiozę cię do domu.-powiedziałam.
- Ale nie trzeba.-powiedziała.
- Chodź bo robi się ciemno,a będę spokojniejsza.-wzięła swoje rzeczy i udałyśmy się do mojego auta,a tam kolejne kwiaty.- No cholera znowu.-powiedziałam.
- Coś się stało?-zapytała.
- Nic tylko znowu dostałam kwiaty.Weźmiesz je do siebie do domu bo ja nie mam więcej wazonów.-zaśmiałam się.
- Ok.-zawiozłam ją do domu i wróciła do siebie.Wchodząc do bloku zajrzałam do skrzynki,była czerwona koperta,a w niej wyznanie miłości do mnie.Podarłam go i wyrzuciłam do kosza.
- Jestem już.-powiedziałam.
- Kotek od kogo te kwiaty?-zapytał mnie Bratek.
- Dostałam je za zrobienie zdjęć.-powiedziałam okłamując go.
- Aha,dobra chodź zrobiłem kolacje.-poszliśmy do kuchni i zjedliśmy pyszną zapiekankę.Później oglądaliśmy film,a o 23:00 położyliśmy się spać.
 
 
I jak wam się podoba,rozdział na prośbę wiernej czytelniczki  :) Czy Iga będzie miała problemy z Fabianem? Jak myślicie? Następny pokaże się  jutro około 15:00.Pozdrawiam Aga


 

Podwójne szczęście :)

Chciałabym złożyć najserdeczniejsze życzenia Michałowi Kubiakowi,z okazji urodzin i z okazji narodzin swojej córeczki :) Miał szczęście że przyszła na świat,tak kiedy on obchodzi urodziny.
Wielkie Gratulacje dla Moniki i Michała !!!


Rozdział 71:

Rok później:
- Iga może to przemyślisz,przecież ja zarabiam.-mówił do mnie Bartek.
- Posłuchaj nie po to zdobywałam wykształcenie żeby nie pracować.To jest moja pasja,nie chcę jej przekreślać.
- Dobra a co z Antkiem?-zapytał.
- Wynajmiemy opiekunkę.-powiedziałam.
- No jasne bo myślisz że to takie proste.Trzeba poszukać wykształconej,znającej się na dzieciach.
- Ale dramatyzujesz,przecież jest wiele takich kobiet.-troszkę się zdenerwowałam.
- Nie możemy poprosić naszych rodziców o pomoc?
- Bartek mają przyjeżdżać codziennie do Bełchatowa,albo w ogóle tu zamieszkać,posłuchaj jeżeli nie znajdziemy odpowiedniej osoby to ja zrezygnuję z propozycji pracy w tym studio.-powiedziałam.
- No dobra.-poszukiwania nie były w cale takie trudne,młoda 19-latka,potrzebowała pracy,więc dostała dni próbne.Antoś ją bardzo polubił,razem z Bartkiem byliśmy pod wrażeniem.Nie zastanawialiśmy się tylko od razu daliśmy jej tę pracę.Tak więc miesiąc później zaczynałam prace w studiu fotograficznym w Bełchatowie.Dziś miałam pierwszy dzień pracy,wstałam o 8:00 i poszłam się ubrać.
 
- A ty już na nogach?-zapytał mnie Bartek.
- A tak nie mogłam spać.-pocałowałam go.
- Poczekaj to cię zawiozę.
- Ale nie musisz.
- I tak jadę na trening a to po drodze.O której przyjdzie Laura?-zapytał.
- Powiedziałam żeby przyszła o 9:00.-powiedziałam.
- Dobra to ja idę się przyszykować.-powiedział i poszedł do łazienki.Równo o 9:00 zjawiła się Laura.
- Dzień dobry.-powiedziała.
- Laura mów mi po imieniu bo czuje się staro.-zaśmiałam się.
- Dobrze.-i z łazienki wyszedł Bartek.
- Cześć Laura.-powiedział i się uśmiechnął.
- Dzień dobry.-powiedziała.-To znaczy cześć.-bardzo miła dziewczyna,bardzo dobrze wychowana.Jej rodzice także bardzo mili.
- Dobrze będę w domu około 15.Jeżeli będziesz chciała to możecie iść z Antosiem na plac zabaw.Tutaj proszę masz pieniądze gdyby chciał coś od ciebie wyciągnąć,gdyby coś to dzwoń do mnie.-i nagle z pokoju wyszedł Antoś.
- Mamusia gdzie idziesz?-zapytał przytulając się do mojej nogi.
- Antosiu idę do pracy a z tobą będzie Laura.-powiedziałam do niego.
- Tatuś też?-zapytał.
- Tata idzie na trening.-powiedział Bartek i ucałował go w główkę.Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z domu.Podjechaliśmy pod studio.
- Mam pietra.-powiedziałam.
- Nie no moja żona się boi.-zaczął się śmiać.Uderzyłam go w ramie.
- Nie śmiej się ze mnie.Dobra lecę żeby się nie spóźnić.Kocham cię.-powiedziałam i go pocałowałam.
- Trzymam kciuki za ciebie.Też cię kocham.-weszłam do środka i udałam się do mojego szefa.Załatwiliśmy wszystko i zaczęłam pracę,już dziś miałam do wykonania sesję zdjęciową młodej parze.Zajęło mi to do 11:30.Postanowiłam zadzwonić do Laury i zapytać się czy wszystko w porządku.Jak się okazało jest grzeczny i właśnie wybierają się na dwór,jakoś byłam spokojna,wiecie o co mi chodzi.
- Cześć Iga.-do sali weszła Gabi,która też jest fotografem.
- Hej a ty co koniec na dziś?-zapytałam.
- Nie ale mam przerwę miałam przed chwilą sesję.
- Ja także przed chwilą skończyłam.
- To co kawka?
- No pewnie.-nie było tak źle,wszyscy mnie polubili jak przyszłam dać swoje dokumenty.Czas bardzo szybko mi minął.Nim się obejrzałam była już 14:30.
- Dobra ja już lecę.-powiedziałam i pożegnałam się z wszystkimi.Spacerkiem doszłam do mieszkania,a przed blokiem spotkałam Antosia i Laurę.
- Mama.-zaczął do mnie biec.
- Tak się stęskniłeś.-przytuliłam go,podeszłam do Laury.-Był grzeczny?
- Oczywiście jak zawsze,godzinę temu zjadł obiad i postanowiłam wyjść jeszcze na dwór bo piękna pogoda.-mówiła.
- Dobra,mogłabyś być jutro o 8:00?-zapytałam.
- Jasne nie ma problemu,a jeszcze reszta pieniędzy.Kupiłam mu w sklepie sok i rogalika.-podała mi resztę.
- Dobra ale ta Laura jest dla ciebie dobra co?-zapytałam Antka.
- Tak.-uśmiechnął się.
- To pożegnaj się z Laurą i widzicie się jutro.-a mały pomachał do niej nieśmiało.
- To pa Antoś do jutra.Cześć.
- No cześć.-powiedziałam i poszłam z nim do domu.-To co trzeba zrobić obiad tacie.-powiedziałam.O 17 wrócił Bartek.
- Jestem już.-wszedł do kuchni gdzie siedziałam i karmiłam Antka.Podszedł do mnie i mnie pocałował.
- Bardzo się cieszę.Antek jedz grzecznie.-wstałam i nałożyłam na talerz porcie Bartkowi.-Proszę.
- Dziękuję,Antek grzeczny byłeś?-zapytał.
- Tak.
- To dobrze,a co dziś robiłeś?
- Byłem z Laurą na placu.
- Ja cie ale fajnie.-zaśmiałam się,później Antek poszedł się bawić w salonie,a ja zaczęłam zmywać naczynia.
- Zostaw to i przywitaj się ze mną.-powiedział Bartek i posadził mnie na blacie po czym wpił się w moje usta.
- Bartek,Antek jest w salonie.-powiedziałam między pocałunkami.
- On się bawi.-nagle jego ręce znalazły się pod moją bluzką.
- Mama nie działa.-do kuchni wszedł Antoś,odepchnęłam szybko Bartka.
- Co nie działa?-zapytałam normując oddech.
- To.-i podał mi o cholera dekoder.Chciało mi się śmiać jak zobaczyłam minę Bartka patrzącego na ten dekoder.
- Synku a gdzie to było?-zapytał Bartek.
- Na szafce.-powiedział i się uśmiechnął.
- Nic się nie stało,tatuś naprawi,chodź się wykąpać.-dałam  Bartkowi do ręki  dekoder i zabrałam syna do łazienki.O 21:00,poszłam się wykąpać i weszłam do sypialni gdzie czekał Bartek.
- Wiesz muszę kupić nowy dekoder.-powiedział.
- No skąd miał wiedzieć.-powiedziałam broniąc syna.
- No nie mógł musimy go wyżej postawić.-powiedział i pociągnął mnie tak że znalazłam się pod nim.- Teraz dokończymy to co nam przerwano w kuchni.
- O na pewno nie,ja jutro idę do pracy.-powiedziałam,a on nic zaczął się dobierać do mojej bluzki.-Bartek,ty masz jutro trening.-zaczęłam się śmiać.
- Oj przestań gadać.-powiedział i przyssał się do mnie,także noc była nie przespana,ale za to bardzo przyjemna.
 
 
 I mamy kolejny,wiecie miło jest wchodzić na bloga i wyskakuje ci że jest tyle komentarzy.Nie sądziłam że te opowiadanie wam się tak spodoba,dziękuje za komentarze.Więc w sierpniu premiera filmu o reprezentacji siatkarzy,nie mogę się doczekać :) Zapraszam jutro na kolejny.Pozdrawiam Aga


 

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 70:

Wyszliśmy bardzo szczęśliwi z kościoła.Nie mogłam w to uwierzyć,że wreszcie jesteśmy mężem i żoną.Stanęliśmy bardziej w cieniu,dziś słońce bardzo mocno grzeje.
- Dzieci nareszcie!-cieszyły się nasze mamy.
- Mamo weźmiecie Antosia prawda?-zapytałam.
- Ależ oczywiście.-później każdy składał nam te same życzenia,ale Igła to pobił wszystkich.
- No to zaczynajmy.-wyjął z kieszeni wielką kartkę.-Życzę wam zdrowia,szczęścia,pomyślności,dużo dzieci,dużo seksu,dużo miłości,dużego domu,dużego samochodu,dużo pieniędzy,dużo psów,dużo kotów....-przerwała mu Iwona.
- Z całego serca wam tego życzymy,Ignaczak do samochodu.-zaczęłam się śmiać,oczywiście dostaliśmy tą kartkę od Igły i powiedział że wszystko się spełni.
- Czy on zawsze tak?-zapytałam mojego męża.
- Oj tak,dobra jedziemy.-weszliśmy do samochodu.
- Gotowi?-zapytał Michał,który siedział na miejscu kierowcy,a obok Monika.
- Chyba tak.-pojechaliśmy do ładnej restauracji gdzie ma odbyć się nasze wesele.Przed wejściem oczywiście powitali nas rodzice.
- Dzieci kochane życzymy wam wszystkiego co najlepsze i żeby w waszym domu nigdy nie zabrakło wody ani chleba.-podeszłam i ułamałam kawałek chleba oraz zamoczyłam go w soli.Podzieliłam się z Bartkiem i wzięliśmy kieliszki.Wypiliśmy i rzuciliśmy za siebie żeby się rozbiły.Wszyscy zaczęli bić brawo.Weszliśmy do środka,a mnie odjęło mowę gdy zobaczyłam dekoracje.
 
- Zapraszamy wszystkich na środek.-poprosił pan od orkiestry.- Każdy ma szampana.To dobrze,drodzy państwo zaśpiewajmy sto lat młodej parze.-zaczęliśmy śpiewać.-I do dna.-wypiliśmy dobrego szampana.-Czy tylko ja uważam że ten szampan jest gorzki.
- Nie.-wszyscy krzyknęli.
- Więc co trzeba zrobić?
- Gorzko,gorzko,gorzko.-zaczął krzyczeć Igła,wszyscy się do niego przyłączyli.Bartek przyciągnął mnie do siebie i wpił mi się w usta.Później oczywiście obiad.
- Iga on chce do was.-przyszła moja mama do nas z Antosiem.
- To chodź do nas.-wystawiłam ręce do Antosia-Nakarmię go.-Antoś usiadł na moich kolanach i był bardzo zadowolony.Bartek próbował go karmić ale się nie udało.Po wielu próbach zjadł zupę,i ja mogłam skosztować trochę tego pysznego obiadu.
- Zapraszamy państwo młodych na pierwszy taniec.-wstałam i podałam Antosia,Iwonie.Zaczął się wyrywać,ale na szczęście Dominika go zaczęła zabawiać.Stanęliśmy na środku sali i czekaliśmy na pierwsze nuty naszej piosenki.Patrzyliśmy tylko na siebie,nie zwracaliśmy uwagi na innych,było nam razem dobrze.Gdy piosenka się skończyła,my się pięknie ukłoniliśmy i zaprosiliśmy resztę gości na parkiet.
- No dobrze to może czas na zabawę.Poproszę teraz wszystkie kwiatuszki na środek parkietu.-wszystkie dziewczyny ruszyły na środek.- Zaraz,zaraz kwiatuszki to panowie.-zaczęłam się śmiać.-Teraz kwiatuszki robią kółko i panie zewnątrz też robią koło.Panowie kręcą się w prawo,a panie w lewo.Gdy muzyka przestanie grać to panowie odwracają się zobaczymy kto wam się trafi,musicie poznać imiona wszystkich pań,bo później będzie sprawdzian.-i muzyka zaczęła grać,kręciliśmy się i stop.Odwrócił się do mnie Winiar.
- Dzień dobry Igo,jak masz na imię?-zapytał.
- Klaudia miło mi.
- Michał mnie również.-i zrobiliśmy tak kilka kolejek.I nadszedł czas na sprawdzian.
- Teraz kogoś sobie tu wybiorę.Chodź nadasz się.-powiedział i wskazał na Igłę.- Dobra jak ona ma na imię.-pokazał na Dagmarę.
- Z nią nie tańczyłem.-zaczął się śmiać Igła.
- To jak ona ma na imię.-i pokazał na Iwonę.
- Oczywiście że Iwonka.-uśmiechnął się.
- Zgadza się?-zapytał.
- Tak.-krzyknęliśmy.Odpowiadać miał jeszcze Marcin,Paweł i Piotrek.Tak nam miło leciał czas.Tańczyłam ze wszystkimi,nawet Antosia wzięłam i tańczyłam z nim,a on uwiesił się na mojej szyi i mocno piszczał mi do ucha z radości.Nadszedł czas na oczepiny.Usiedliśmy z Bartkiem na dwóch krzesełkach,a świadkowie mieli nam odpiąć welon i krawat na czas.
- Zaczynamy od pani młodej.Czas start.-uporałyśmy się w 7 sekund.
- Teraz panowie start.-byłyśmy lepsze o 2 sekundy.
- Tu było 7 a tu 9,16 w sumie,więc państwo młodzi całują się przez 16 sekund a my wszyscy liczymy.-przybliżyłam się do Bartka i przez 16 sekund się od siebie nie odrywaliśmy.-Wielkie brawa.Więc teraz zapraszamy same panie,przecież trzeba wybrać nową młodą parę.-zaczęła grać muzyka,ja oczywiście zamknęłam oczy i czekałam na moment rzucenia welonu.Muzyka przestała grać i welon złapała....
- Jak pani ma na imię?-zapytał.
- Ola.-no to teraz Piotrek musi się postarać.
- Teraz zapraszam panów.-i tak się Piotrek postarał że złapał ten krawat.Tak pięknie ze sobą wyglądali.
- Więc teraz nowa para młoda co powinna zrobić?
- Gorzko,gorzko,gorzko.-a nasz cichy pit wcale nie jest nieśmiały,myślałam że nie oderwie się od Oli.
- Więc teraz kolejna zabawa,która polega na tym że panie siadają na pięciu krzesłach,pan młody ma za zadanie rozpoznanie swojej żony ale bez podglądania.Świadek bierze jego rękę i od kostki do kolana przesuwa jego rękę,ale tak żeby nie dotknął sukienki.-Michał wziął zawiązał Bartkowi opaskę na oczy i zaczął macać kobiety.Specjalnie usiadłam na końcu kolejki.Podszedł do mnie i zaczął jeździć palcem po mojej nodze.- Jak to ona to całujesz.-powiedział do Bartka,Rafał z orkiestry.Bartek poszukał mojej twarzy i pocałował mnie.-Brawo udało się.To teraz zapraszam panią młodą.Panowie siadają i rozpinają rozporki.-zaczęłam się śmiać,tak jak cała sala.- Pani młoda wkłada palce do...-spojrzał na mnie byłam cała czerwona.-Ale jej chyba coś nie pasuje to może odwrocie się to ona od tyłu będzie wprowadzać ten palec.Nie no tak głupio twarzą w twarz.Albo inaczej wypnijcie pośladki ona musi rozpoznać pośladki swojego męża.-zaczęłam także miałam zawiązane oczy,macałam tyłki.Ale dla mnie był plus bo rozpoznałam Bartka materiał garnituru.Odwróciłam go i pocałowałam.-Brawo dla pani młodej.-było cudownie,była zabawa w gorące krzesełka i wycieczka do zoo.-Było super.
- Macie ochotę na kolejna zabawę?
- Tak.-krzyknęliśmy.
- W zabawie uczestniczy Para Młoda. Pan Młody ma zawiązane oczy. Do jego paska doczepia się sznureczek na końcu którego przywiązuje się długopis. Zadanie Panny Młodej polega na pokierowaniu mężem tak, aby ten trafił długopisem do postawionej na ziemi butelki.
- Dobra,Barek masz mnie słuchać.-powiedziałam zawiązując mu oczy.
- Uwaga i zaczynamy.
- Dobra Bartek podejdź krok do przodu,ale w prawo nie w lewo.-krzyczałam do niego.-Dobra teraz kucnij,albo nie.-wszyscy się z nas śmiali.-Dobra kucnij.
- I jest udało się.Drodzy państwo " Tak oto będzie wyglądała noc poślubna ".-zaczęłam się śmiać,a Bartek razem ze mną.Na prawdę,nasze wesele było prowadzone świetnie,facet zna się na swojej robocie.
Nadszedł czas na krojenie tortu.Tort był przepiękny.
 
Ukroiliśmy razem duży kawałek i zaczęliśmy się nim karmić.Ja głupia nawet wam nie powiedziałam kto był,więc tak cała reprezentacja,Skra,trenerzy i Skry i reprezentacji,było dużo osób.Moim zaskoczenie było to że Antoś trzymał się dalej na nogach.Później wyszliśmy na zewnątrz i oglądaliśmy petardy.I tak bawiliśmy się do 3:30.Pojechaliśmy zmęczeni do domu rodziców,gdzie oczywiście Bartek rozpoczął swoja noc poślubną.
Rano wstałam około 10:30.Dziś na 13 jest chrzest Antosia.Poszłam do łazienki i ogarnęła się trochę.
- Jak się czuję moja żona?-zapytał mnie Bartek który wszedł mi do łazienki.
- Bardzo dobrze, a mój mąż?
- Też dobrze.-o 13 byliśmy w kościele,Igła do kościoła przyszedł z butelka wody.Nie powiem sobie wczoraj chłopaki popili.Nadszedł czas na najważniejszą część chrztu.
– Jakie imię wybraliście dla swojego dziecka?
- Antoni Jakub.-powiedzieliśmy.
- O co prosicie Kościół święty dla Antoniego?
- O Chrzest.
– Prosząc o Chrzest dla Waszego dziecka przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go
w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłował Boga i bliźniego, jak nauczył nas Jezus
Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?-zapytał.
– Jesteśmy świadomi.
– A wy, Rodzice chrzestni, czy jesteście gotowi pomagać rodzicom tego dziecka w wypełnianiu obowiązku?-spojrzał na Monikę i Michała.
– Jesteśmy gotowi.-odpowiedzieli.
Antoś był bardzo grzeczny w kościele w ogóle nie płakał przy polewaniu głowy.Później udaliśmy się podpisać różne dokumenty,a później do ogródka gdzie odbył się grill z okazji chrztu i poprawin.Kolejna dawka alkoholu.Wreszcie staliśmy się rodziną.Bartek i Antek to są najwspanialsi faceci którzy trafili mi się w życiu.Czuję się spełnioną kobietą na świecie.
 
 
 I mamy 70 rozdział i jak wam się podoba? Jutro pojawi się kolejny.Dziękuje za wszystkie komentarze i wyświetlenia.I tak minął mi tydzień ferii.Ten czas tak szybko leci,że nie mogę w to uwierzyć.Pozdrawiam Aga

Liczba wyświetleń według kraju

Wykres najpopularniejszych krajów wśród przeglądających bloga
WpisLiczba wyświetleń
Polska
2083
Kenia
96
Stany Zjednoczone
57
Niemcy
18
Francja
1
Holandia
1
Ukraina
1
Republika Południowej Afryki
1
 
P.s Dziękuję wszystkim tym osobą,że czytają mojego bloga :)
 
 


 

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 69:


Igła jest niemożliwy.Jak można informować że chce widzieć nas w sylwestra u niego dzień przed.
- Dzieci nie przejmujcie się,jedźcie na sylwestra my zajmiemy się Antosiem.-mówi mama Bartka.
- No właśnie jedźcie,i tak z Iwoną nigdzie nie idziemy,a tak to będziemy mieli zajęcie.-przekonywał nas teraz tata Bartka.
- Iga to co robimy?-zapytał mnie Bartek.
- Nie wiem.-powiedziałam.
- Jedźcie,przecież my też tu jesteśmy.-powiedziała ciocia Grażyna.
- No dobrze,ale gdyby coś się działo to dzwońcie do mnie....-mówiłam,ale mi przerwali.
- Iga nic się nie stanie.-mówił dziadek Daniel.Bartek poszedł oznajmić Igle że przyjedziemy,ale z gośćmi.Bartek zaproponował jeszcze imprezę Jackowi i Oliwi.Tak więc wieczorem wyjechaliśmy do Rzeszowa.Było mi strasznie trudno zostawić Antosia.Bartek musiał mnie ciągnąć do samochodu.
- Dobra teraz włączamy jakieś disco.-powiedział Jacek grzebiąc przy radiu.Ja siedziałam z Oliwią na tyle,a chłopaki z przodu.Jak poleciało z radia tylko '' Ona tańczy dla mnie" zatkałam uszy.Jacek i Bartek są rodziną,a teraz wyobraźcie sobie ich wspólny śpiew.Wrzask i chodu.Tylko tyle w tym temacie.
- Bartek możesz nie krzyczeć?-zapytałam.
- Kochanie ja śpiewam.-i znowu przyłączył się do Jacka.
- Też masz to w domu?-zapytała mnie Oliwia.
- Teraz nie,ale jak Antosia jeszcze nie było to.-wymachiwałam rękami.
- Ja to mam codziennie,jak bierze prysznic.
- Wiesz ja go uciszam,że dziecko śpi i ma się zamknąć.-zaśmiałyśmy się.Przez te kilka dni poznawałam tą Oliwię i stwierdziłam że jest fajna tylko trzeba ją właśnie poznać.
- Iga mam pytanie do ciebie.-powiedziała.
- To pytaj.-powiedziałam.
- Jestem na pierwszym roku studii fotograficznych,profesor kazał zrobić zdjęcie czegoś co obrazuje moje życie.Nie mam kompletnie pomysłu.A bardzo zależy mi na tych studiach.-bardzo dobrze o czym ona mówi sama miałam te problemy.
- Wiesz możesz zrobić zdjęcie swojej rodziny,okolicy w której się wychowałaś,albo mogę się założyć że twoim życiem jest Jacek.-pokiwała głową.-Jeżeli chcesz pomogę ci w tej pracy.-powiedziałam.
- Na prawdę mogłabyś?-zapytała.
- A gdzie studiujesz?-zapytałam.
- No w Gdańsku.-powiedziała.
- Sama tam studiowałam,ale ty chyba na zaoczne chodzisz?-zapytałam.
- Tak,dlatego nasze prace muszą zachwycać.
- No właśnie,spokojnie damy radę,a który profesor?
- Pan Waszkiewicz.
- No to wiem już nawet jaki projekt tego zdjęcia będzie jak wrócimy do Nysy to pójdziemy do parku.
- Dziękuje ci.-powiedziała.Około 23:00,poprosiłam Bartka by zajechał na stację.Wyskoczyłam z auta i poszłam kupić nam kawę,taką ochotę miałam na kawę,że dłużej bym nie wytrzymała.
- Proszę.-podałam każdemu kubeczek.
- Serio tylko po to zjechaliśmy na stację?-zapytał Bartek.
- Tak i po to byś odpoczął,dlatego dawaj kluczyki teraz ja prowadzę.-wyciągnęłam do niego rękę.
- Nie ja poprowadzę.
- Bartek prowadzisz cały czas,musisz odpocząć.-popatrzyłam mu w oczy.
- Stary daj ja cię zmienię.-powiedział Jacek,zgodził się od razu.
- Czyli uważasz że nie umiem prowadzić?-zapytałam.
- Nie czemu,po prostu kobieta nie powinna prowadzić samochodu po 22:00.-powiedział.
- Czemu?-zapytałam.
- Bo tak.-odpowiedział.
- To nie jest odpowiedź.
- Daj spokój,wsiadaj do środka.
- Nie wsiądę,złapie stopa na pewno ktoś się zatrzyma.-powiedziałam i zaczęłam iść w stronę drogi.
- Nie będzie żadnego stopa.-powiedział i wziął mnie na ręce.
- Puszczaj mnie.Bartoszu proszę mnie postawić.-a on nic zaniósł mnie do samochodu i sam usiadł obok.A Oliwia usiadła z przodu.Nie odzywałam się do niego przez godzinę.
- Kicia,gniewasz się dalej?-zapytał.
- Tak,bo powiedziałeś że nie umiem prowadzić.
- Oj no wiesz że to nowy samochód.
- Nie odzywaj się do mnie.-i tak minęła kolejna godzina.W ciszy dojechaliśmy do Ignaczaków.Zadzwoniłam do Igły.
- Halo?-zapytał zaspany,no tak przecież jest 3 w nocy.
- Igła idioto zimno mi a sterczę pod twoim domem.-powiedziałam.
- Co już przyjechaliście.
- Nie przyszłam na pieszo,Igła zimno mi.
- Dobra już idę.-czekaliśmy kolejne 15 minut.Wreszcie otworzył drzwi.
- Witajcie.-powiedział.
- Czemu tak długo?-zapytałam.
- A bo jak rozłączyłem się to poszedłem spać i sobie nagle przypomniałem o was.A ty co taka zła?-zapytał mnie.
- Tego się zapytaj.-powiedziałam i weszłam do środka.
- No Bartek przekopane.-dostaliśmy pokoje gościnne,ja szybko poszłam się przebrać do łazienki i poszłam spać.Później poczułam jak dołącza do mnie Bartek.Rano obudziłam się o 15:00,zaraz zaraz 15!!!!Zerwałam się z łóżka i szybko zeszłam na dół.
- No Iga jaka seksowna piżamka.-powiedział Zibi.
- Wiem,dlaczego mnie nie obudziliście?
- Bo tak słodko spałaś.-okazało się że już wszyscy przyjechali.Poszłam się przebrać i weszłam do kuchni.Tam siedziały dziewczyny z Oliwią.
- O wstałaś?-zapytała Iwona.Przytuliłam każdą i tak sobie gadałyśmy.
- Co ty taka zamyślona?-zapytała Ola.
- Wiecie cały czas jestem myślami w Nysie.
- Spokojnie jak teściowa zaoferowała opiekę to się zajmie Antosiem.-powiedziała Daga.
- Wiecie,poznałam ostatnio sąsiadów Bartka.-powiedziałam.
- I co z nimi?-zapytały.
- Ich synowie dostali od nich wykształcenie,środki na życie i tak z dnia na dzień urwali z nimi kontakt.Zostawili ich schorowanych na pastwę losu.
- Jak tak można?-zapytała Asia.
- Wiesz gdybym ich spotkała,to nie wiem co bym zrobiła.-powiedziałam.
- Związałaś się z nimi?-zapytała Iwona.
- Trochę tak,ale wiecie jak było mi przykro jak trzymali Antka i się z nim bawili.Pani Pola to się popłakała jak tam weszłam z małym.
- A dziwisz się,tak została potraktowana to w sercu zostaje.-powiedziała Oliwia.
- A co wy z Bartkiem tacy na siebie źli?-zapytała Daga.
- Stwierdził że nie potrafię prowadzić.-powiedziałam.
- To lepiej sobie pogadajcie bo za chwilę nowy rok,a jaki stary taki nowy.
- Nie wierzę w to.-powiedziałam.Poszłam poszukać Bartka siedział w pokoju i patrzył przez okno.
- Co robisz?-zapytałam.
- Patrzę.
- Bartek przepraszam,ale trochę mnie wkurzyło że powiedziałeś że nie umiem prowadzić.
- Wiem to ja przepraszam.Wybaczysz mi?
- Wybaczę.-powiedziała i pocałowałam go.Nasze czułości przerwał Igła.
- Ej chodźcie zabawa się zaczyna.
- Już idziemy tylko się przebiorę.-powiedziałam i poszłam do łazienki.Ubrałam się.
I zeszłam na dół.Zabawa co chwilę się rozkręcała,alkohol lał się litrami ale ja oczywiście trzymałam rękę na pulsie.O 23:58 wyszliśmy na dwór.Zaczęliśmy odliczać.Ale ja nie bo Bartek wpił mi się w usta,więc oni krzyczeli a my się całowaliśmy.
- Kocham cię.-powiedziałam.
- Ja ciebie też.-później już tylko były tańce,śpiewy ale nie uczestniczyliśmy w tym z Bartkiem bo byliśmy zajęci sobą na górze w pokoju.
Kwiecień:
- Nie mogę się zdecydować.-powiedziałam.
- Iga wybierz ta która ci się spodoba.-mówiła Daga.
- Ale wszystkie mi się podobają.-wybór sukni ślubnej to trudna sprawa,ale tak to jest jak się robi to miesiąc przed.
- Mi się podobała ta pierwsza.-powiedziała Iwona.
- Nie ta trzecia.-powiedziała Asia.
- Stop dziewczyny ona musi sama zdecydować.-powiedziała Monia.Także po spędzeniu 4 godzin w sklepie wreszcie mam swoją przepiękną białą suknię o której zawsze marzyłam.Straszny zapieprz teraz mamy,codziennie telefon do mnie dzwoni i taki tort,tu takie menu.Nie wytrzymuję tego wszystkiego.
Nadszedł wreszcie wielki dzień,czekałam długo żeby wreszcie powiedzieć Bartkowi sakramentalne TAK.Od rana dziewczyny są u moich rodziców w domu.
- O której ma być fryzjerka i kosmetyczka?-zapytała mnie mama.
- O 11:00,mamo ubierzesz Antosia?-zapytałam zestresowana.
- Tak spokojnie.
Tak jak było ustalone o 11:00 była fryzjerka z kosmetyczką.Niby wiem że mnie kocha,ale stres jest czy nie zrezygnuje,może spodoba mu się inna.Boże Iga o czym ty myślisz przecież macie dziecko,no ale zawsze można wychować dziecko bez ślubu.Dobra dosyć Iga,boże.Dałam wolną rękę fryzjerce i kosmetyczce.Efekt był bardzo piękny.
Czas było włożyć także moją piękną suknię.
 
Nadszedł czas błogosławieństwo.Zeszłam powoli po schodach,a na dole zobaczyłam moich dwóch mężczyzn ubranych w garnitury,tylko każdy miał swój rozmiar,to cud że znaleźliśmy garnitur dla Antosia.Podeszłam do Bartka i pocałowałam go.Po błogosławieństwie gdzie oczywiście nasze mamy się popłakały,pojechaliśmy do kościoła.Nadszedł oczywiście czas przysięgi.
- Ja Bartosz,biorę ciebie Igo za żonę i ślubuję ci miłość,wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę cię aż do śmierci.Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.- o teraz czas na mnie.
- Ja Iga,biorę ciebie Bartoszu za męża i ślubuję ci miłość,wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę cię aż do śmierci.Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
Kiedy nadszedł czas na nałożenie sobie obrączek uśmiechnęliśmy się do siebie i Bartek zaczął:
- Igo, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. – powiedział Bartek wkładając pierścionek na mój palec serdeczny.
- Bartoszu, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. – wykonałam dokładnie taką samą czynność jak Bartek.
– Bartoszu, możesz pocałować swoją żonę.-powiedział kapłan.Bartek przyciągnął mnie do siebie i pocałował bardzo namiętnie.Wreszcie stałam się panią Kurek.
 
 
 
I wreszcie Iga i Bartek połączyli się węzłem małżeńskim.Następny rozdział będzie jutro i oczywiście o weselu.Zapraszam serdecznie do czytania i komentowania.Pozdrawiam Aga

 


 

 


 

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 68:

Zaczęłam od lepienia pierogów,trochę mnie irytowało to że my w tej kuchni zapieprzamy,a Oliwia nic nie robi.Wyszła na spacer.Oczywiście wiem że jest gościem,ale ludzie mogłaby coś pomóc.Ciocia Grażynka włączyła radio i zaczęłyśmy śpiewać.Mama Bartka ma na prawdę śliczny głos.Nie minęło 20 minut,a w kuchni zjawili się mężczyźni.
- O już przyszliście?-zapytała pani Iwona.Podeszłam do Bartka i pocałowałam na przywitanie.
- Boli główka?-zapytałam,na co wszyscy się zaśmiali.
- Nie,ale nie pamiętasz gdzie dawałem kluczyki od samochodu? Bo mam za godzinę jechać po dziadków.
- Są w mojej torebce bo jechałam po ciocię.-powiedziałam.
- Kiedy?
- Kiedy ty nie byłeś sprawny.-i do kuchni wszedł pan Adam z Antosiem na rękach.
- A gdzie był mój synek?-zapytałam,na co on zaczął się śmiać.Wzięłam go na ręce i poszłam rozebrać z mokrych ubrań.
- Bartuś mogę się ciebie zapytać,czemu Antoś jest tak mokry?
- A bo wiesz zobaczył że Kuba jest w śniegu i zaczął płakać,dlatego tata usiadł na śniegu i wziął go na ręce.-wyjaśnił.
- Dobra położymy go i wracam do kuchni.-powiedziałam.Nie zajęło mi to nawet 15 minut,mały był tak wyczerpany że zasnął momentalnie.Zeszłam do kuchni,a tam szok Oliwia przyprawiała rybę no za chwilę zapiszę to w kalendarzu.Tak jak było ustalone godzinkę później zjawili się dziadkowie.
- Wesołych Świąt.-krzyknął dziadek Daniel.
- O Iga jak ty przepięknie wyglądasz.-powiedziała babcia Józia i mnie przytuliła.
- Dziękuję.
- Wiesz gdybym był młodszy to zakręciłbym koło ciebie.-zaczęłam się śmiać.
- Dziadku jak na razie ja się koło niej kręcę.-powiedział Bartek.
- Oj wnuczku wiem wiem.
- Ciocia Helena będzie około 17:00.-powiedział tata Bartka.Męska część poszła do salonu a kobiety zostały w kuchni.I tak nam zeszło do wieczora.O 17:00 zjawiła się ciocia Helen która także przyłączyła się do pomocy.O 18:00 poszłam się przyszykować na kolacje.Stałam przed wielkim lustrem i robiłam makijaż kiedy Bartek objął mnie wokół tali.
- Ślicznie wyglądasz.-powiedział i zaczął całować moją szyję.
- Tak szczególnie że jestem w samej bieliźnie.-zaśmiałam się.
- We wszystkim ładnie wyglądasz.
- Widzisz gdybym się nie odchudziła nie wyglądałabym ładnie.-zaznaczyłam.
- Przesadzasz.-podeszłam do szafy i wyjęłam dzisiejszy strój.Ubrałam się.
 A włosy związałam w koka.
 
- A ty mi mówisz że brzydko wyglądasz,wiesz gdybyśmy nie musieli schodzić na dół to pomógłbym ci ja zdjąć.-powiedział.Podeszłam do niego i pocałowałam go bardzo czule.
- Proponujesz coś?-zapytałam.
- Nie kuś mnie.Pomożesz mi z tym krawatem?
- A kto ci wiązał kiedy nie byliśmy jeszcze razem?-zapytałam.
- Przyjeżdżałem do domu i mama mi wiązała,a później z powrotem do Bełchatowa.-zaczęłam się śmiać.Zawiązałam szybko krawat i poszłam ubrać Antosia.
O godzinie 19:30 zaczęliśmy dzielić się opłatkiem,oczywiście dostałam dużo życzeń żeby postarać się jeszcze o córeczkę,żeby ślub wyszedł tak jak tego chcemy.Gdy nadszedł czas na prezenty do domu wszedł gwiazdor.Jackowi i Bartkowi tak się oczy zaświeciły,ale szybko ostudziłam ich entuzjazm i powiedziałam że przyszedł do Kuby i Antosia.
- Czy jest tutaj nijaki Antoś?-zapytał dziadek Daniel,znaczy gwiazdor.Podeszłam i podałam go na kolana.- Powiedz byłeś grzeczny?-zapytał,a on patrzył swoimi dużymi oczami na gwiazdora.Musiałam to uwiecznić i zrobiłam zdjęcia swoją lustrzankom.
- Był bardzo grzeczny.-powiedziałam.
- No jak mama mówi że byłeś to,to dla ciebie.-podał mu ładnego błękitnego misia,a Antoś zaczął się śmiać i przytulił do siebie tego misia,oczywiście zdjęcia są.Wzięłam go na ręce i zaczęły się śmiechy.- A jest tu niejaki Adam?
- To ja.
- Tak skarżyli się że nalewkę żeś sam wypił,a Danielowi nie dałeś.
- Nie sam,Bartek....
- Zwalaj na dziecko,ale gwiazdor coś ma.- i pokazał dwie butelki nalewki.- No to teraz Kuba.-i tak każdego wołał.I niestety nadszedł mój czas.- Iga,chodź do gwiazdora.-grzecznie podeszłam i usiadłam na kolanie.Zaczął mnie przepytywać,dlaczego nie odwiedzam dziadka Daniela,a wszyscy się ze mnie śmiali.- No ale prezent dla ciebie mam.-podał mi pudełko.
- Dziękuję.-powiedziałam i zeszłam z kolan.
- No mam jeszcze prezent dla Daniela,ale zasiedział się w toalecie.No młodzi się nie śmiejcie,ale ta rybka była ciężka.-powiedział.- Więc proszę o przekazanie mu prezentu.-i pożegnaliśmy,a po 5 minutach przyszedł dziadek.
- Co Daniel ciężka rybka?-zapytała babcia Józia.
- Bardzo kochanie.Gdzie mój prezent?-później oczywiście,wszyscy wybrali się na pasterkę,ja zostałam z Antosiem w domu.Rozdzwonił się mój telefon:
- Halo?
- Iga zdrowia,szczęścia i wszystkiego czego chcesz.-powiedziała Paula.
- Dzięki skarbie i nawzajem.Jak święta?
- Och nie pytaj wpychali we mnie jedzenie.-zaśmiała się.
- No ja normowałam porcje sobie.-i tak gadałyśmy i gadałyśmy.Gdy tylko się rozłączyłam na telefon przyszło sporo SMS'ów chyba od całej reprezentacji,oczywiście odpisałam wszystkim.Jeszcze zadzwoniłam do rodziców i z tych całych emocji zasnęłam.
Rano obudziłam się około 9:00.Odwróciłam się i zobaczyłam że Bartek dalej śpi.Postanowiłam go nie budzić i poszłam do łazienki się ubrać.
 
Weszłam do pokoju i wzięłam Antosia który oczywiście nie spał.Poszłam z nim do kuchni i dałam jego ulubioną kaszkę.Cały dom jeszcze spał dlatego postanowiłam pójść na spacer.Ubrałam Antosia i na siebie zarzuciłam kurtkę i wyszłam do parku.Tak jak mówił Bartek,małego ciągnie do śniegu.Strasznie dużo frajdy mu to sprawia.
- Przepraszam panią może mi pani powiedzieć która godzina?-zapytał mnie starszy mężczyzna.
- Ależ oczywiście jest 10:15.-powiedziałam.
- Dziękuję bardzo.-niósł wielkie torby z zakupami.
- Przepraszam może panu pomóc?-zapytałam.
- Jakby była pani tak miła.-przejęłam jedną torbę od niego i ciągnęłam sanki drewniane w których siedział Antoś i był przypięty żeby mi nie poleciał.Szliśmy rozmawiając,bardzo przyjemny mężczyzna.
- A pani tu nowa?-zapytał.
- Nie przyjechałam na święta.
- Do rodziny?
- No nie do końca,znaczy zaraz będzie rodzina.
- To nie rozumiem.-zaśmiał się.
- Mojego narzeczonego tu rodzina mieszka.
- Aha.A kto dokładnie?-zapytał.
- Bartka Kurka.
- A Bartek miły chłopak,zawsze mi pomagał,jak sobie z czym nie radziłem,nawet raz pomalował mi sufit.
- No tak jest wysoki.-zaśmiałam się.
- Pamiętam jak zaczynał karierę,bardzo mu kibicowałem jeździłem na mecze,ale z biegiem czasu przestałem.
- Dlaczego?
- Wiesz wzrok już nie ten i nie mogę prowadzić,bilety teraz kosztują 5 razy więcej.A my z żoną nie mamy tyle pieniędzy.Ale w gazetach śledzimy co się dzieje w świecie siatkówki.A jak się poznaliście.
- Byłam fotografem reprezentacji,poznaliśmy się w Spale.
- Ach wy młodzi,ja moja żonę poznałem w parku tutaj.Ale masz szczęście młody człowieku że masz takich rodziców.-zwrócił się do Antka.
- Pan nie ma dzieci?-zapytałam.
- Mam dwóch synów,ale nie utrzymują z nami kontaktu.
- Ale dlaczego?
- Wiesz razem z żona robiliśmy wszystko żeby dać im wykształcenie,wszystko co chcieli to od nas dostali.Teraz nic nie wiem jak im się wiedzie,żona strasznie to przeżywa.-zrobiło mi się strasznie smutno,ja nigdy nie mogłabym tak zrobić rodzicom.Pomogli mi się wykształcić a później bym zostawiła na pastwę losu.-Może masz ochotę na herbatę?-zapytał.
- Chętnie.-weszliśmy do jego domu.
- Władek gdzie ty byłeś tak długo?-do przedpokoju weszła jego żona.-Oj nie mówiłeś że będziemy mieli gości.
- Dzień dobry Iga Szymańska.-podałam jej rękę.
- Pola Reszka.-uścisnęła moją dłoń.
- Polu wiesz że to jest narzeczona Bartka,a to jego synek.
- Nie możliwe.-powiedziała i podeszła do Antosia.- Ale ty śliczny jesteś.Chodźcie zrobię herbatę.-siedzieliśmy w salonie i popijając herbatę rozmawialiśmy.Antoś był cały czas to u pani Poli na rękach to u pana Włodka.W ich oczach można było wyczytać radość,widać że brakuje im dzieci.Spojrzałam na zegarek zrobiła się godzina 15:00.
- Ojej ale się zasiedziałam,Antoś musimy iść bo tata będzie się martwić.-powiedziałam.
- Oj ale cię zagadaliśmy.-powiedziała pani Pola.
- Dziękuje bardzo za zaproszenie.-powiedziałam.
- A my dziękujemy za odwiedziny i wpadnijcie do nas z Bartkiem jak będziecie jeszcze w Nysie.-powiedział pan Włodek.
- Oczywiście do widzenia.-powiedziałam i wyszłam.- Antoś oni to chyba na policje zadzwonili.-po 15 minutach byłam już w domu.
- Iga o boże dziecko jak się martwiliśmy.-powiedziała mama Bartka.
- Przepraszam byłam na spacerze i się tak zasiedziałam,a gdzie Bartek?
- Poszedł was szukać.Mówiłam mu żeby został ze za chwilę wrócicie,ale nie posłuchał.
- A gdzie poszedł?
- Do parku.
- Dobra ja po niego polecę a mogłaby pani nakarmić Antosia?-zapytałam.
- Dobrze leć niczym się nie przejmuj.-wybiegłam z domu i pobiegłam do parku.Długo nie musiałam go szukać.
- Bartek!-krzyknęłam,a on się odwrócił i zaczął biec w moją stronę.
- Boże jak się o was martwiłem,gdzie mały.
- W domu,przepraszam skarbie,zasiedziałam się u państwa Reszki.
- Wybaczam bo to moi ulubieni sąsiedzi.-pocałowałam go.
- Wracajmy do domu.-powiedziałam.
- Wracajmy tylko nigdy więcej nie znikajcie.
- Obiecuję.-pocałował mnie.
 
 
I jak wam się podoba? Mam nadzieje że was nie zanudziłam tym rozdziałem? Pomysł z gwiazdorem podpięłam z  sytuacją na moich świętach :) Także mam nadzieje że was nie zawiodłam.Jutro pojawi się następny rozdział.Pozdrawiam Aga
 

 


 

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 67:

Wiecie ten czas za szybko mija,już dziś musiałam wracać do Bełchatowa.Będąc na światłach zauważyłam w restauracji dwie znane mi osoby.
- Daga zobacz to są Sara i Roksana.-powiedziałam.
- Ty one piją wino.
- Ona nie jest w ciąży,czekaj trzeba zrobić zdjęcie.-wyjęłam swój aparat i jak prawdziwy profesjonalista zrobiłam zdjęcie,na którym widać czerwoną ciecz którą popijały.
- Trzeba zadzwonić do Moniki.-powiedziała Dagmara.Pokiwałam głową i razem wróciłyśmy do mojego mieszkania.Nakarmiłam i przebrałam Antka i poczekałam jak zaśnie.Później udałam się do salonu.
- Oliwer jesteś głodny?-zapytałam.
- Tak.-pokiwał głową.Poszłam z Dagą do kuchni i robiłyśmy kanapki.
- Co za małpy,jak można zniszczyć komuś życie takim kłamstwem.Przecież nie udało by nam się ich wczoraj złączyć to nie wiem co bym zrobiła.-mówiła Dagmara.
- Rozmawiałam wczoraj z Miśkiem i on jej nigdy by nie zdradził.On najbardziej odczuł ta sytuacje.Wiesz załatwmy tą sprawę same,nie mieszajmy ich już w to.-powiedziałam.
- Masz racje.
Grudzień:
Wiele się zmieniło,Sara nie wytrzymała i przyznała się do kłamstwa.Niestety siatkarzom nie poszła liga i mistrzostwa.Chodzili strasznie załamani,nie potrafiłam Bartka jakoś rozchmurzyć.Niestety gdy tylko próbowałam,zaczynała się kłótnia.Dalej tak jest,a nasze kłótnie są nawet o błahostki.Oddaliliśmy się od siebie,a za 5 miesięcy mamy wziąć ślub i ochrzcić Antka.Dzisiejszy dzień zaczęłam sprzątaniem.Za niecały tydzień święta.Na święta jedziemy do Nysy.Moi rodzice jadą do Niemiec do rodziny ze strony taty.Wczoraj oczywiście odbyła się kłótnia o nic.Usłyszałam że Bartek wstał i poszedł do łazienki.
- Myślałem że zrobiłaś śniadanie?-zapytał.
- A co ja jestem twoją kucharką?-także zapytałam.
- No wiesz przychodzę zmęczony z treningu,mogłabyś pomyśleć i zrobić śniadanie.
- Wiesz gdybyś ty pomyślał to też jestem zmęczona.Zajmuję się Antkiem a to jest męczące.-on tylko spojrzał na mnie i podszedł do lodówki.Zrobił sobie kanapki i wyszedł z kuchni.Usiadłam na krześle,podkuliłam kolana pod samą brodę i płakałam.Co się dzieje z naszym związkiem? Poszłam do pokoju syna i zauważyłam że nie śpi.
- A co pan już nie śpi?-zapytałam,a on zaczął się śmiać.Wymachiwał rączkami i nóżkami w prawo i w lewo.Wzięłam go na ręce i poszłam z nim do kuchni i dałam mu przygotowana kaszkę.Oczywiście musiałam się wygłupiać żeby otwierał mi buźkę.
- Antek leci samolot.-powiedziałam i uniosłam łyżeczkę do góry,uwielbiał ta zabawę.Gdy go nakarmiłam poszłam go przebrać,a później do salonu gdzie siedział Bartek.Rozłożyłam koc i poduszki na podłodze.
- Zajmij się nim ja pójdę zrobić obiad.-powiedziałam i posadziłam Antka koło Bartka.Nic nie odpowiedział tylko zaczął się z nim bawić.Nie mogę zrozumieć,że nasz związek tak wygląda.Może jestem głupia ale mam wrażenie że on trzyma się tylko dlatego że jest Antek.Nie wiem ile czasu mi zajęło,ale chyba długo bo Bartek zanosił małego do pokoju z racji tego że zasnął.Po chwili poczułam jak obejmuje mnie wokół pasa.
- Przepraszam skarbie.-powiedział.
- Za co?-zapytałam.
- Za to co powiedziałem wczoraj i dziś,po prostu wczoraj na treningu dostaliśmy taki wycisk że....
- Ale ja nie chcę żebyś się na mnie wyżywał.-odwróciłam się do niego przodem.
- Przepraszam.-pocałował mnie,a ja objęłam rękoma jego szyję.Nasze pocałunki stawały się bardziej namiętne,gdy byliśmy już w sypialni,to obudził się Antek.
- No to koniec z przepraszania.-powiedział i zaczęliśmy się śmiać.
Tydzień później:
Jesteśmy na trasie Bełchatów-Nysa.Będą to pierwsze święta Antka.Bardzo je przeżywam.
- Kochanie a wziąłeś prezenty?-zapytałam.
- Tak spokojnie.-powiedział.
- A zamknąłeś drzwi?
- Tak.
- Okna pozamykane,prawda?
- Tak.
- A wodę zakręciłeś?
- Tak,kochanie spokojnie.-zaśmiał się.
- A wziąłeś aparat,leżał w przedpokoju na szafce?
- Tak, jest około Antka.
- O niczym nie zapomniałeś?-zapytałam.
- O cholera,zapomniałem życzyć sąsiadom wesołych świąt.
- Kretynie wystraszyłam się.-powiedziałam,a ten się tylko uśmiechnął.Do Nysy dojechaliśmy około 18:00.
- Dzieci nareszcie,ale się za wami stęskniłam.-powiedziała mama Bartka.Przytuliła mnie,później Bartka.- Nie wzięliście ze sobą Antosia?-zapytała.
- Nie jest tylko śpi.-powiedziałam.Podeszłam i otworzyłam ostrożnie drzwi.
- Antoś zobacz jesteśmy u babci.-powoli go budziłam.Gdy otworzył oczka na widok babci uśmiechnął się.Babcia oczywiście wzięła wnuka do domu,a my nosiliśmy walizki i prezenty do domu,znaczy Bartek nosił walizki,a ja prezenty.Później siedzieliśmy w salonie i jedliśmy kolacje.
- A macie już świadków i chrzestnych?-zapytał tata Bartka.
- Tak,ale będą to te same osoby.
- Jasne,po co szukać jak masz od razu po ślubie chrzciny.-powiedziała mama Bartka.
- Kto mamo będzie na świętach?-zapytał Bartek.
- No wiesz ciocia Helena z wujkiem,babcia Józia z dziadkiem Danielem,ciocia Grażyna z Jackiem i on będzie ze swoją dziewczyną Oliwią.-wymieniała.
- Oni się wszyscy zmieszczą?
- Tak,synku zmieszczą się.
- Iga masz ochotę na dobrą nalewkę?-zapytał prawie teść.
- No jeden kieliszek nie zaszkodzi.-uśmiechnęłam się.Ta Bartek z ojcem wypili całą butelkę,a że ona jest na prawdę mocna to ledwo się na nogach trzymają.
- Chodź skarbie musisz się położyć.-zaśmiałam się.Próbowałam pomóc mu wejść po schodach ale z marnym skutkiem.
- Iga nie siłuj się położymy ich w salonie.-powiedziała mama Bartka.Zrobiłyśmy tak,ja Bartka ułożyłam na sofie,a jego ojciec leżał na fotelu.Nagle zadzwonił telefon.
- Halo?-odebrała pani Iwona.
-......
- Dobrze.
-.....
- Zaraz będę.-rozłączyła się.- Iga mam wielka prośbę do ciebie?
- Co się stało?-zapytałam.
- Grażynka dzwoniła,spóźnili się na ostatni autobus.Pojechałabyś po nich na przystanek?-zapytała.
- Oczywiście.-ubrałam buty i kurtkę i wzięłam z Bartka kieszeni dokumenty i kluczyki.Do przystanku jechałam z 25 minut.
- O Iga jesteś naszym zbawieniem.-powiedziała ciocia i mnie przytuliła.
- No bez przesady,hej Jacek długo cię nie widziałam.-przytuliłam go.
- Ja ciebie też,no przyzwyczajałem się do twojego brzuszka.
- Wiesz w końcu musiałam urodzić.
- Poznaj to moja dziewczyna Oliwia.-podałam jej rękę.
- Miło cię poznać,Iga.
- Oliwia.-poczułam taki wymuszony uśmiech.Zapakowaliśmy ich bagaże i ruszyliśmy do domu.Tam czekała na nas pani Iwona.
- Jak miło was widzieć.-przywitała wszystkich.Poszłam zobaczyć do Antka,spał jak zabity.Sama poszłam do łazienki i wzięłam prysznic,później położyłam się w pokoju Bartka i zasnęłam, w końcu jutro wigilia,a dokładniej to dziś w końcu jest po północy.
Wstałam około 9:00.Antosia nie było w łóżeczku więc poszłam do łazienki ubrała się.
  I zeszłam do kuchni gdzie słyszałam śmiechy.
- Dzień dobry.-powiedziałam.
- O witaj,już wstałaś?-zapytała mama Bartka.
- Tak,a gdzie Bartek i Antoś?
- Poszli na spacer,przewietrzyć głowy.-uśmiechnęłam się.
- To zabierajmy się do roboty.-powiedziała ciocia Grażyna.I tak cały dzień spędziłam w kuchni.


I jest :) Na prawdę cieszę się że czyta dużo osób mojego bloga,pozostaje mi wam dziękować :) Jak myślicie,jak wypadną święta???? Byłam w kinie na wkręceni,bolą mnie policzki od śmiechu,polecam obejrzenie tego filmu :) Pozdrawiam i zapraszam jutro na kolejny. Aga

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 66:

Wreszcie wjechałyśmy na parking Spalskiego ośrodka.Miłe wspomnienia.Wysiadłam z samochodu i powoli wyciągałam Antosia.
- No to trzeba zadzwonić po tych tam.-powiedziała Daga i pokazała na ośrodek.Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do Bartka.
- Halo?-zapytał.
- Kochanie jesteśmy na dole pod ośrodkiem,czekamy na was.-powiedziała.
- Już jesteście,Winiar już są.My już lecimy.-rozłączył się.
- Co powiedział?-zapytała mnie.
- Że już lecą.-powiedziałam.
- Wiesz wolę żeby przyszli niż lecieli.-zaczęłam się śmiać.On czasami jak coś powie to.Nagle z ośrodka wybiegła cała reprezentacja.Igła oczywiście na czele.
- Ja pierwszy przywitam małego Bambino na Spalskim powietrzu.-powiedział.- Antoś tu wujek ten najfajniejszy,witam cię na Spalskim powietrzu i żeby ci dobrze służyło.Jam ci to mówię,Krzysztof Ignaczak.-ukłonił się.
- Tak rozdział 5,tom 2.-powiedział Zibi.
- Ej ty się tam nie odzywaj.-pogroził mu palcem.
- Dobra teraz ja.-przepychał się Piotrek.- Cześć jestem twoim najwyższym wujkiem.Jestem taki silny.-tu naprężył swoje mięśnie.-I bardzo uczuciowy.Wiesz dziś powtórka M jak miłość i mogę cię zabrać i obejrzymy razem jak Tomek zdradza Małgosię,a później zobaczymy jeszcze Barwy szczęścia.-mówił i mówił.
- Nie ja zabiorę go na polowanie lasek.-powiedział Zibi.- Pójdziemy na spacer i będziemy je wyrywać na naszą wrażliwość.
- Nie wujek Winiar nauczy go śpiewać.Mały ja mam talent,prawda Oliwer ja cię nauczyłem śpiewać?-zapytał swojego syna.
- Nie pani w przedszkolu.-powiedział a wszyscy się zaśmiali.
- Nie wujek Możdżon pokaże mu....-wtrącił się Marcinowi Igła.
- Drzewa,tak Marcin wśród swoich.
- Nie ja mu pokażę jak Dzik idzie w żołędzie.-powiedział Michał.
- A może ja się zajmę synem?-zapytał Bartek.Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego z małym.
- Sorki chłopaki Antoś wybrał.-pocałowałam Bartka.
- No a ja chciałem go nauczyć kamerować moja kamerą.-powiedział Igła i się uśmiechnął.
- O chyba jadą dziewczyny.-powiedział Piotrek i pokazał na drogę.Rzeczywiście były to dziewczyny.
- Hej Iga jak się czujesz?-zapytała mnie Justyna Ruciak.
- Dobrze Justynko,a u ciebie?
- U mnie też.
- Przepraszam ale zabieram moja narzeczoną i syna do pokoju.Żegnam państwa.-powiedział Bartek zabierając walizkę z samochodu i pociągnął mnie za rękę.Weszliśmy do środka,zabierając wcześniej klucz od pokoju który mam dzielić z Dagą i Oliwerem.Po drodze spotkaliśmy trenera.
- Iga nareszcie cię widzę.No pokażcie mi tego Antosia.-powiedział po angielsku.- Ale podobny do Bartka.Hej będę twoim takim wujkiem jak coś będziesz chciał; to mi powiedz ja to załatwię.
- Trenerze to może tak udałoby się dać mi z dwa dni wolnego?-zapytał Bartek.
- Dobra Kurek,jutro na treningu możesz biegać dodatkowe kółka,tylko już mnie tak nie proś.-zaczęłam się śmiać,choć Bartkowi nie było do śmiechu.
- Nie to wolę zostać przy standardzie.-poszliśmy do winy.-Wiesz jak się za wami stęskniłem?-zapytał ja wchodziliśmy do pokoju.
- Nie wiem musisz mi pokazać.-powiedziałam.On do mnie podszedł i wpił mi się bardzo namiętnie w usta.Ale Antek czuwa i pokazał że jest obecny w pokoju.
- Już synek.-wziął go na ręce.-Powiedz jak kochasz swojego tatę.-uśmiechnęłam się.Nagle do pokoju wparowały dziewczyny.
- Iga jest sprawa szybko.-mówiły.
- No Bartek bierz Antosia i na spacer z nim chłopaki z tobą pójdą.Jest nakarmiony.więc nie ma problemu,no już.-wyganiałam go,wziął nosidełko i wyszedł z małym z pokoju.
- Co się stało?-zapytałam.
- Wpadłam na pomysł,żeby zadzwonić po Monikę i powiedzieć żeby przyjechała.-powiedziała Ola.
- I co wtedy?
- Będzie jechała windą i wtedy windę wyłączymy ale musi tam jeszcze Misiu wejść.-powiedziała Iwona.
- No ale jak to zrobimy,przecież jak wejdzie tam Michał ona od razu wyjdzie.-powiedziałam.
- Spokojnie urządzimy niby jakieś spotykanie,Zibi uda że zapomniał czegoś z pokoju,poprosi Miśka żeby po to poszedł on się zgodzi i wtedy my zbiegamy żeby zatrzymać windę,ale dwie osoby zostają na piętrze chłopaków i dwie idą na piętro nasze.Wtedy porozumiewamy się telefonami.Powinno się udać.-dziwnie tłumaczyła Ola.
- No spróbujmy jeżeli się nie uda zostaje nasze wesele i chrzciny.-powiedziałam i wyjęłam telefon.
- Halo?-zapytała.
- Hej Monia,mam sprawę do ciebie.-powiedziałam.
- Jaką?
- Przyjedź do Spały,stęskniłyśmy się za tobą.
- Ale tam jest Michał.
- Ale nie musisz z nim gadać.Proszę cię.-błagałam żeby się zgodziła.
- No doba powinnam być za dwie godzinki.-powiedziała.
- Dobra czekamy.-rozłączyłam się.-Dziewczyny idziemy wtajemniczyć chłopaków prócz Miśka.-i poszłyśmy szukać ich na dworze.Siedzieli na ławkach i zabawiali Antka,a ten patrzył się na nich jak na idiotów,ale nie dziwię się im.
- Chłopaki gdzie Michał?-zapytała Ola.
- W pokoju,a co?-zapytał Piotrek.
- Mamy plan jak pogodzić Monię i Miśka,ale będzie tu potrzebna wasza pomoc.-opowiedziałam im cały plan ze szczegółami.
- No dobra ale kto zostaje,a kto idzie?-zapytał Winiar.
- No ja nie mogę brać udziału bo mały.-powiedziałam.
- Ja tak samo.-powiedziała Agnieszka pokazując na Kacperka.
- Dobra na naszym piętrze zostaje Iwona i Aśka,a na chłopaków to Winiar i Ola.Kontaktujecie się przez telefony.Jak Zibi będziesz czekał na windę z Michałem masz go wysłać do pokoju.-ten pokiwał głową.-Później dzwonisz do nas Winiar i mówisz że w windzie jest Monika i Misiek,tylko robicie to cicho i żeby was nie widzieli.-powiedziałam.-Włączymy windę jak się pogodzą.-powiedziałam.
- Skąd mamy pewność że się pogodzą?-zapytał słusznie Bartek.
- Zadzwoni Zbyszek do Michała i zapyta się czy jest w windzie bo właśnie się zacięła,rozpoznasz czy jest zadowolony czy zły,albo smutny.Koniec planu.
- No dobra tylko nie możemy tego zepsuć.-powiedziała Aga.
Dwie godziny później:
- Wreszcie przyjechałaś.-przytuliłam Monikę.
- No jestem,a gdzie masz Antosia?-zapytała.
- W pokoju,dobra teraz lecisz do swojego pokoju i zostawiasz rzeczy i zejdziesz do nas na stołówkę mamy taką mini imprezkę.-powiedziałam.
- Pójdziesz tam z Antkiem?-zapytała.
- A nie bo wiesz Oliwia też do Pawła przyjechała i zostanie pod opieką u niej.-boże nigdy w życiu ja tak nie kłamałam,aż mi się gorąco zrobiło.
- Aha dobra to lecę.-weszła do ośrodka,a ja dałam cynk Iwonie.Później poszłam do stołówki gdzie siedziała Daga z resztą chłopaków.
- Niech się dzieje wola nieba.-powiedziałam.
Z innej perspektywy:
Wszyscy byli bardzo przygotowani.Monika weszła do swojego pokoju a po 5 minutach wyszła z niego i kierowała się do windy.Iwona zadzwoniła do Michała.
- Monia kieruję się do windy.-powiedziała szeptem.
- Ok przyjąłem.-odpowiedział.
Obserwował czy Zbyszek i Michał są czekają na windę.
- Michał zapomniałem okularów,a wiesz że bez nich się nie ruszę.-powiedział do przyjaciela.
- A gdzie je masz?-zapytał.
- Na szafce koło łóżka.-Michał udał się do pokoju a Zbyszek poszedł do Michała i Oli.
- Załatwione.-powiedział.
- Dobra teraz leć do Igły,on czeka żeby wyłączyć windę,zadzwonię do ciebie.-powiedziała Ola.
Nagle z pokoju wyszedł Michał i znowu czekał na windę,pod nosem trochę przeklinał że Zbyszek na niego nie poczekał.Nagle drzwi windy się otworzyły.Ola zauważyła Monikę w środku.Michał wszedł do środka bardzo ostrożnie.Ola szybko wykręciła numer do Zibiego.
- Są w windzie.-powiedziała.
- Dobra.Igła wyłączaj.-wykonał polecenie kolegi.Winda stanęła w miejscu.Wszyscy zeszli do stołówki i czekają na odpowiedni moment by zadzwonić do Michała.
W windzie:
- Boże co z nią?-zapytała Monika.
- Chyba jakaś awaria.-powiedział.Monika poczuła że wreszcie musi z nim pogadać a teraz jest najlepszy moment.
- Co ona miała czego ja nie miałam?-zapytała.
- Co?-zapytał jej Michał.
- No co miała ta cała Sara?
- Monia nic,ja nigdy nie spojrzałbym na inną dziewczynę.-podszedł do niej.-Spójrz na mnie..-wykonała jego polecenie.
- Michał chcę ci wierzyć,ale nie potrafię.-zaczęła płakać.
- Uwierz mi,gdybym z nią spał to bym cię nie okłamywał.
- A może nie chcesz pamiętać.
- Nie,pamiętam że fakt przyszły do pokoju,ale ja z Bartkiem już spaliśmy.A sama widziałaś że spały na podłodze.Monika uwierz mi,bardzo cię kocham.-nie wytrzymała i go pocałowała.Bardzo jej tego brakowało.- Wierzysz mi?-zapytał.
- Wierz ci,przepraszam cię.-ponownie go pocałowała.Przerwał im telefon Michała.
- Halo?-zapytał.
- Michał widzę że winda się zepsuła,pójść po kogoś żeby naprawić?-zapytał Zibi.
- A jak myślisz?
- Dobra to lecę.-włożył komórkę do kieszeni i znowu pocałował Monikę.
Oczami Igi:
- I jaki ton miał głosu?-zapytałam.
- Nie potrafiłem wyczytać.Ale chyba wesoły.Igła idziemy włączyć windę.-poszli włączyć.Po chwili na dole pojawiła się Monika i Michał.
- Boże myślałam że tam umrzemy.-powiedziała do mnie.
- Kochanie spokojnie,mieliśmy sytuacje opanowaną.-powiedział Michał i objął Monie.Udało się.
- To z jakiej okazji ta impreza?-zapytała.
- Z okazji waszego zejścia się.-powiedziała.Ja oczywiście nie brałam udziału w świętowaniu bo zostałam porwana na spacer z synkiem.
- Kochanie,pytanie do ciebie.-powiedział Bartek.
- Jakie?-zapytałam.
- Jak się pokłócimy też zostaniemy zamknięci w windzie?
- Nie,my się nie pokłócimy.Antek o to zadba.




No i mamy kolejny!! Monika z Miśkiem sobie wszystko wyjaśnili.Dziękuję wam za komentarze,i mam nadzieje że będziecie tu dalej zaglądać.Zapraszam serdecznie jutro na kolejny rozdział.Pozdrawiam Aga