- Iga no dawaj bo się spóźnimy.-poganiała mnie Daga.
- Nie poganiaj kobiety w ciąży.-zaśmiałam się.Wyjechałyśmy z mieszkania o 16:30,a pod halą byłyśmy 10 minut później.Poszłyśmy odebrać zarezerwowane bilety i weszłyśmy na salę.Rozglądałam się żeby zobaczyć Monikę.
- Dziewczyny myślałam że nie przyjdziecie.-powiedziała poszukiwana i nas przytuliła.- Iga jaki ty masz brzuszek.-dotknęła ręką mój brzuch.
- Gdzie zajęłaś miejsca?-zapytała Dagmara.
- Sektor dla rodzin.-poszłyśmy za nią.
- Daga a gdzie masz Oliwera?-zapytała Dagmary.
- A u rodziców Michała,wiecie niech wypocznie.
- Tak,ale lepiej żeby rodzice zajęli się sobą.-powiedziałam.
- Nasze życie łóżkowe ma się dobrze nie musicie się martwić.-powiedziała z uśmiechem.
- Nasz także,a wasze Iga?-powiedziała teraz Monia.
- To jest tajemnica,ale sądząc po moim brzuchu chyba ma się wspaniale.-zaśmiałyśmy się.Zaczął się mecz,kibicowałyśmy zarówno Skrze i Jastrzębiu.Ostateczny wynik to 3:2 dla Skry,ale ten mecz był bardziej towarzyski.
- Monia może dałabyś się namówić na kawkę?-zapytałam.
- Nie wybaczcie ale przyjechałam tylko na mecz.-powiedziała.Zauważyłam nasze dwie artystki które przepychały się do Michała,postanowiłam działaś.
- Daga idźcie do Pauliny.Mariusz wczoraj mówił że chciała się z tobą Monia zobaczyć.-mrugnęłam do Dagi.
- Ach tak Monia chodź.-pociągnęła ją za rękę,a ja szybko udałam się do Michała.
- Cześć Misiu.-powiedziałam i go przytuliłam.
- Cześć mamuśka.
- Zaraz ci pokażę mamuśkę,co tam u ciebie.-zapytałam.
- A bardzo dobrze.....
- O Michał miło cie widzieć.-powiedziała Sara.
- Cześć dziewczyny co u was?-zapytał.
- U mnie znakomicie,gorzej u Sary.Jest w ciąży.-powiedziała Roksana.
- To gratulacje.Życzę dużo szczęścia.-powiedział.
- Wiesz że jesteś.....
- Michał,chodź na słówko.-na pomoc przyszedł Winiar,który zna całą sytuacje.Odetchnęłam z ulgą.
- Zadowolona jesteś,miałam mu powiedzieć o dziecku.Ono musi mieć ojca.-krzyczała Sara.
- W co wy pogrywacie?Nikt wam nie wierz,gdybyś była w ciąży nie chodziłabyś do pracy.
- Chodzę bo na ojca dziecka jak widać nie będę mogła polegać.-nie odezwałam się ani słowem tylko udałam się do dziewczyn.Troszeczkę źle się czułam,ale wolałam nikomu nie mówić na pewno za chwilę przejdzie.
Tydzień później:
Stoję właśnie na lotnisku w Łodzi i czekam na mój największy skarb.Bardzo się za nim stęskniłam.Dziś w nocy w ogóle nie mogłam spać,cały czas myślałam o Bartku.Po 12 usłyszałam komunikat o wylądowaniu samolotu z Moskwy.Nagle zauważam Bartka,nie wytrzymałam i zaczęłam biec w jego stronę.Rzuciłam się mu na szyję.
- Tęskniłam za tobą.-powiedziałam i go pocałowałam.
- A wiesz jak ja za tobą.-uczepiłam się jego szyi i nie puszczałam przez 10 minut.Staliśmy tak na środku lotniska przytuleni do siebie.
- Kochanie wiesz dzwoniła mama i pytała czy przyjedziemy na urodziny taty?-zapytał mnie.
- Ależ oczywiście tylko musimy kupić prezent,a teraz chodź jedziemy do mieszkania.Po 2 godzinach jesteśmy w Bełchatowie.Od razu jak weszliśmy do mieszkania,złączyliśmy się w gorącym pocałunku.Bardzo mi go brakowało.Oczywiście wylądowaliśmy w sypialni to już stało się naturalne w naszym życiu.Po naszym gorącym przywitaniu leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Więc co się działo w Bełchatowie?-zapytał mnie.
- Wiesz z Dagą szpiegowałyśmy Roksanę i Sarę.....-opowiedziałam mu całą sytuacje.Na sam konie nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
- Iga skarbie powiedz że to wszystko żart?
- Jeju Bartek.-zaczerwieniłam się.
- Może powinnaś być szpiegiem?-zapytał i znowu zaczął się śmiać.
- Ale dobrze nam to wyszło,powinieneś być dumny że masz taką narzeczoną.-powiedziałam.
- Jestem z ciebie dumny.-powiedział i mnie pocałował.- Jak się czuje mój skarb?-zapytał i przystawił głowę do mojego brzucha.
- Dobrze jest u mamusi.-powiedziałam.
- Wiesz jak za tobą tatuś tęsknił.-głaskał mi brzuszek,bardzo przyjemne uczucie.
- Bartek a ty pamiętasz że mamy wizytę za godzinę?-zapytałam.
- Ależ oczywiście.-odpowiedział.
- Dobra zbierajmy się bo trzeba kupić prezent twojemu tacie ale najpierw wizyta.-powiedziałam wstając.
- Ale on ma urodziny dopiero pojutrze,więc po wizycie możemy wrócić do domku.-westchnął.
- Ale jutro spędzamy dzień razem w mieszkaniu nigdzie nie wychodzimy.Zbieraj się bo się spóźnimy.-tak jak powiedziałam,lekarz znowu zapewnił mnie że z dzieckiem wszystko w porządku i rozwija się prawidłowo.Potem pojechaliśmy do sklepu gdzie kupiliśmy prezent panu Adamowi.Była to butelka jego ulubionej Whisky.Te dni bardzo szybko mijają ponieważ dziś już siedzieliśmy w aucie i jechaliśmy do Nysy....
I oto mamy 50 rozdział :) Dziękuję za wasze komentarze pierwsze na tym blogu.Zapraszam na kolejny już jutro.Trzymajcie się!! Aga
Świetny ;)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny z niecierpliwością ;)
Bardzo dziękuję :)
UsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi z tego powodu :)
Usuń