poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 56:


Nareszcie jestem w domu,dziś w szpitalu wszystko mi się dłużyło.Tylko jak Bartek zjawił się w szpitalu to poczułam może dziwnie to nazwę ale taka ulgę,wolność.
- Dłużej nie mogłeś jechać?-zapytałam go.
- Przecież sama mówiłaś że mam być o 10:00.-powiedział i spojrzał na zegarek.
- Mówiłam,ale mogłeś się domyślić że chcę być wcześniej w domu.
- Dobrze żabko nie denerwuj się.Proszę to twoje rzeczy idź się przebrać i jedziemy do domku.Poszłam do łazienki i wreszcie założyłam normalne ciuchy.






Całe trzy dni musiałam siedzieć w piżamie.Dziś śpię nago.
- Bartek,stwierdziłam że dziś śpię nago.-powiedziałam i do niego podeszłam.
- To mi się podoba.-powiedział i mnie pocałował.
- Jedźmy już.-poszliśmy podziękować za opiekę i w ogóle i wreszcie pojechaliśmy do domu.A tam czekał na mnie pyszny obiad i deser.Później zasiedliśmy w salonie i najzwyczajniej na świecie się nudziliśmy.
- Iga bo wiesz  że zbliżają się święta.-powiedział.
- Ach no tak jutro jest 1 grudzień.-stuknęłam się w czoło.
- No a co ze świętami?
- Wiesz nie zastanawiałam się,ale może zaprosimy rodziców tutaj.Wiesz ja jestem w ciąży taka podróż jest męcząca.Jeden dzień w Nysie,drugi w Gdańsku.Bardziej na tym stracimy niż zyskamy,a jak rodzice przyjadą tutaj to spędzimy całe trzy dni razem.-powiedziałam.
- A mówiłem ci już że mam bardzo mądrą dziewczynę?-zapytał.
- Nie bardzo,musisz to nadrobić.-zaczął mnie całować.Oczywiście nie możemy sobie pozwolić na nic więcej ponieważ ciąża mój brzuch jest już troszkę duży.
Tak jak mówiłam nastał grudzień.Miesiąc magi i spełnienia marzeń.Od początku czuć tę radość bijącą od ludzi,zakupy przed świąteczne.Ja niestety musiałam wszystko sama,bo Bartek pojechał już do Moskwy.Nigdy nie sądziłam że takie małe stworzonko a może mieć taką moc kopnięcia.Czas bardzo szybko nam zleciał,nim się obejrzałam już za dwa dni gwiazdka.Stoję właśnie na lotnisku i czekam na samolot który właśnie wylądował z Moskwy.
- A kogo pani tak szuka?-zapytał mnie Bratek kiedy się do niego przykleiłam jak miś.
- a pana szukam.-pocałował mnie.Może nie widzieliśmy się z dwa tygodnie a ja czuję jakbym go z trzy lata nie widziała.
Dziś mamy wizytę u lekarza,dzień przed wigilią,ale nam się prezent złożył.
- Więc chcą państwo znać płeć?-zapytał lekarz.Popatrzyłam na Bartka,a on się szeroko uśmiechnął wiem jak długo czekał na ten moment.
- Oczywiście.-powiedziałam.
- Więc mamy tutaj.-spojrzał dokładnie w ekran.-Gratulacje będą mieli państwo synka.-w moich oczach pojawiły się łzy,ale nie tylko w moich.
- Kocham cię.-szepnął mi do ucha.
- Ja ciebie też.-tego dnia byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.

Przepraszam że taki krótki ale pisany na szybko,kolejny i dłuższy o 17:30.Zapraszam serdecznie do komentowania.Wasze komentarze dają dużą motywacje.Pozdrawiam i do zobaczenia Aga.


1 komentarz: