Mamy przepiękną połowę kwietnia.Bardzo słoneczny i wygląda jakby było lato.Zbliża się termin mojego porodu z dnia na dzień boję się że sobie nie poradzę.Dziewczyny codziennie mi gadają że nie ma się czego bać,że porodu nawet nie poczuje,to kanciary jedne.Bartek wraca jutro do domu nareszcie.Ten sezon był bardzo trudny dla naszego związku.Nie latałam już do Moskwy,lekarz zabronił mi takich podróży.Bardzo mi go brakuje,ale zadowalam się myślą że będę go miała dla siebie na dwa tygodnie.Dlaczego na dwa,ponieważ na początku maja lecą na zgrupowanie do Spały.Wieczorem jeszcze pogadałam z Bartkiem na Skypie.I już o 22:00 smacznie spałam.Rano obudziłam się o 10:00,a już o 12:00 byłam na lotnisku.Nie mogłam się doczekać kiedy go w końcu przytulę.Słyszę komunikat że właśnie jego samolot wylądował.Uśmiech od razu wkradł mi się na twarz.W końcu go widzę,wychodzi ze słuchawkami na uszach,ale gdy mnie zobaczył przyśpieszył krok i po chwili czułam jego silne ramiona na mojej tali.
- Ale tęskniłam.-powiedziałam i go pocałowałam.
- Nareszcie razem,a już za niedługo będziemy we troje.
- Tak,strasznie się boję.
- Skarbie będę cały czas przy tobie.-powiedział.
- Nie będziesz się bał?-zapytałam.
- Czego mam się bać?
- No wiesz tego widoku i w ogóle.
- Nie,mówiłem ci od początku że chcę być przy tobie.
- Wiesz jak ja będę brzydko wyglądać?-zapytałam.
- Skarbie to poród a nie pokaz mody.-uśmiechną się.
- Doba wejdziesz ze mną,ale obiecaj że nie będziesz tego nagrywał,bo Igła nagrał porody Iwony na pamiątkę.-zaśmiałam się.
- Iga ja będę przy tobie stał,nigdy nie zajrzę tam gdzie lekarz,bo chyba bym zemdlał.
- I tak zemdlejesz.Mogę się założyć.
- O co?-zapytał.
- A o wszystko.
- Dobra jak nie zemdleje to będziesz codziennie wieczorem robiła mi masaż.-wyciągnął do mnie rękę.
- Dobra,a jak ja wygram to ty mi będziesz robił.-uścisnęłam jego rękę.Później udaliśmy się do mieszkania i nadrabialiśmy stracony czas,oglądając filmy,tuląc się do siebie.
Nadszedł maj,Bartek jest w Spale od trzech dni.Dziś nie mogłam się ruszyć z łóżka,wszystko mnie bolało.W końcu zwlekłam się do kuchni.Nalałam sobie wodę do szklanki i gdy miałam ją chwycić poczułam że odeszły mi wody.Zaczęłam strasznie panikować.Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Dagi.
- Halo Iga co się urodziło?-zapytała z żartem.
- Jeszcze nic ale czuję że za kilka godzin urodzi się mój syn.-powiedziałam szybko.
- Jezu ty rodzisz,czekaj na mnie już do ciebie jadę.-rozłączyła się.Zaczęłam głęboko oddychać,próbowałam uspokoić swoje myśli ale to na nic.Dagmara była u mnie po 10 minutach.Pomogła mi wsiąść do samochodu i zawiozła mnie do szpitala.Z tego wszystkiego zapomniałam zadzwonić do Bartka.Powiedziałam Dagmarze żeby to zrobiła a mnie zabrali na salę.
Telefon Dagmary:
- Halo?-zapytał Bartek.
- Bartek zbieraj się do Bełchatowa,Iga jest na sali porodowej.-powiedziała z prędkością światła.
- Jak to już,boże już jadę.-rozłączył się.A Dagmara zadzwoniła jeszcze do dziewczyn.
U Igi:
Leżałam na sali wijąc się z bólu.Nie mogłam zrobić najmniejszego ruchu,tak mnie bolało.Do pomieszczenia wpadł lekarz.
- Dzień dobry,pani Bożeno ile rozwarcia?-zapytał położnej.
- 7,5 cm.-powiedziała.
- No to jeszcze sobie poczekamy.Niech się pani nie denerwuje i nie boi nie poczuje pani porodu.-powiedział i się uśmiechnął do mnie.Minęła trzecia godzina kiedy leżę na tym łóżku i nadal czekam na pełne rozwarcie.
- No pani Igo mamy 10 cm.Więc zaczynamy.-powiedział lekarz.
- Nie mogę muszę czekać na mojego narzeczonego.-powiedziałam.
- Nie można wstrzymywać porodu.-nagle na salę wpadł Bartek.
- Już jestem,coś mnie ominęło?-zapytał no myślałam że go walnę.
- Dobra zaczynamy,proszę mocno przeć.-wykonywałam polecenia lekarza.Za cholerę mój syn nie chciał wyjść na świat.
- Iga musisz mocno przeć.-powiedział Bartek.
- Ty się nie odzywaj,to przez ciebie tu jestem.Zawsze zostawiacie najtrudniejszą robotę kobiecie,koniec Bartek,to jedno i ostatnie dziecko.-krzyczałam.
- Spokojnie skarbie.
- Jakie spokojnie,już nigdy nie będziemy się kochać,i ja ci z tego miejsca to obiecuję.-dalej krzyczałam.Nagle cały ból minął a o 18:49 na świecie pojawił się Antoni Kurek.
I wreszcie urodził się syn Bartka i Igi :) Kto się cieszy?
Ten rozdział chciałam zadedykować mojemu chłopakowi,który wybawił mnie w dzień świętego Walentego.
Kocham cię Mati <3
Jak fajnie ;) Ja się cieszę :]
OdpowiedzUsuńWreszcie mały Kuraś <3
To teraz będą mieli wesoło :D Wstawanie w nocy, zmienianie pieluch... A ta duma, pierwszy uśmiech maluszka i w ogóle... Dzieci są cudowne ^^
Świetny rozdział ;) Bartek przyjechał w samą porę ;]
Buziaki ;*
Ps. Pozdrów chłopaka ;)
Cieszę się że ci się podoba.
UsuńDziękuję i na pewno pozdrowię.
Całuję;*
Jejku wreszcie się doczekali Antosia :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam
p.s Mati to skarb dla ciebie ;*
Oczywiście jest najważniejszą osobą dla mnie :)
UsuńTak wreszcie się doczekaliśmy Antka.
Pozdrawiam
Jejku jak fajnie, że teraz już będą we trójkę, już nie mogę się doczekać kolejnego:) Serdecznie zapraszam na 10 http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń